Baza / Historia polskiego kina
Baza / Historia polskiego kina
fot. Bartłomiej Zaranek/TVP/Filmcontract Ltd./Filmoteka Narodowa
Wojaczek, czyli poeci o poecie
Rafał Wojaczek, w wielu 26 lat popełnił samobójstwo, pozostawiając po sobie barwną legendę, kreowaną mniej lub bardziej świadomie już za życia. Historia literatury, nie bez kontrowersji, przyznała mu w końcu miejsce należne w panteonie współczesnej poezji. Pomysł zrobienia filmu o autorze „Nie skończonej krucjaty” wydawał się tyleż kuszący, co ryzykowny.
 Lech Majewski podjął wyzwanie, a z chwilą kiedy to uczynił, zaczęły dziać się rzeczy, o których nie śniło się nie tylko filozofom, ale i filmowcom… Warto dodać, że Majewski nigdy nie ograniczał swych artystycznych zainteresowań do kina i teatru, ale jest również malarzem, pisarzem i autorem kilku tomików poezji. Zatem wyjątkowo wydawał się predestynowany, by opowiedzieć językiem filmu o kultowym poecie.

Już na etapie kompletowania ekipy zdjęciowej i obsady, czasem celowo, a czasem dziwnym trafem, zaczęły splatać się ze sobą losy ludzi związanych pośrednio lub bezpośrednio z bohaterem filmu. Wojaczek urodził się i wychował w Mikołowie, miasteczku położonym niedaleko Katowic. Lech Majewski, związany rodzinnie ze stolicą Górnego Śląska, na autora zdjęć wybrał, sprawdzonego już we wcześniejszej współpracy, Adama Sikorę pochodzącego z... Mikołowa. Reżyser nie chciał swojego pomysłu na film powierzać zawodowemu scenarzyście, tylko wolał, aby z tym tematem zmierzył się poeta. Poprosił zatem Bronisława Maja, by wskazał mu jakiegoś interesującego młodego autora. Kiedy otrzymał tomiki kilkudziesięciu poetów, wybrał Macieja Meleckiego. Spodobał mu się jego sposób obrazowania, obserwacji szczegółu. Gdy zadzwonił do niego z propozycją, okazało się, że warto wierzyć w przeznaczenie, bo Melecki, nie dość, że urodził się i mieszka w Mikołowie, to jeszcze doskonale zna twórczość Wojaczka oraz pracuje w Instytucie Mikołowskim, który został urządzony w mieszkaniu legendarnego poety. Jakby tego było mało, siedzi codziennie w dawnym pokoju Rafała, i na dodatek pamięta jego rodziców, bo na lekcje języka angielskiego uczęszczał do pani Wojaczkowej.

Obsadę Majewski również dobierał w sposób, pozwalający wyzwolić na planie swoistą obecność i bliskość bohatera filmu. Jako neurolog leczący Wojaczka wystąpił jego rodzony brat, Andrzej – zawodowy aktor. Zagrał też Janusz Styczeń – poeta oraz przyjaciel twórcy „Którego nie było”. Na ekranie można zobaczyć ponadto wielką miłość Rafała – Teresę Ziomber, która wybrała postać bezdomnej kobiety na dworcu. I wreszcie rola tytułowa. Tę, zupełnie nieoczekiwanie, najwidoczniej znowu dzięki fenomenalnej intuicji, reżyser powierzył Krzysztofowi Siwczykowi, młodemu poecie z Gliwic. Ten, jak się okazało, będąc nastolatkiem zafascynowanym twórczością Wojaczka, bardzo często jeździł do Mikołowa, by chociaż popatrzeć w okna pokoju Rafała lub żeby minąć na klatce schodowej jego ojca… To wszystko musiało tylko utwierdzać Lecha Majewskiego w przekonaniu, że jego idea filmu była słuszna.

''Wojaczek'' nie jest typową biografią poety. To nawet w ogóle nie jest biografia. Reżyser i współscenarzysta Maciej Melecki wybrali inną drogę. Powołali do życia smętną, klaustrofobiczną rzeczywistość PRL-u z końca lat sześćdziesiątych, którą specyficznie wystylizowali. W filmie nie brakuje scen pełnych humoru i ironii, obok tych przejmujących i dramatycznych. Prawdziwa poezja natomiast, i to właśnie ta z ducha Wojaczka, została zamknięta w ciągu statycznych ujęć – spojrzeń poety na świat, ponurego widoku z okna, sennej ulicy, cmentarza, ludzi. Następujące po sobie obrazy stworzyły filmowy tomik poezji, gdzie kolejne czarno-białe kadry są jak kartkowane wiersze.

Finał tych artystycznych wyborów był taki, że ''Wojaczek'' przemierzył liczne festiwale, zdobywając nagrody, a odtwórca roli tytułowej, został… nominowany do Europejskiej Nagrody Filmowej, w kategorii Najlepszy Aktor. Kreacja Krzysztofa Siwczyka ujęła zachodnich krytyków oryginalnością, choć on sam zapewniał w wywiadach, że aktorem nie był i nie będzie, a rola poety z Mikołowa to zasługa reżysera, który niczym rzeźbiarz wyrzeźbił z Siwczyka Wojaczka.

Recepcja obrazu Majewskiego na świecie pokazała, że można nie mieć pojęcia o istnieniu autora „Innej bajki”, nie znać kontekstu jego twórczości, żeby ten film zrozumieć, docenić i nawet się nim zachwycić. Kameralna opowieść o polskim poecie okazała się przejmującą wizją tragicznego losu outsidera, uniwersalną historią artysty wyklętego czy może raczej wybranego. Przecież wybrańcy bogów umierają młodo…


Julia Michałowska / Magazyn Filmowy SFP, 44/2015  23 października 2015 17:21
Scroll