Baza / Technologia i archiwa
Baza / Technologia i archiwa
Tadeusz Król. Połączenie techniki z kreacją
Rozmowa z TADEUSZEM KRÓLEM, reżyserem, scenarzystą, producentem oraz współwłaścicielem firmy CineLine
Dlaczego reżyser filmowy i telewizyjny, były kierownik Redakcji Filmu Dokumentalnego w TVP, zakłada firmę zajmującą się postprodukcją i masteringiem DCP?
To był spontaniczny pomysł, który narodził się podczas kończenia prac postprodukcyjnych nad moim filmem fabularnym Ostatnie piętro. Stwierdziliśmy wraz ze Stefanem Krzyżanowskim (który realizował cały dźwięk) i Mateuszem Szulcem (odpowiadał za finalną postprodukcję), że ufamy sobie na tyle, że może warto spróbować czegoś więcej. Jesteśmy od wielu lat związani z kinem i mieliśmy poczucie, że znamy się na tym, co robimy. I tak powstało CineLine.

To chyba wymagający rynek. Początki były trudne?

Rzeczywiście były, ale wydaje mi się, że udało nam się dlatego, że potrafiliśmy zapewnić nie tylko doświadczenie i jakość, ale też dołożyć to trudne do opisania „coś więcej”: połączenie techniki z kreacją oraz przede wszystkim ogromnym szacunkiem i – może to zabrzmi górnolotnie – miłością do filmu. Na tym opieraliśmy i wciąż opieramy swoją działalność.

Dzisiaj format DCP jest podstawą do tego, by film mógł zaistnieć przed szerszą widownią. Zajmujecie się tylko fabułami czy również dokumentami?

Również dokumentami. Z jednej strony dlatego, że mam z racji swych doświadczeń słabość do filmów dokumentalnych, a z drugiej dobrze wiemy, że dokumenty nie mają dużych budżetów. Współpracujemy z największymi amerykańskimi studiami, z Universal Pictures, z Paramountem, czasami z Disneyem, gdzie na filmy wydaje się dziesiątki czy setki milionów dolarów. Pracowaliśmy z takimi tytułami, jak Jurassic World, wszystkie części Greya, Minionki, Mission: Impossible – Rogue Nation. Wykonujemy też zlecenia dla firmy Criterion, która zajmuje się utrwalaniem kultury filmowej dla przyszłych pokoleń. Pozwala nam to proponować dokumentalistom, którzy „wyrywają” swoje filmy światu, niższe stawki. Z dokumentami nigdy nie jest łatwo. To najczęściej niskobudżetowe produkcje, trudne realizacyjnie. To różne formaty, różna jakość obrazu, ale praca przy nich daje nam dużą satysfakcję. I naprawdę serca rosną i dostajemy dodatkową motywację, gdy te filmy są doceniane na świecie, zdobywają nagrody, jak Dotknięcie Anioła, które robiliśmy dla Małgosi Walczak. Może to zabrzmi nieskromnie, ale mamy poczucie, że dołożyliśmy kilka cegiełek do tego sukcesu.

Tadeusz Król

Podstawą działalności CineLine musi być wizja reżysera, producenta czy studia. Służycie również doradztwem, sugerujecie poprawki, jeśli widzicie, że coś jest nie tak z materiałem?

To zawsze jest delikatna sprawa. Przez lata pracy w TVP wyprodukowałem bądź byłem stroną merytoryczną przy blisko 400 filmach dokumentalnych. Służę, pomagam, sugeruję, ale tylko jeśli czuję, że jest to mile widziane. Te obrazy to nie są „moje dzieci”, tylko autorów, którzy do nas z nimi przychodzą, a wcześniej pracują nad nimi miesiące czy lata. Autorzy muszą mieć poczucie, że to będzie dalej ich dzieło, nie lubią już na tym etapie poprawek. Poza tym, kiedy zaczynamy pracę nad materiałem, często jest za późno na jakieś korekty, bo konsekwencją wycięcia fragmentu filmu są zmiany w dźwięku. O wiele lepszym partnerem, w warstwie kreacyjnej, jesteśmy przy tworzeniu materiałów promocyjnych, spotów, zwiastunów itp.

Wchodzicie w projekty jedynie w postprodukcji?

