Baza / Historia polskiego kina
Baza / Historia polskiego kina
Gdynia w kadrze
Nadmorskie miasto zawsze zajmowało w sercach i obiektywach filmowców specjalne miejsce.
Już w poniedziałek Gdynia przeistoczy się w stolicę polskiego kina. Nadmorskie miasto zawsze zajmowało w sercach i obiektywach filmowców specjalne miejsce.

Gdynia w kadrze filmowym istniała od swoich początków. Gdy miasto nie pojawiało się w kadrze,  w wielu obrazach padała przynajmniej wzmianka o nim. Międzywojenni twórcy Gdynię, po prostu, wielbili. Z kamerą zjawiali się tam najwięksi. Michał Waszyński zaprosił tam zarówno Marię Bogdę ("Pod banderą miłości", 1929), jak i Eugeniusza Bodo ("Czarna perła", 1934). To właśnie tam Józef Green i Jan Nowina-Przybylski zrealizowali głośny dramat w jidysz z Molly Picon w głównej roli - "Judeł gra na skrzypcach" (1936). Leonard Buczkowski w towarzystwie Bogdy oraz Adama Brodzisza, Mieczysława Cybulskiego i Jerzego Marra nakręcił "Rapsodię Bałtyku" (1935). Plenery Gdyni i jej okolic zafascynowały również Józefa Lejtesa, który wybrał je jako tło dla swojego melodramatu "Sygnały" (1938).


"Sygnały" Józefa Lejtesa, fot. FN

W latach wojennej zawieruchy zawitali tam filmowcy III Rzeszy, realizując najdroższą niemiecką produkcję tamtych lat: "Titanica" z 1943 roku. Swoim depresyjnym klimatem film wzbudził dezaprobatę Josepha Goebbelsa i zamiast do kin w Niemczech, trafił do Norwegii. Później był wyświetlany w… ZSRR.

Zbliżenie na miasto

Polscy twórcy kamerę na ulicach Gdyni uruchomili ponownie dopiero w latach 50. Trochę ich miasto zaczęło onieśmielać, odkryli inne zakątki kraju. Sporo czasu spędzali na ulicach Gdańska i Sopotu. Niemniej nie oznacza to, iż nigdy tam nie bywali. Przeciwnie, jeżeli nie realizowali tam całych dzieł, to kręcili przynajmniej pojedyncze sceny. Gdynia w mniejszym lub większym stopniu przemyka w "Walecie pikowym, czyli kobieta zmienną jest" Tadeusza Chmielewskiego, "Pasażerce" Andrzeja Munka, "Żonie dla Australijczyka" Stanisława Barei, "Jutro Meksyk" Aleksandra Ścibora - Rylskiego, "Smudze cienia"  i "Człowieku z żelaza" Andrzej Wajda, "Kochaj albo rzuć"  Sylwestra Chęcińskiego, "Trójkącie bermudzkim"  Wojciecha Wójcika, w jednym z odcinków "Dekalogu" Krzysztofa Kieślowskiego. Na ulicach miasta zjawiali się również twórcy serialowi: "Życia na gorąco"  , "07 zgłoś się"   "Stawki większej niż życie".
Ba, w 1990 roku Trójmiasto, w tym Gdynię, odwiedził z kamerą awangardowy reżyser Alejandro Jodorowsky, który pracował właśnie nad "Złodziejem tęczy".


"Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł", fot. mat.prasowe

Współczesna Gdynia nabiera coraz większego filmowego impetu. "Filmowcy lubią Gdynię. Bo tu jest dobry klimat do pracy. Chwalą sobie pomoc, jaką otrzymują na miejscu, niepowtarzalne plenery. No i mamy dla nich (…) specjalny fundusz" - mówiła w zeszłym roku "Dziennikowi Bałtyckiemu" Bernadeta Rąbalska, specjalista ds. Funduszu Filmowego Centrum Kultury w Gdyni, powołanego do istnienia w 2008 roku*. Miasto pojawia się zarówno w serialach (m.in. "M jak miłość", "Magda M.", "Kryminalni", "Linia życia"), jak i na dużym ekranie. Bez Gdyni nie powstałby "Czarny Czwartek. Janek Wiśniewski padł" Antoniego Krauze. Swojego filmowego hołdu Gdynia doczekała się w 2008 roku, gdy Andrzej Kotkowski opowiedział w "Mieście z morza" o jej początkach…

W 2010 roku powstała Gdyńska Szkoła Filmowa, zapewne więc plenery portu, mola i klifu w Orłowie, Skweru Kościuszki, lotniska w Babich Dołach, Kępy Redłowskiej będziemy na ekranie mogli oglądać jeszcze częściej. I na pewno nie tylko w trakcie Gdynia Film Festival.

* więcej informacji na temat Funduszu pod adresem: http://www.ckgdynia.pl/mod/content/path/4/.
Dagmara Romanowska  6 maja 2012 07:07
Scroll