Baza / Środowisko filmowe
Baza / Środowisko filmowe
Polub i subskrybuj krytyka
Portal, blog, wideoblog, wideoesej – młoda krytyka filmowa podbija internet, znajdując tam przestrzeń dla własnej kreacji i pasji.
To, jakie nagrody przyznaje co roku PISF za upowszechnianie i promocję kultury filmowej może nam sporo powiedzieć o przemianach w krajobrazie krytyki filmowej w Polsce. Od początku funkcjonowania nagrody istniała w niej kategoria „internetowa” – najpierw przeznaczona dla „Portalu internetowego”, od 2014 do 2016 roku dla „Portalu internetowego lub bloga filmowego”. W tym roku, być może dlatego, że oba określenia przestały być wystarczająco pojemne, nagroda przyznawana jest za „Publicystykę filmową w internecie”. Także nominacje dla audycji i programów filmowych przestały dotyczyć tylko mediów tradycyjnych (tegoroczna nominacja dla programu Filmwebu „Movie się”). Czekam, aż PISF zwróci uwagę na wideoblogi, bo tam bije serce młodej krytyki filmowej.

Krytyk (nie) z szafy
W powszechnej świadomości krytyk to ktoś z minionej epoki. Ujął to w dość zaskakujący sposób najbardziej wyrazisty filmowy vloger, czyli Jakub „Dem” Dębski. Koturnową krytykę sparodiował nie w swoich programach „Kinowy Ekspres” czy „Tycie osądy”, a... w reklamie telewizora Samsung Smart TV. W serii spotów, ubrany w czarny golf youtuber, pośród paprotek rodem z zakurzonej biblioteki, powołuje się na Godarda i Truffaut, zakłada nogę na nogę i nie daje dojść od słowa swoim gościom (m.in. Adamowi Woronowiczowi czy Grzegorzowi Krychowiakowi). Paprotkowy mentor, który rozsądza, co dobre i złe, to całkowite przeciwieństwo dobrego vlogera, Dem z humorem uchwycił nieprzystawalność zramolałego inteligenta z szafy do współczesności. Kilkuminutowe skecze mają od 600 tys. do ponad miliona wyświetleń na YouTube’ie.
Występ wideoblogera przed kamerą to performance. Swoje opinie wyraża ostro, np. w stylu autora kanału „Masochista”, który cierpi za nas wszystkich i komentuje fabularne meandry polskich filmowych potworków albo spokojnie i rzeczowo, jak prowadzący bardzo popularnego wideoeseistycznego kanału „Na Gałęzi”. „Vloger musi mieć osobowość kamerową. Jakub Dębski potrafi wczuwać się w różne konwencje, odgrywać różne role. Wszedł w krytykę filmową z pozycji outsidera, omijając typową środowiskową drogę, a YouTube pozwolił mu organicznie wykorzystać własne talenty – rysownika, aktora, performera” – mówi krytyk Michał Oleszczyk, entuzjasta wideoblogów. – „Polscy youtuberzy dokonali siedmiomilowego skoku technicznego. W ostatnich dwóch latach wzrósł poziom realizacyjny, świadomość języka filmowego, pracy kamery, oświetlenia, montażu. Wideoblogi to obecnie pełnoprawna forma krytyki filmowej”.
Na pewno youtuberom sprzyja łatwiejszy dostęp do półprofesjonalnych programów montażowych, sprzętu nieustępującemu standardom telewizyjnym. Niektórzy z nich to profesjonaliści – Marcin Łukański z „Na Gałęzi”, autor jednego z najpopularniejszych polskich vlogów filmowych, na co dzień jest operatorem. Vlogujący filmowcy za granicą nie są rzadkością – najpopularniejsze na świecie wideoeseje „Every Frame a Painting” tworzy montażysta Tony Zhou. Kogonada – kolejna wielka postać wideoeseistyki – zadebiutował na tegorocznym Sundance pełnometrażowym filmem "Columbus".

