Baza / Historia polskiego kina
Baza / Historia polskiego kina
Jan „Kyks” Skrzek: Nie ma chopa, a wcoraj był z nami…
Jan „Kyks” Skrzek nie żyje, zmarł w katowickim szpitalu na Ligocie. Jak podał „Dziennik Zachodni”, śląski bluesman trafił tam tydzień wcześniej z udarem mózgu. Wydawało się, że stan jego zdrowia się poprawia, bo odzyskał świadomość i zaczął się komunikować z otoczeniem. Niestety, w nocy z 28 na 29 stycznia doszło do najgorszego. Dzień wcześniej – całkowicie przypadkowo – zamówiłem w jednym z internetowych sklepów jego nową płytę „Kolory bluesa”, którą kończy kompozycja Leszka Windera „Ostatni blues”…
Był młodszym bratem Józefa Skrzeka, profesjonalnie wykształconego, uznanego muzyka i kompozytora, bliskiego współpracownika Tadeusza Nalepy i Czesława Niemena, lidera legendarnej formacji SBB. Notabene, w 2008 roku Skrzekowie nagrali w Ośrodku Kultury „Andaluzja” w Piekarach Śląskich wspólną płytę live zatytułowaną „Dwa braty”.

Biografia Jana, zwanego „Kyksem”, jest całkowicie inna. Zamiast do szkoły muzycznej trafił do kopalni, bo przecież ktoś musiał kontynuować rodzinne tradycje, a ojciec Skrzeków był sztygarem. Ale muzyka nie dawała mu spokoju, namiętnie słuchał radia, podziwiał Beatlesów i Rolling Stonesów, wreszcie założył z kolegami własny zespół. Nazwali go Bluesmeni. W pewnym momencie drogi górnika i muzyka musiały się rozejść. „Sztajger jest mi trocha wstyd, / już na dole nie fedruja / sztajger jest mi trocha wstyd, / bluesa grom i bluesa czuja / czorno ziemia, czorny blues, / sztajger jest mi trocha wstyd" – śpiewa w jednym ze swych przejmujących bluesów.

O śląskim artyście pięknie opowiada Adam Sikora w swym debiutanckim dokumencie Bluesmeni. Ballada o Janku „Kyksie” Skrzeku (1999). To niezwykle oryginalna próba sportretowania górnika i muzyka, udanie łączącego w swych artystycznych produkcjach śląską tradycję z bluesową stylistyką. Reżyser buduje filmowy wizerunek Skrzeka w sposób niekonwencjonalny, tworząc dokument, używa środków wyrazowych typowych dla kina fabularnego. Jego kreacja służy jednak dokumentalnej prawdzie, jest próbą zobrazowania barwnych opowieści artysty. Słuchamy – i oglądamy – zatem wiele uroczych wspomnień z przedszkola („dużo kompotu lubioł pić i mioł całe galotki mokre"), szkoły (zwłaszcza poświęconych Danusi, z którą siedział w jednej ławce), opowieści o rodzinnych stronach (Skrzek urodził się w Michałkowicach, dzielnicy Siemianowic Śląskich), o pierwszej dziewczynie, seksualnej inicjacji, pierwszym zespole (nazywał się właśnie Bluesmeni), pracy w kopalni, wielkim podziwie dla starszego brata, muzycznych inspiracjach.

„Kyks” ma na swoim koncie kilkanaście płyt oraz wiele udanych występów na prestiżowych festiwalach bluesowych. Swe utwory poświęcał najczęściej codziennym problemom zwykłych ludzi, mieszkańców Śląska. Już same tytuły najpopularniejszych z nich świadczą o treściowej zawartości: „Górnik blues", „W Siemianowicach jest dzielnica", „Blues bardzo śląski", „O mój Śląsku".

Jako aktor wystąpił w kilku „śląskich” filmach, m.in. w Komediantach z wczorajszej ulicy (1986) Janusza Kidawy, Śmierci jak kromka chleba (1994) Kazimierza Kutza, Wojaczku (1999) i Angelusie (2001) Lecha Majewskiego, Ewie (2010) Adama Sikory i Ingmara Villqista. Jego muzyki możemy słuchać m.in. w Bajlandzie (2000) Henryka Dederki, Sercu z węgla (2001) Ireny i Jerzego Morawskich, Sówce Erwinie (2005) Adama Sikory

„Nie ma chopa, a wcoraj był z nami / co tu duzo godać, taki juz los / doma wdowa z dzickami płace / zostoł ino górnicy znacek" – tak zaczyna się jeden z jego śląskich bluesów. „To był chop / To był chop / To był chop jak mało kto”…

Jerzy Armata / Magazyn Filmowy SFP 43/2014  13 czerwca 2015 10:40
Scroll