Baza / Technologia i archiwa
Baza / Technologia i archiwa
Cyfrowa demokracja filmowa
Rewolucja technologiczna, która dokonała się przez ostatnie 20 lat nie mogła nie wpłynąć na świat filmu, jego stronę techniczną, jak i w konsekwencji – artystyczną.
W minionej epoce, gdy sprzęt filmowy był własnością „ludu pracującego miast i wsi”, a zawiadywali nim sprawdzeni towarzysze, rzuceni na ten trudny i niewdzięczny odcinek frontu ideologicznego – hasło „zdjęcia uciekające” powodowało u nich stres. Dylemat – podpisać papier, by wieloosobowa ekipa fachowców z WFD czy TVP mogła sfilmować coś, co właśnie się wydarza, czy odmówić? Ryzykować „opeer” w komitecie, a nawet posadę? Na szczęście udało się wiele razy utrwalić dla potomnych historyczne chwile, które w innych demoludach zarejestrowałyby co najwyżej... tajne służby. Robią to nadal, wręcz hurtowo, ale nie tylko oni. Każdy chętny może mieć swoją mikro-wytwórnię filmową we własnym domu.

W ostatnich dwóch dekadach, dokonała się gigantyczna rewolucja technologiczna – całkowita cyfryzacja mediów audiowizualnych, ich powszechna dostępność i taniość, oraz dominacja internetu jako głównego środka ich dystrybucji. Tutaj muszę zacytować pisarza, futurystę i filozofa: „Dopóki nie zacząłem korzystać z internetu, nie miałem pojęcia, że na świecie jest aż tylu idiotów!” – powiedział Stanisław Lem (1921-2006). Przez ostatnie kilkanaście lat internet przyśpieszył, potaniał i stał się powszechnie dostępny.

Ale jest też jasna strona. Każdy z nas, nawet jeśli nie studiował sztuki i techniki operatorskiej, może teraz zarejestrować obraz i dźwięk w jakości, która zadowoli widza przed dużym telewizorem HD, a nawet w kinie. A nabycie podstawowego sprzętu – to wydatek, który nie rozwali domowego budżetu. Obecnie miniaturowy, prosty w użyciu, sprzęt do nieprofesjonalnego filmowania rejestruje obraz i dźwięk znakomitej jakości, nawet bez ingerencji w ustawieniach. Poza ekstremalnie trudnymi obiektami, automatyka w kamerach amatorskich i półzawodowych czołowych producentów zalicza (na moje oko) ponad 90 proc. trafień. Wiedza i doświadczenie asystentów i techników została zaprogramowana w mikroprocesorach. Karty pamięci osiągnęły szybkość zapisu i pojemność odpowiednią do filmowania w HD. Nośnik danych jest malutki, tani i niezawodny.

A nam – samotnym strzelcom z małą kamerką pozostaje tylko znaleźć temat, zaprzyjaźnić się z naszymi bohaterami, sprawić, by byli szczerzy i otwarci, rozejrzeć się za dobrym punktem widzenia i sensownym światłem, oraz zadbać, by mikrofon nagrał dobry dźwięk. A na koniec wcisnąć: „Rec” i trzymać ciekawy kadr. Tak właśnie robił Gianfranco Rossi, włoski fotograf, filmowiec i wykładowca, gdy przez parę lat penetrował przedmieścia Rzymu, budując opowieść o ludziach mieszkających przy obwodnicy Wiecznego Miasta. Powstał pełnometrażowy dokument Sacro GRA (Rzymska aureola) zrealizowany praktycznie jednoosobowo, średniej klasy kamerą Panasonic AG 100, zajmującej z optyką i akcesoriami jedną sporą torbę. W 2013 roku został nagrodzony Złotym Lwem na MFF w Wenecji jako pierwszy dokument w dziejach tego festiwalu! Przez poprzednie 15 lat, żaden włoski reżyser nie zdobył tam głównej nagrody! A bliżej nas? Dramatyczne sytuacje mieszkańców podwarszawskich miejscowości, których dotychczasowe życie, dosłownie i metaforycznie, przecina budowa obwodnicy? To temat na dwa Lwy! gdyńskie, rzecz jasna. Gdybym miał ze 20 lat mniej – sam bym wziął się za ten temat, a tak to poddaję pod rozwagę młodszym koleżankom i kolegom, ale… zaproście na premierę!

