Baza / Technologia i archiwa
Baza / Technologia i archiwa
Raport o małych kinach
Kiedyś było w Polsce ponad trzy tysiące kin. Ich standard nie zachwycał. „Kinem” nazywano niejednokrotnie niewielką świetlicę środowiskową, salę przy remizie czy parafii. W czasach kin ruchomych za ekran służyła niejednokrotnie ściana stodoły. Jakość projekcji pozostawiała wiele do życzenia, ale wtedy prawie nikomu to nie przeszkadzało.
Stopniowo udoskonalano obiekty w wielkich miastach. Pojawiały się kina wyposażone w projektory 70 mm, wreszcie sztandarowe kina „zero ekranowe” dostały instalację dźwiękową Dolby Stereo. Jednak kin o przyzwoitym standardzie technicznym było w całym kraju najwyżej kilkadziesiąt. Ale nie było konkurencji. Telewizja nie rozpieszczała obywateli, oferując drugi kanał dopiero w latach 70. Dlatego - mimo niezbyt bogatego repertuaru kin, bazującego na kopiach ORWO produkcji bratniej NRD - jeszcze w 1987 roku 2010 polskich kin odwiedziło ponad 95 mln widzów! Z tego prawie 35 mln oglądało obrazy rodzimej produkcji! Bilety były tanie.


Front kina Kultura w Warszawie, fot. G. Torzecki, SFP

Dzisiaj dominują nowoczesne multipleksy. Spośród kin tradycyjnych zostało kilkaset obiektów, nikt ich jednak dokładnie nie policzył. Nawet sztandarowe „zero ekrany” mają problemy z dostępem do najlepszego repertuaru komercyjnego. Dla kina jednosalowego obowiązek wyświetlania na wyłączność przez trzy tygodnie tego samego wielkiego przeboju zza oceanu (coraz częściej także z Polski) oznacza konieczność rezygnacji z kilku innych hitów. W konsekwencji obroty kina drastycznie maleją. I nie pomaga nawet zakup projektora cyfrowego, bo nie chroni to przed wymaganiami dystrybutorów co do okresu wyświetlania i liczby seansów dziennie. Niewiele popularnych kin z czasów minionego systemu prowadzi w dalszym ciągu działalność. Łatwiej wymienić te, które kinami pozostały, niż te, które zmieniły przeznaczenie.

W Łodzi Bałtyk otrzymał drugą salę i ma za sobą siłę Centrum Filmowego Helios, firmy, która jest trzecim graczem na rynku multipleksów w naszym kraju. Krakowskie kino Kijów, wzbogacone o drugą małą salkę, zostało przyjęte do Sieci Kin Studyjnych. Ma do dyspozycji projektor cyfrowy i sięga po transmisje na żywo oper z Nowego Jorku. Również wrocławskie kino Warszawa, odnowione po powodzi z 1997 roku, dorobiło się małej sali i zostało kinem studyjnym. W Gdańsku połączono największe w kraju kino Neptun ze znajdującymi się w tym samym budynku salami o profilu artystycznym (Helikon i Kameralne) tworząc Gdańskie Centrum Filmowe Neptun. Duża sala jest rzadko wykorzystywana. W Lublinie Kosmos pozostał jednosalowy, ale wyposażono go w cyfrowy projektor, podobnie jak Zorzę w Rzeszowie. Najważniejsze kiedyś kina w Katowicach, Kosmos i Rialto, zostały gruntownie i z rozmachem przebudowane, ale głównie pełnią funkcje kulturalne, nie aspirując do prezentowania przebojów. Żadne z wymienionych powyżej kin nie jest w stanie nawet zbliżyć się do wyników z czasów minionej świetności. Zaryzykuję stwierdzenie, że ich frekwencja spadła bardziej niż dwukrotnie.

W Warszawie próżno szukać śladów po premierowych kinach Skarpa i Moskwa. Romantica i Moskwa w Kielcach zostały wystawione na sprzedaż. W Szczecinie niszczeją „chronione” przez konserwatora Kosmos i Collosseum. W Poznaniu Wildę przekształcono w Biedronkę, Bałtyk zburzono, podobnie jak kino Kopernik w Olsztynie. W Bydgoszczy Pomorzanin czeka na przebudowę i zapewne zmieni przeznaczenie.

Chyba nikt znający choć trochę polską branżę nie ma już wątpliwości, że obiekt z jedną salą nie ma żadnych szans komercyjnych w dzisiejszych warunkach. Dlatego wielkie obiekty zmieniają profil i nastawiają się na repertuar studyjny. Ale w tej kategorii lepiej radzą sobie mniejsze kina o wieloletniej tradycji. Od najstarszego na świecie kina Pionier 1909 w Szczecinie, z dwiema niewielkimi salami, poprzez poznańską Muzę o podobnym rodowodzie historycznym, Krakowskie Centrum Kinowe ARS (na bazie Sztuki z 1916 roku), które dysponuje dziś pięcioma salami, oraz Kino pod Baranami o trzech salach przy krakowskim Rynku Głównym.

W Warszawie honoru małych kin bronią: zbudowany po wojnie dwusalowy Muranów firmy Gutek Film oraz dwusalowa Luna i Wisła z trzema ekranami. Przebudowana gruntownie Femina kiedyś gromadziła ponad 800 tysięcy widzów rocznie! Dzisiaj to wynik osiągalny tylko dla największych. A Femina, jako część sieci Heliosa, jest kinem hybrydowym, wchodząc równocześnie w skład sieci studyjnej. Studyjny jest też niezależny multipleks Kinoteka mieszczący się w murach zabytkowego... Pałacu Kultury i Nauki.