 "Jakub Dębski, zrzut z ekranu - Kinowy Ekspres"

Blogi w odwrocie?
To, co zwykło kojarzyć nam się z blogiem, czyli internetowym dziennikiem, odchodzi powoli w niepamięć. Duża elastyczność szablonów, zwrot ku graficznej, opartej na zdjęciach, dynamicznej organizacji treści sprawił, że strona blogowa coraz częściej przypomina duży serwis internetowy, a nie ciąg chronologicznie ułożonych wpisów (np. nowa odsłona bloga Piotra Plucińskiego „Z górnej półki”, czyli popglitch.pl). Odejście od blogowej linearności ma swoje odzwierciedlenie w treści. Ometkowane tagami i kategoriami wpisy mogą być bardziej różnorodne: dotyczyć filmów, seriali, komiksów, książek, lifestyle’u. Blogi poświęcone wyłącznie filmowi, zwłaszcza te prowadzone przez aktywnych krytyków, jeszcze kilka lat temu często uaktualniane, zamieniają się w repozytorium freelancerskiej działalności z fragmentami i linkami do pełnych publikacji na innych stronach. „Sprzedaż prasy maleje, o kinie czytamy w internecie” – mówi krytyk Piotr Czerkawski i autor nominowanego w 2014 roku do nagród PISF bloga „Cinema Enchanté”. – „Można nad tym ubolewać albo spróbować odnaleźć się w nowej sytuacji. Prowadzenie bloga i fanpage'a to więcej niż wybór »mniejszego zła«. W internecie można uzyskać bezpośredni kontakt z czytelnikiem, a to wartość nie do przecenienia”. Social media, wcześniej miejsce linkowania tekstów, przejmują rolę platformy do udostępniania treści. Blogowanie przechodzi w mikroblogowanie. Bloger, krytyk może zareagować szybciej (np. na nowy zwiastun), ma pewność, że jego wpis jest tam, gdzie widownia konsumuje kulturę i informacje. Głównie na Facebooku funkcjonuje już blog „Kill All Movies” Bartka Czartoryskiego i „Sweet Rush” Anny Tatarskiej. Od początku na Facebooku, bez osobnej strony www, funkcjonują blogi Bartka Przybyszewskiego „Bardzo Złe Filmy” i „Liczne Rany Kłute”. „Żyjemy w czasach, w których momenty kulturowe – jakiś film jest na ustach wszystkich – są niesamowicie krótkie, po tygodniu jesteśmy zupełnie gdzie indziej” – zauważa Michał Oleszczyk. Blog staje się zatem dostosowaną do urządzeń mobilnych, estetyczną czytelnią – liczy się nie tylko treść, ale sposób jej podania. Blog to miejsce na opatrzone „klikalnymi” tytułami treści, przy których format wpisu facebookowego się nie sprawdza, np. tematy dotyczące lifestyle'u, gadżetów, listy TOP 10, znalezione w zakątkach internetu varia – zilustrowane oczywiście dużymi zdjęciami. Doskonałym przykładem jest blog Michała Fedorowicza „Kulturą w płot”, wyróżniony Nagrodą dla Bloga Roku 2014. Autor używa bloga do publikowania treści, które maksymalnie wykorzystują przewagę nad Facebookiem – światło w tekście, duże grafiki.

Być z widzem
  „Myślę, że pionierzy audiowizualnej krytyki filmowej w Polsce, Zygmunt Kałużyński i Tomasz Raczek, w dzisiejszych czasach założyliby kanał na YouTube’ie. Ich rozmowy były swoistym występem z podziałem na role (zafascynowanego ucznia i bardziej sceptycznego mistrza)” – mówi Oleszczyk. Dobrzy vlogerzy skupiają wokół siebie społeczności. Przy kanałach powstają, często z inicjatywy i przyzwolenia autorów, grupy aktywnych fanów. Np. „Kinowy Ekspres” doczekał się blisko 9-tysięcznej grupy na Facebooku „Wagony poza składem”, której uczestnicy wymieniają się filmowymi znaleziskami, opiniami i własnymi recenzjami. „Zacząłem późno” – stwierdza Jakub Dębski. – „»Kinowy Ekspres« był napędzany w równym stopniu chęcią edukowania widza, jak i mnie samego”. Polscy krytycy pojawiają się regularnie w audycjach radiowych, wciąż raczej rzadko próbują sił w wideoblogu, a jest to niewątpliwie spontaniczna, szczera, filmowa forma ekspresji. W polskim wideoblogowaniu są wciąż pola niezagospodarowane – polskie wideoeseje (czyli pogłębione, interesująco opracowane graficznie analizy filmów) to wciąż rzadkość. Do odkrycia pozostają zapomniane perły polskiego kina czy rodzimi twórcy, za mało „medialni” dla telewizji, ale za to z historiami, którymi mogliby się podzielić z publicznością w programie na YouTube’ie. Możliwości jest wiele. Wszystko przed vlogerami. Warto trzymać rękę na pulsie i kliknąć „Subskrybuj”.


Krystian Buczek / "Magazyn Filmowy. Pismo SFP" 73, 2017  1 kwietnia 2018 11:49
Scroll