Polscy dokumentaliści bez nadbagażu: Piotr Stasik sportretował życie nowojorczyków, ich walkę z samotnością i anonimowością w dokumencie 21 x Nowy Jork – sam rejestrując ujęcia smartfonem iPhone oraz fotoaparatem z funkcją kamery. Marcin Sauter przez trzy lata wracał do dawnej wioski rybackiej w Kazachstanie, „najgorszym miejscu do życia na świecie”. Dawni rybacy żyją teraz na pustyni, bo rabunkowa gospodarka wodna sprawiła, że resztki Morza Aralskiego są oddalone kilkadziesiąt kilometrów od ich wioski. Reżyser używał dwóch kamerek Blackmagic Pocket – wielkości małego fotoaparatu. Też był reżyserem i autorem zdjęć. Miał do pomocy czteroosobową ekipę, w tym świetnego dźwiękowca. A w ubiegłym roku – odebrał Złotą Żabę dla najlepszego dokumentu na Camerimage w rodzinnej Bydgoszczy. A polskie fabuły? Na początku był Edi Piotra Trzaskalskiego – wspomniany w moim tekście z marca. Spora część filmu Drogówka Wojciecha Smarzowskiego ze zdjęciami Piotra Sobocińskiego jr. to materiały z kamer przemysłowych, telefonów, amatorskiej Sony Hi8, szpiegowskiej kamery w długopisie – takie ujęcia „subiektywne” zrobione przez filmowe postacie, zaś te „obiektywne” – przez operatora, kamerą RED. To ciekawy zabieg formalny. Inna sytuacja – Jan Jakub Kolski, nie mogąc dopiąć budżetu swego autorskiego filmu fabularnego Zabić Bobra, zrealizował zdjęcia dwoma własnymi fotoaparatami Canon.

 
Zabytkowa Karta CF i współczesna Mikro SD HC, o pojemności 1024 razy większej. Koszt 32 MB to teraz ok. 5 groszy

10 lat temu ta firma wypuściła na rynek pierwszą filmującą lustrzankę EOS 5D Mark II. Niezależni twórcy mogli filmować na matrycy dwa razy większej od klasycznej klatki filmowej! Niestety, obraz był traktowany jak fotki – soczyście i kontrastowo. W obecnych modelach – jest wybór charakterystyki obrazu. Tor dźwięku, delikatnie mówiąc – amatorski, też nie stanowi problemu. Miniaturowe cyfrowe rekordery audio – kosztują kilkaset złotych i nagrywają perfekcyjnie. Synchronizacja z obrazem – banalnie prosta.

Sony PXW Z90 ze zdjetą rączką i minimalistyczne światełko do zbliżeń


Ale gdy mamy sami kręcić długie godziny, a wokół kłębi się samo życie, bez dubli – szczerze doradzam jakąkolwiek reporterską kamerę cyfrową. Osiem lat temu, mój kolega Sławek zakupił do programu TV o nauce jazdy – cztery malutkie amatorskie kamerki HD Sony CX 115. Pożyczył mi jedną, prosząc, żebym ocenił jej obraz. Był miękki, plastyczny, miły dla oka. Szybko kupiłem filmującej małżonce trochę wyższy model Sony CX 160. Ma obiektyw zoom 30x oraz wtyk do mikrofonu. Dobra stabilizacja obrazu. Waga wraz z akumulatorkiem 290 g. Swoją Sony FX 1 – szybko sprzedałem. Kamera małżonki służy do dziś, działa jak w dniu zakupu i dalej zarabia.

Ostatnio dostałem do testowania niewielką kamerę Sony Z90. Filmuje również w 4K. Ma wbudowany obiektyw Zeiss 12 x, bardzo sprawny autofocus. Zdjęcia zwolnione do 1000 kl/sek. Wszelkie funkcje do pracy zawodowej i streamingu. Jest też konsumencka wersja AX700, za nieco ponad 7 tys. zł. Gotów jestem się założyć, że jakością obrazu przewyższa pierwszą kamerę Sony Cine Alta, model HDW-F900 z roku 2000, którą George Lucas sfilmował Gwiezdne wojny: Atak klonów. Kosztowała wtedy ok. 100 tys. dolarów. Małe jest poręczne, pożyteczne i skuteczne.



Andrzej M. Bogusz / "Magazyn Filmowy. Pismo SFP", 81/2018  17 marca 2019 23:55
Scroll