Tak było, ale to się zmienia. Mamy coraz większe doświadczenie w DI, zrobiliśmy już kilka filmów od samego początku. Mamy własną salę kinową, kolor korekcję, sprzęt do zgrywania dźwięku w 5.1. W tej chwili jesteśmy w stanie wykonać cały pakiet usług – od DI do kopii wzorcowej, poprzez kolor korekcję, zgranie 5.1, montaż zwiastunów, wraz z ostatnim etapem – duplikacją DCP do kin. Później film już żyje własnym życiem. A przy okazji oferujemy archiwizację materiałów filmowych. To bardzo istotne zwłaszcza dla dystrybutorów. Zbieramy wszystkie istniejące materiały, kopię DCP, kopię Blu-ray lub DVD, materiały prasowe, graficzne, i zapisujemy to wszystko na kasety LTO. A one mają okres trwałości między 50 a 70 lat. To komfortowa sytuacja dla naszych partnerów, którzy mają wszystko w jednym miejscu.

Musisz uczyć się w CineLine wielu ciekawych rzeczy. Działalność firmy wpływa na twoje podejście do własnych projektów?
Wiesz, tego typu wiedza może przeszkadzać. Może ograniczać w akcie wolności i swobody twórczej. Łatwiej jest coś wymyślić i zacząć to robić bez zważania na głos, który krzyczy ci w głowie: „Wiesz, ile to będzie kosztować!?”. Doszedłem do wniosku, że reżyserowi lepiej czasem wielu rzeczy nie wiedzieć, a w zamian ufać sobie i swoim współpracownikom. Wiadomo, że budżet nie jest z gumy, a wszystko, każdy ruch artystyczny, jest jakimś kompromisem. Ale w fazie kreatywnej nie można się ograniczać.

Twoje doświadczenie reżysera, producenta, scenarzysty musiały pomóc w budowaniu reputacji CineLine.
Od samego początku naszymi głównymi założeniami były jakość i czas przygotowania materiałów. Odpowiadaliśmy na każdego maila, dotrzymywaliśmy za wszelką cenę terminów. Jeżeli były błędy, szybko je naprawialiśmy, żeby klient nie ponosił dodatkowych kosztów. Braliśmy pełną odpowiedzialność za powierzony nam materiał – i dosyć szybko zaczęto to dostrzegać. Nawiązaliśmy kontakt z tzw. „Majorsami”, w tym z Universal Pictures i Paramountem. Dziś przez nasze studio przechodzą w zasadzie prawie wszystkie ich filmy.

Tadeusz Król

To musi być bardzo korzystna sytuacja dla ciebie jako reżysera aktywnie poszukującego nowych projektów?
Rzeczywiście jest. Reżyser przygotowuje film raz na dwa-trzy lata, a w międzyczasie musi mieć za co żyć, tym bardziej, że to nie jest łatwy zawód. Ktoś kiedyś powiedział, że „reżyser musi mieć skórę nosorożca i wnętrze motyla”. Działalność CineLine pozwala mi spokojniej myśleć o przyszłych projektach. Przygotowuję teraz dwa. Jeden to lekka komedia, mamy już dystrybutora. A drugi to coś zupełnie wyjątkowego w polskim kinie, tyle mogę na chwilę obecną powiedzieć.

Łącząc te dwa światy, czujesz się dobrym menedżerem?

Odnosimy sukcesy i wytyczamy własną drogę, nie pędzimy na złamanie karku, z każdym dniem i miesiącem, powoli i systematycznie się rozwijamy. Bardzo ważna jest dla nas atmosfera w zespole, a udało nam się zebrać taką ekipę, z którą spotykamy się również poza pracą, żeby po prostu pogadać. Staramy się szanować inność poglądów i indywidualność, a zarazem tworzymy zespół. Za dużo w tej branży różnych stresów, żeby jeździć do pracy ze spiętym brzuchem, bojąc się konfrontacji. Chcemy, żeby w CineLine była przyjemność i myślę, że na razie całkiem nieźle nam to wychodzi. A to przekłada się w prosty sposób na tzw. reputację… no i sukcesy.

Rozmawiał Darek Kuźma


Darek Kuźma / "Magazyn Filmowy. Pismo SFP", 82/2018  21 kwietnia 2019 23:46
Scroll