Baza / Historia polskiego kina
Baza / Historia polskiego kina
"Szkoła podstawowa"
fot. Filmoteka Narodowa
Krótkometrażowcy: "Szkoła podstawowa"
Film o szkole? Zwiad socjologiczny? Sonda społeczna? Psychodrama? Dokumentalny pamflet na szkolnictwo PRL? A może przenikliwa analiza panującego systemu?
Fasadowość życia publicznego wraz ze swoistym kultem wystawianej na pokaz fasady stanowi ważny wyróżnik charakterystyki ustroju PRL. Zabiegała o to propaganda, dla której liczyła się tylko fasada. Utrzymaniu jej pozorów miało służyć między innymi kino. Z tego względu dokument wnikający głębiej w tkankę codziennej egzystencji milionów obywateli był czymś niebezpiecznym i niepożądanym dla władz. Taki właśnie krytyczny dokument ukazujący świat dotąd nieprzedstawiony stał się idée fixe grupy młodych filmowców, do których należał między innymi 24-letni Tomasz Zygadło.

Mikołaj Jazdon i Piotr Pławuszewski, autorzy rozdziału o „nowej zmianie” w polskim dokumencie w II tomie „Historii polskiego filmu dokumentalnego” pod redakcją Małgorzaty Hendrykowskiej, słusznie nazywają "Szkołę podstawową" – arcydziełem. Wszystko, co się w niej znalazło: każdy obraz, jaki pojawia się na ekranie, stanowi wynik przemyślanej w najdrobniejszych detalach autorskiej decyzji. Kamera Piotra Jaxy-Kwiatkowskiego ze zdumieniem godnym Kandyda odkrywa, co dzieje się w murach polskich szkół. A dzieją się tam rzeczy doprawdy niepokojące i dotąd przez nikogo nieopisane.

Który z filmów nakręconych po Grudniu ’70 najpełniej ukazał mechanizmy życia w PRL?  Konkurentów do tego zaszczytnego miana mogłoby być wielu, ale żaden z nich odwagą podejścia i przenikliwością osądu nie może się mierzyć z debiutem Tomasza Zygadły. W doborowym gronie dokumentalistów swojej generacji Zygadło wyróżniał się fenomenalnym socjologicznym słuchem na rzeczywistość. Dzięki temu wyczulonemu zmysłowi jego filmy z tamtego okresu stanowią dzisiaj niezastąpiony dokument czasu, w jakim zostały zrealizowane. Okrzyknięta rewelacją Festiwalu Filmów Krótkometrażowych w Krakowie w 1971 roku "Szkoła podstawowa w konkursie krajowym zdobyła nagrodę Brązowego Lajkonika, a w konkursie międzynarodowym otrzymała Grand Prix, Złotego Smoka. Zachwycili się nią także krytycy filmowi.

Fenomen warsztatowego mistrzostwa "Szkoły podstawowej" tkwi w kondensacji tematu kapitalnie łączącego w jedno treść i formę przedstawienia. W miniaturowym formacie zaledwie 16 minut udało się autorowi pomieścić niezmiernie wiele materiału obserwacyjnego: wybranego i ujętego w przejmująco nośną strukturę montażową. Wprost nie do wiary, że dokument filmowy tej klasy nakręcił ktoś będący jeszcze wtedy studentem (opiekę artystyczną nad jego debiutem sprawowała Krystyna Gryczełowska).

Wyraz „wprost” został przed chwilą użyty nieprzypadkowo. To słowo klucz w sztuce polskiej lat 70. Kojarzy się z ideami twórców młodej kultury w poezji, prozie, malarstwie, grafice, teatrze i właśnie w filmie. Barańczak, Zagajewski, Kornhauser, Raczak, Grzywacz, Sobocki, Duda-Gracz, Mleczko, Sawka, Wołyński, Kieślowski, Wiszniewski, Zygadło i inni – wszyscy oni wydawali się wówczas mówić jednym tchem i jednym głosem. Nauka tańca towarzyskiego (instruktorowi głosu użyczył Krzysztof Kieślowski) zdaje się otwierać drogę do kolejnego chocholego tańca w "Wodzireju" Feliksa Falka. Mechaniczna tresura bezwolnie poddającej się prowadzeniu masy uczniów nieodparcie przywodzi na myśl porzekadło „tańcz, jak ci zagrają”.

„Takie będą rzeczpospolite, jakie ich młodzieży chowanie” – ta światła myśl Jana Zamoyskiego odzywa się echem w tle opowieści Tomasza Zygadły. Brzmi jak złowróżbne memento. Siedem lat później Marcel Łoziński nakręci "Egzamin dojrzałości" (1978), w którym pokaże porażające skutki paczenia przez szkołę charakterów i „prania mózgów” młodych ludzi wychodzących każdego roku z maturą w dorosły świat.

W filmie Zygadły oprócz konformistów, lizusów i donosicieli, pojawia się jednak znamienny wyjątek: młody chłopak, który niezależnie od zindoktrynowanej reszty patrzy po swojemu i rozumuje własną głową. Jego wypowiedź przed kamerą stanowi wymowny kontrapunkt i pointę całości. Nie wszystko stracone. Wystarczy policzyć: myślący nastolatek ze "Szkoły" podstawowej będzie miał dwadzieścia kilka lat w momencie, gdy w Polsce pojawi się i przemówi do milionów zniewolonych ludzi „Solidarność”.

Marek Hendrykowski / "Magazyn Filmowy SFP", 61 / 2016  7 stycznia 2017 00:16
Scroll