Baza / Historia polskiego kina
Baza / Historia polskiego kina
30 urodziny „Dantona”
Dziś mija 30 lat od polskiej premiery filmu Andrzeja Wajdy „Danton”. Choć obecnie „Danton” jest tytułem uznanym, wpisującym się w kanon polskiego kina historycznego, o czym może świadczyć chociażby nominacja do Złotych Kaczek w kategorii najlepszy film historyczno-kostiumowy stulecia polskiego kina, po premierze został przyjęty z dużym dystansem. Losy jego powstania też nie były łatwe.
Scenariusz „Dantona” oparty jest na dramacie Stanisławy Przybyszewskiej "Sprawa Dantona", który na długo przed realizacją filmu Andrzej Wajda przeniósł na deski teatru. W 1975 r. wystawił sztukę w Teatrze Powszechnym w Warszawie z Wojciechem Pszoniakiem w roli Robespierre'a i to wtedy zrodziła się również myśl o adaptacji filmowej. Reżyser nosił się z zamiarem przeniesienia sztuki na ekran, ale przez długi czas nie miał na to pomysłu. Wszystko zmieniło się w momencie, gdy na scenie podparyskiego teatru po raz pierwszy miał okazję oglądać Gerarda Depardieu. "Od razu zobaczyłem w nim Dantona z jego siłą życia, której nic nie potrafi pokonać, oczywiście nic poza przedwczesną śmiercią" - wspominał Andrzej Wajda w książce "Moje filmy".

Wojciech Pszoniak jako Robespierre, fot. SF Perspektywa

Pod koniec 1981 roku Wajda zaprosił Depardieu do Warszawy i zaprowadził go do centrali "Solidarności" Regionu Mazowsze. "Chciałem, aby Depardieu zobaczył twarz rewolucji - nieludzko zmęczoną, z oczami, które szeroko otwarte zapadają nagle w sen, który się nigdy nie ziści. (...) Nie było ani takich słów, ani takiego reżysera, który mógłby lepiej wprowadzić aktora w temat mojego nowego filmu<<Danton>> niż to, co Gerard zobaczył własnymi oczami" - ocenił Andrzej Wajda.

Poza oczywistym duetem Pszoniak i Depardieu – reżyser wpadł na pomysł podziału wykonawców na dwie grupy według narodowości. Obóz zwolenników Dantona tworzą odtwórcy francuscy z Gerardem Depardieu w roli tytułowej, filmowi zwolennicy Robespierre'a, w którego wcielił się Wojciech Pszoniak, to Polacy.

Projektem zainteresowała się francuska wytwórnia Gaumont, a scenariusz napisał Jean-Claude Carriere. Ze względów finansowych zdecydowano, że film zostanie zrealizowany w Polsce. Zdjęcia miały ruszyć wiosną 1982 roku i wszystko wydawało się iść zgodnie z planem, aż do 13 grudnia 1981 roku. Stan wojenny, uniemożliwił realizację filmu w Polsce. Po długich pertraktacjach udało się jednak przenieść cały projekt do Paryża. Kolejnym problemem było uzyskanie zgody na wyjazd reżysera i aktorów do Francji. Dopiero interwencja u ministra spraw wewnętrznych, gen. Czesława Kiszczaka, umożliwiła polskim twórcom dotarcie na paryski plan zdjęciowy. "Na ulicach Paryża i w historycznych wnętrzach tekst Stanisławy Przybyszewskiej nabrał od razu życia i prawdy" - uznał Wajda.

Udział francuskich koproducentów zapewnił Wajdzie swobodę finansową, ułatwił także dystrybucję filmu za granicą. Jednak mimo sugestii, aby premiera filmu odbyła się jednocześnie we Francji i w Polsce, film pojawił się na ekranach nad Sekwaną w pierwszej połowie stycznia 1983 roku, a nad Wisłą - dopiero 31 stycznia. W obu krajach film został też zupełnie inaczej przyjęty.

Ze względu na temat we Francji „Danton” wzbudził gorące dyskusje. W prasie pojawiały się recenzje entuzjastyczne, ale także krytyczne. Do tych drugich należała wypowiedź Pierre'a Joxe'a: "Wajda zrobił film świetny, a odtwórcy ról tak pierwszo-, jak i drugoplanowych dobrze przysłużyli się temu pięknemu dziełu. Tym lepiej dla kina, lecz tym gorzej dla historii, gdyż im lepszy jest film, tym bardziej widzowi narzuca się jego historia. Lecz historia w tym filmie nie jest naszą".

Dyskusja, która przetoczyła się przez Francję, najwyraźniej sprzyjała filmowi. Wajda otrzymał wiele wyróżnień, włącznie z Nagrodą im. Delluca dla najlepszego francuskiego filmu roku i dwoma Cezarami - za reżyserię i całokształt twórczości. Tytuł dostrzeżono także w Wielkiej Brytanii przyznając mu nagrodę BAFTA w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny.

W Polsce „Danton” nie wywołał takich emocji jak we Francji. Publiczność widziała w nim komentarz do niedawnych wydarzeń związanych z rozwiązaniem ruchu "Solidarności". W prasie obraz krytykowano za niezgodność z realiami historycznymi. Film pokazano wprawdzie na festiwalu polskiego kina w Gdańsku, ale - w wyniku politycznej ingerencji - otrzymał jedynie nagrodę dziennikarzy.

MR / PAP  31 stycznia 2013 00:00
Scroll