Baza / Historia polskiego kina
Baza / Historia polskiego kina
Gibraltar, Smoleńsk i inne katastrofy, których nie było w kinie
Polska kinematografia zazwyczaj nie miała funduszy na realizację filmów dotyczących katastrof. Niejako z założenia wymagały one bowiem odpowiedniego poziomu realizacyjnego i wysokich nakładów finansowych. Oprócz tego przed 1989 rokiem projekty takie napotykały zapewne na jeszcze jedną istotną przeszkodę – cenzurę, wszak jasne było, że przyczyny wielu tragedii leżały w niesprawności i nieprawidłowościach funkcjonowania systemu, co też starano się jak najskrzętniej ukryć przed opinią publiczną.
Motywy katastroficzne (rozumiane w sensie wypadku pojedynczego, niespodziewanego ale najczęściej kosztującego życie wielu osób) pojawiały się w polskim filmie fabularnym rzadko, da się jednak wskazać kilka ciekawych przykładów ich obecności. Nakręcono obrazy odwołujące się do zdarzeń autentycznych, ale też w całości oparte na fikcji. Wydaje się przy tym, że potencjał tkwiący w temacie w jakiejś mierze wciąż pozostaje nie w pełni wykorzystany.

 

Najwięcej emocji w polskim społeczeństwie budzą nadal dwa wypadki lotnicze, w których śmierć ponieśli narodowi przywódcy – katastrofy w Gibraltarze z 1943 roku oraz w Smoleńsku z roku 2010. W przypadku obu media informują co jakiś czas o nowych dowodach i poszlakach, często trudnych do zweryfikowania.

Wojenne losy generała Władysława Sikorskiego były tematem filmu Bohdana Poręby "Katastrofa w Gibraltarze" (1983). Przedstawiono w nim kolejne etapy działań politycznych i dyplomatycznych Naczelnego Wodza, ale również konflikty i intrygi wewnątrz polskiego obozu. Sikorski nie jest w obrazie Poręby postacią kryształową, jednak to jego poglądy – zgodnie z ideologicznym charakterem ówczesnego etapu twórczości reżysera – prezentowane są jako słuszne. Film kończy się sceną katastrofy wojskowego Liberatora – przed startem postać generała znika w ciemnym wnętrzu kabiny, co można odczytywać jako wyraźny znak zapowiedzianej i zaplanowanej przez jego wrogów śmierci. Warto zaznaczyć, że w rozmowie z Sikorskim gubernator Gibraltaru wspomina inną katastrofę lotniczą u brzegów Hiszpanii – tę, w której zginął słynny brytyjski aktor Leslie Howard, w czasie wojny zaangażowany w działalność antyfaszystowską.

Tajemnicę śmierci Sikorskiego usiłowali rozwikłać twórcy powiązanych ze sobą projektów z 2009 roku: fabularnego filmu "Generał. Zamach na Gibraltarze" (reż. Anna Jadowska) oraz inscenizowanego serialu dokumentalnego "Generał" (reż. Anna Jadowska i Lidka Kazen). Oparto je na badaniach Dariusza Baliszewskiego, według którego Sikorskiego zamordowano jeszcze przed startem Liberatora, a sama katastrofa była zakrojoną na szeroką skalę mistyfikacją. Wyniki ekshumacji ciała Naczelnego Wodza nie potwierdziły jednak tej tezy, sam film stał się więc w tej sytuacji jedynie historią alternatywną.

 

Antoni Krauze ujawnił, iż zamierza zrealizować jeszcze tylko jeden film – poświęcony tragedii w Smoleńsku. Zapowiadany obraz twórcy "Czarnego czwartku" (2011) nie będzie pierwszą fabułą podejmującą ten temat – w niespełna rok po katastrofie Piotr Matwiejczyk nakręcił "Prosto z nieba". Podporządkowany kojarzącej się trochę z kinem Roberta Altmana polifonicznej narracji film wyświetlano jednak w niewielkiej liczbie kin, przez co przeszedł bez echa. Ponadto krytykowano jego poziom artystyczny, a kontrowersje wzbudził sposób, w jaki ukazano w nim rodziny ofiar katastrofy.

