Baza / Historia polskiego kina
Baza / Historia polskiego kina
Zapiski z podziemia i nadziemia: stan wojenny niefabularny
Trzydzieści lat temu wprowadzono w Polsce stan wojenny. Pamiętam dobrze ten ponury ranek, w którym – jak ujął to lapidarnie Bohdan Smoleń – „nie było Teleranka, a do drzwi załomotała „Załoga G”. Co z tamtego czasu pozostało w filmowym obrazie? Jak wygląda obraz stanu wojennego w polskim filmie dokumentalnym?
Zawsze czułym barometrem, notującym stopień odzwierciedlenia rzeczywistości na ekranie, nawet w komunistycznych czasach, był Krakowski Festiwal Filmowy (wtedy Festiwal Filmów Krótkometrażowych), w którym zdecydowanie dominował dokument, spychając najczęściej filmy animowane do pełnienia roli zabawnych blackoutów. Symptomatyczne, że na przełomie maja i czerwca 1980 roku, kiedy Sierpień był już tak blisko, wygrał samodzielnie – po raz pierwszy w dziejach konkursów krajowych krakowskiej imprezy – film animowany. „Ostry film zaangażowany. Non camera” Juliana Józefa Antonisza, pełna purnonsensowego humoru opowiastka o chytrej i przebiegłej emerytce, która doprowadziła do likwidacji starych kiosków ulicznych oklejanych plakatami, co stało się główną przyczyną upadku rodzimego życia kulturalnego, trafnie określiła stopień „ostrości” i „zaangażowania”, dopuszczalny w tym czasie przez tzw. czynniki oficjalne do publicznego rozpowszechniania. I w tym sensie film Antonisza stał się swoistym dokumentem epoki.


"Solo na ugorze", reż. J. Kalina, fot. SMF

Spoglądam na werdykt krakowskiego festiwalu z 1982 roku, który odbył się pół roku po wprowadzeniu stanu wojennego. Złotym Lajkonikiem obdarowano wtedy „Lekcję publicystyki” Krystiana Przysieckiego z Telewizji Polskiej (wówczas zmilitaryzowanej), Srebrnymi – „Jesteśmy potrzebni” Zdzisława Tabora z Wytwórni Filmowej Czołówka oraz animację „Solo na ugorze” Jerzego Kaliny. Nie ma nawet sensu przypominać zawartości treściowej tych filmów, tytuły mówią wszystko, znów honoru polskiego dokumentu przyszło bronić filmowi... animowanemu. Ale duża część środowiska, nieuczestnicząca w festiwalowych zmaganiach, zajęta był w tym czasie właśnie owym „solo na ugorze”, czyli dokumentowaniem dnia codziennego stanu wojennego. Agencja Telewizyjna Solidarność prowadzona przez Mariana Terleckiego zeszła do podziemia, nie odłożyli kamer reżyserzy i operatorzy z warszawskiej Wytwórni Filmów Dokumentalnych – Bohdan Kosiński, Marcel Łoziński, Jacek Petrycki i wielu ich kolegów, niebawem ruszyła pod wodzą Macieja Szumowskiego – Niezależna Telewizja Mistrzejowice. A potem, w 1985 roku, w regionie toruńskim powstała Telewizja Solidarność, która zaczęła wchodzić ze swoimi programami na pasmo... Telewizji Polskiej, co znany amerykański pisarz Buck Bloombecker zaliczył do najbardziej spektakularnych aktów hackerskich na świecie.

Efekt podziemnej działalności polskich dokumentalistów to wiele bezcennych materiałów,  które zapewne posłużą jeszcze do powstania wielu filmów penetrujących tamte mroczne lata naszej historii. Z dokumentów, które już powstały, warto zwrócić uwagę – przede wszystkim – na „Moje zapiski z podziemia” (2011) Jacka Petryckiego, który przed kilku dniami miał swą kinową premierę. „Przez kilka lat, od 1982 do 1987 filmowałem to, co się działo z drugiej strony oficjalnego, komunistycznego państwa. Myślę, że na tym polega oryginalność tego filmu, że dotychczas nigdy życie podziemia solidarnościowego nie było tematem filmu. Może na dwie minuty pojawia się ZOMO, poza tym władza i represje są nieobecne. Przeważnie w filmach pokazuje się co innego, koksowniki, skoty, żołnierzy na ulicach, to, co było na zewnątrz, a stamtąd tylko migawki” – powiedział autor filmu dla Portalu Filmowego w rozmowie z Edytą Jarząb.