Ponownie bardzo istotna stała się edukacja filmowa. Rozmaitych akademii jest w kraju bez liku. Muszą jednak nieustannie podnosić poziom i atrakcyjność, chcąc skutecznie konkurować z wydaną przez PISF i dostarczoną do kilkunastu tysięcy szkół Filmoteką Szkolną. Łatwiej i taniej jest przecież oglądać filmy ze szkolnego DVD, coraz częściej wspomaganego taniejącym wciąż rzutnikiem wideo. A mimo to chęć obcowania z filmem na ekranie kinowym i żywym wykładowcą nie zanikła. Nowe Horyzonty edukacji filmowej otwierane są przed młodzieżą już nie tylko w stolicy, ale w wielu innych miastach. To kolejny owoc działań Romana Gutka i jego ekipy. W sieci kin studyjnych pojawiają się również inne interesujące inicjatywy edukacyjne.

Na skutek „odciążenia” kin tradycyjnych z prezentowania komercyjnych nowości coraz częściej spotykamy wspierane przez zagraniczne instytuty kultury przeglądy kinematografii narodowych, zwłaszcza krajów europejskich. Mamy więc tygodnie filmów niemieckich, francuskich, hiszpańskich, włoskich, węgierskich, czeskich, słowackich, a także południowoamerykańskich, indonezyjskich, chińskich, a nawet wietnamskich. Jednym słowem poszerzył się wyraźnie dostęp do filmów z całej Europy, a także świata. Mamy wędrujące festiwale i przeglądy filmowe (AfryKamera, Ale Kino!).

Powstanie multipleksu w mieście średniej wielkości powoduje na ogół zamykanie większości dotychczasowych obiektów w ciągu zaledwie kilku miesięcy. W ośrodkach akademickich o ugruntowanej tradycją kulturze filmowej stare kina się bronią. I tak w Warszawie kin studyjnych lub lokalnych jest aż 10, w tym ośmiosalowa Kinoteka, czterosalowa Femina, trzysalowa Wisła, dwusalowe Luna i Muranów. W Krakowie mamy 7 kin studyjnych: Centrum Kijów, Krakowskie Centrum Kinowe ARS (5 sal), Kino pod Baranami (3 sale), Klub Sztuki Filmowej Mikro (2 sale), Kinoteatr Uciecha, Paradox oraz  Sfinks. W Poznaniu naliczyłem pięć obiektów studyjnych, w Łodzi cztery, w Szczecinie, Katowicach i Wrocławiu po trzy, w Gdańsku dwa, podobnie w Lublinie, Nowym Sączu, Kielcach, Koninie i Tarnowie. Jednym słowem kina dzielą się na multipleksy (dominujące coraz wyraźniej), studyjne i inne, przy czym ta ostatnia grupa stopniowo zanika.

Sieć kin studyjnych wciąż poszerza się o nowe ekrany. Oto jak Andrzej Goleniewski, inicjator i dobry duch przedsięwzięcia, definiuje jego rolę: „Są dwie główne funkcje w działalności Sieci: pierwsza <programowa> - kreowanie nowych, alternatywnych treści w repertuarze polskich kin, animowanie działań w sferze działalności kinowej o charakterze poznawczym, w szczególności edukacyjnym; druga <wspierająca> byt i funkcjonowanie kin tradycyjnych. Jest jeszcze trzecia funkcja, która zrodziła się niejako <po drodze> - funkcja integracyjna: kina studyjne i lokalne poprzez wzajemne kontakty, do których są motywowane programem SKSiL, tworzą rodzaj <organizacji>, która wobec słabości innych form przedstawicielskich, zaczyna być traktowana w środowisku kinematograficznym jako swoista grupa zawodowa”.

Imponująco prezentuje się u nas także sieć Europa Cinemas. Obejmuje obecnie 13 miast i 22 kina, w tym Kinotekę.

Podsumowując: świat kin w naszym kraju wygląda coraz barwniej i ciekawiej. Rokrocznie na ekranach pojawia się większa liczba premier, coraz częściej wracamy też do klasyki. Dzięki wsparciu Filmoteki Narodowej są wprowadzane na nowo do dystrybucji pozycje klasyczne. Wydaje się, że wszystko zmierza ku normalności. I tylko coraz trudniej utrzymać się starym kinom bez pomocy ze środków publicznych.

Tu było kino
Prezentujemy fotografie starych kin zebrane na portalu Tubylokino.pl. Celem tego niezwykłego projektu jest zgromadzenie wszelkich informacji na temat znikających tradycyjnych kin. Projekt „Tu było kino” powstaje od marca 2006 roku.
„Przez prawie dwa lata udało nam się sfotografować ponad 400 obiektów kinowych w całej Polsce” - piszą na stronie Ewa Cieniak i Bartek Nowakowski -  „Przemierzyliśmy tysiące kilometrów w poszukiwaniu starych kin. Byliśmy praktycznie w każdej polskiej miejscowości, w której taki obiekt mógłby się znajdować, tzn. odwiedziliśmy praktycznie każde polskie miasteczko, które ma powyżej 2, 3 tysięcy mieszkańców”.
Pomysłodawcy proszą wszystkich, którym ten temat jest bliski, o pomoc w zbieraniu informacji, zdjęć, o aktualizowanie danych, dosyłanie zdjęć współczesnych lub materiałów archiwalnych związanych tematycznie z istotą projektu.
Wystawę „Tu było kino” było można obejrzeć m.in. na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni w 2009 roku. Projekt otrzymał nominację do nagród PISF w kategorii: krajowe wydarzenie filmowe.
Andrzej Kucharczyk / Magazyn Filmowy SFP 2/2009  3 października 2011 16:25
Scroll