Po temat katastrof fikcyjnych sięgano, by za ich pomocą stawiać uniwersalne pytania dotyczące odpowiedzialności, odwagi i nieprzewidywalności ludzkiego losu. W tym celu wykorzystywano m.in. katastrofy budowlane ("Katastrofa", 1965, reż. Sylwester Chęciński) i górnicze ("Katastrofa", 1974, reż. Ryszard Ber). Te ostanie służyły niekiedy również jako pretekst do ukazania panoramy dziejów Śląska i Ślązaków w dwudziestym wieku ("Pięciu", 1964, reż. Paweł Komorowski) bądź też podjęcia kwestii ideologicznych ("Czarne skrzydła", 1962, reż. Ewa i Czesław Petelscy). Bodaj najsłynniejsza w kinie polskim scena katastrofy zaczyna (antycypowana krzykiem głównego bohatera) i kończy "Przypadek" (1981) Krzysztofa Kieślowskiego. Witek Długosz ginie w eksplodującym tuż po starcie samolocie. Akurat w tym wariancie swego życiorysu uniknął pułapek politycznego zaangażowania, jednakże nie miał możliwości ucieczki od – jak określił Tadeusz Sobolewski – „pułapki ostatecznej”. W reżyserskim zamierzeniu finałowa katastrofa miała dobitnie podkreślić nieuchronność śmierci, która „tak czy owak będzie naszym udziałem. Wszystko jedno, czy to się stanie w samolocie czy w łóżku” – jak mówił sam Kieślowski.

 
"Przypadek", fot. SF Tor

Odrębne zagadnienie stanowią katastrofy, o których filmów fabularnych jak dotąd nie zrealizowano, pomimo tkwiących w nich dramaturgicznych możliwości. Ich lista jest dość obszerna, w szczególności dotyczy lat PRL. Potencjalne filmy na ich temat mogłyby rekonstruować sam przebieg katastrof czy akcji ratowniczych, ale też mówić coś więcej. Z racji faktu, iż z wieloma wydarzeniami (wybuch w warszawskiej „Rotundzie”, zderzenia pociągów pod Wrocławiem i pod Otłoczynem, katastrofy samolotów „Kopernik” i „Kościuszko”) związane są wciąż nierozwikłane tajemnice, filmowcy mogliby zaproponować możliwe wersje wyjaśnień, a przede wszystkim zinterpretować przez ich pryzmat rzeczywistość PRL i sposoby jej funkcjonowania.

Niezamierzone, tym niemniej budzące kontrowersje skojarzenie z katastrofą w lesie kabackim znalazło się natomiast w Safari – piątym odcinku serialu "Zmiennicy" Stanisława Barei (wyprodukowanym w 1986, a wyemitowanym w roku następnym). W rozgrywającej się na Okęciu scenie samolot najpierw gubi przy starcie koło, a następnie, przygotowując się do awaryjnego lądowania, zrzuca nad lasem paliwo, które mieszkańcy okolicznych domów zbierają do pojemników. Charakterystyczna dla Barei prześmiewcza wizja rzeczywistości PRL w momencie premiery Zmienników – kilka miesięcy po katastrofie „Kościuszki” – kojarzyłaby się jednak wysoce niefortunnie, stąd też zdecydowano wówczas, by wyciąć drażliwe fragmenty. W kolejnych emisjach sceny przywrócono, co z kolei dało asumpt do poszukiwania kolejnych nieoczekiwanych związków serialu z tragicznym lotem relacji Warszawa-Nowy Jork: w trakcie ujęcia przedstawiającego toczące się po lotnisku koło w głębi kadru widać samolot Ił-62M z portretem patrona na kadłubie. Jakość nagrania nie pozwala jednoznacznie stwierdzić, czy jest to Kościuszko, a powodująca dreszcz emocji zagadka była przedmiotem dyskusji na internetowych forach miłośników twórczości Barei.


"Zmiennicy", fot. TVP

Poza Gibraltarem i Smoleńskiem polskie kino o katastrofach to właściwie wciąż kino, którego (prawie) nie ma. Tym niemniej warto zaznaczyć, iż oprócz wypadków lotniczych, w których zginęli generał Sikorski i prezydent Kaczyński, w rozmaitych obiegach i dyskursach co jakiś czas powracają też inne zdarzenia – przypomniano je m.in. w dokumentalnym cyklu "Czarny serial" (2000-2001) czy książce Jarosława Reszki"Cześć, giniemy!". W polskim kinie ostatnich lat można natomiast zauważyć wyraźne zainteresowanie codziennością PRL i budującymi ją historiami zwykłych ludzi. Być może zaowocuje to kiedyś filmem traktującym o jednej z tragicznych katastrof tego okresu.

Dominik Wierski / Portalfilmowy.pl  28 lutego 2012 13:10
Scroll