Kadr z filmu Jacka Petryckiego "Moje zapiski z podziemia"

Stan wojenny został wprowadzony w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku, ale większość społeczeństwa dowiedziała się o tym fakcie z materiału audiowizualnego, czyli emitowanego niemal bez przerwy telewizyjnego przemówienia generała Wojciecha Jaruzelskiego. Jego postaci oraz przypomnieniu tamtych czasów, a przede wszystkim próbą odpowiedzenia na pytanie, czy mit zagrożenia interwencją sowiecką miał sensowne podstawy, poświęcony jest nowy film Grzegorza Brauna i Roberta Kaczmarka „Towarzysz generał idzie na wojnę” (2011). Do postaci głównego architekta stanu wojennego sięga także Maria Zmarz-Koczanowicz w „Nocy z generałem” (2001), opartej na rozmowie Teresy Torańskiej prowadzonej z Jaruzelskim w jego domu wieczorem 12 grudnia roku 2000, a za oknem trwa coroczna manifestacja. W dokumencie  Tomasza Paprockiego i Piotra Pałki „Generał Wojciech Jaruzelski” (2008) o najważniejszych faktach ze swego życia mówi on sam, a także członkowie jego rodziny i bliscy znajomi.

Na materiałach archiwalnych, także tych podziemnych, oparte są w dużym stopniu dokumenty poświęcone tragicznym wydarzeniom z pierwszych dni stanu wojennego na Śląsku: „Górnicy z kopalni 'Wujek'” (1991) Waldemara Patlewicza czy „Kopalnia 'Wujek'” (1991) Dariusza Króla i Piotra Biernata. Niezwykle interesującym dokumentem są przejmujące „Michała Bukojemskiego grypsy z interny” (2007), w których wykorzystał osobisty dziennik pisanym w formie listów do żony oraz zdjęcia wykonane aparatem fotograficznym, który udało się przeszmuglować do ośrodka internowania w Białołęce.

Na dokumentalny obraz stanu wojennego nie składają się tylko materiały nakręcone przez podziemnych operatorów. Powstały również liczne tytuły oficjalnie, dokumentujące ten – jak to wtedy się powszechnie w środkach masowego przekazu mówiło – trudny czas. Oto kilka tytułów: „Stan wojenny: Kronika Pomorskiego Okręgu Wojskowego. Zapis zdarzeń 13 XII 1981 – 13 IV 1982 r.” (1982) Zdzisława Tabora, „Stan wojenny i zadania wojska” (1982) Mariana Chmielewskiego, „Aby nie spłonął nasz dom” (1982) i „W obronie socjalizmu” (1982) Mariana Duszyńskiego. W tym czasie Marcel Łoziński realizował – na zlecenie Instytutu Psychoneurologicznego w Warszawie – „Szklany dom”, dokumentalny zapis rodzimej rzeczywistości poprzez problem alkoholizmu (po ukończeniu film powędrował na półkę), a Bohdan Kosiński próbował rejestrować – na zlecenie tej samej instytucji – psychiczną kondycję społeczeństwa (nie dokończył, gdyż komisarz wojskowy zwrócił uwagę na „jednostronny dobór osób” występujących w filmie, pośród których znalazły się m.in. Alina Pieńkowska, Jerzy Borowczak, Józef Ślisz, Maciej Szumowski, prof. Klemens Szaniawski).

Mija trzydzieści lat od wprowadzenia stanu wojennego. Coraz więcej materiałów dokumentalnych z tamtych lat trafia do powszechnego obiegu. „Owocem kilkumiesięcznych prac Instytutu jest portal www.13grudnia81.pl, który stanowi internetowe kompendium wiedzy o stanie wojennym. Jeśli chodzi o polski internet i o stan wojenny, to jest to najbardziej rozbudowany portal” – mówi dr Łukasz Kamiński, historyk z Instytutu Pamięci Narodowej. Wchodzę na YouTube. Wpisuję w wyszukiwarkę „stan wojenny”, dostaję około 1400 anonimowych dokumentów, w tym tak egzotyczne, jak: „Stan wojenny w starych slajdach”, „Stan wojenny w Szczecinie – inscenizacja”, „Masoneria, stan wojenny i willa generała”, „Stan wojenny – przemówienie punka”, „Marek Tumanowicz o swojej pracy w telewizji w czasie stanu wojennego”. Cóż, kręcić każdy może...  


Jerzy Armata / informacja własna  13 grudnia 2011 12:48
Scroll