Baza / Edukacja i kultura filmowa
Baza / Edukacja i kultura filmowa
Waglewski Fisz Emade w Rotundzie
fot. Rotunda
Klub Rotunda. Kiwi, Kazik i filmowcy
Rotunda nie wybuchła. Wybuchła ta w Warszawie. I to dawno. Choć nie można wykluczyć niespodzianki, bo stadiony zakochanych w sobie kibiców Cracovii i Wisły stoją bardzo blisko kultowego lokalu.
Wedle krążącej po Krakowie opinii, to właśnie w Centrum Kultury Rotunda, malarz współczesny Maciej Maciejowski zobaczył „Kiwiego w czapce”, co zaowocowało powstaniem słynnego obrazu. Marcin Świetlicki, znajomy słynnego krakowskiego malarza, potwierdza i dodaje, że obraz „Krzysztof Chwedczuk, opiekun artystów”, wiszący w ramach stałej ekspozycji w MOCAK-u, może pewnego dnia zniknąć, bowiem artysta Maciejowski ma zwyczaj swoje obrazy „odzyskiwać”. „Dał mi mój portret: maleńkiego mnie – 20x20 cm, olej na płótnie, a później powiedział, że chciałby pożyczyć na jakąś wystawę, wszedł mi do domu, obraz swój zdjął i nigdy nie oddał. Niech więc MOCAK uważa” – skarżył się poeta w jednym z wywiadów. Bardzo możliwe, że Krzysztof Chwedczuk vel. Kiwi wpadał do Rotundy i bardzo prawdopodobne, że zobaczył go tam Maciej Maciejowski. Lokal jest dość popularny, głównie wśród studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego i widowni Krakowskiego Festiwalu Filmowego czy Etiudy&Animy, ale często wpadali również artyści. A namalowany przez zdolnego artystę Kiwi był (jak głosi „oficjalny” biogram przekazywany w kawiarniach Krakowa z ust od ust): „człowiekiem znanym w krakowskich kręgach pubowych, między innymi ze swoich pasji artystycznych”.

Trochę kultury (fizycznej)
Do Centrum Kultury Rotunda drzwiami i oknami walą uczestnicy Krakowskiego Festiwalu Filmowego, studenci, intelektualiści i kibice Cracovii (bliskość stadionu: 200 m); czasem wpadną (naturalnie bez barw klubowych, „po cywilnemu”), kibice Wisły (stadion leży w odległości 300 m). W tym roku może być gorąco: końcówka ligi przypada na okres Krakowskiego Festiwalu Filmowego i studenckiej sesji – tygiel kulturowy może zaowocować niespodziankami. W ubiegłym roku, jak twierdzi jeden z barmanów klubu, ktoś kompletnie pijany pytał, kiedy wybuchła Rotunda. Barman ze stoickim spokojem odpowiedział, że w lutym 1979 roku. Ale w Warszawie. Klient pod wpływem alkoholu energicznie wyciągnął rękę w kierunku stadionu Cracovii, potem wskazał w stronę leżącego po przeciwległej stronie Błoń stadionu Wisły i z tajemniczym wyrazem twarzy powiedział: „Ale niespodzianki nie sposób wykluczyć, prawda?”. Prawda, ale o spokój lokalu dba nawet PZPN, który tak układa terminarz, żeby Wisła i Cracovia raczej nie grały jednocześnie meczów „w domu”. Wnętrze Centrum Kultury Rotunda nie wytrzymałoby bowiem „odwiecznej dychotomii”, gdyby obie strony wpadły posilić się przed zawodami.

 

Artyści prawdziwi, nawet z Warszawy
Jednak redukować CK Rotundę (swoją drogą: wspaniała nazwa dla galicyjskiego Centrum Kultury) do pijalni piwa, byłoby krzywdzącym uproszczeniem, wartym kibola. Ileż to razy z ust popularnego na cały kraj prezentera telewizyjnego Piotra Bałtroczyka padało na antenie TVP2 stwierdzenie: „Witam w pięknej, klimatyzowanej sali widowiskowej klubu Rotunda!" Iluż to artystów zaczynało tam swoje znakomite kariery, wielokrotnie później podkreślając, że to właśnie scena Rotundy była ich katapultą do sukcesu. Lista, którą ogłaszają właściciele klubu jest długa, zaskakująca i w dużej mierze prawdziwa. Na scenie sali widowiskowej Rotunda „szerszej publiczności” pokazały się według niej takie gwiazdy jak: Maryla Rodowicz, Marek Grechuta, Jacek Kaczmarski, Tomasz Stańko, Maanam, Grzegorz Turnau, Renata Przemyk, Krzysztof Ścierański, Leszek Możdżer. Niektórzy fani śledzący karierę Leszka Możdżera mogliby się nie zgodzić i uparcie twierdzić, że wybitny pianista karierę swą rozpoczynał na wybrzeżu, studiując tam w szkole muzycznej i koncertując z yassową grupą Miłość, o której Filip Dzierżawski nakręcił niedawno kapitalny film. Podobnie mogliby zareagować fani Grzegorza Turnaua, nie bez racji twierdząc, że krakowski artysta zaczynał w Piwnicy Pod Baranami. Dyplomatycznie więc przyjmijmy, że nawet jeśli w Rotundzie kariery nie zaczynali, to na pewno występy tam przyczyniły się do rozwoju ich karier. Całkiem już bez ironii można powiedzieć, że klub do ostatniego miejsca wypełniały takie gwiazdy jak: Hey, Kasia Kowalska, Myslovitz, Pidżama Porno, IRA, T. Love, Oddział Zamknięty, Raz Dwa Trzy, Voo Voo czy Michał Bajor. Kilka lat temu, przed koncertem zespołu Kult, Kazik Staszewski pędził krajową „siódemką”, żeby zdążyć do Rotundy na czas. Zespół przyjechał wcześniej, wokalistę zatrzymały w Warszawie sprawy rodzinne. Spóźniony pół godziny, postanowił wejść od frontu. Zaparkował, zamknął drzwi, podszedł do wejścia i usłyszał rozmowę bramkarzy, którzy zobaczyli numery rejestracyjne samochodu: „Zobacz, nawet jakieś grube dziadki z Warszawy się do nas pchają na tych szarpidrutów”.


fot. Rotunda

Filmowcy i kinomani
Filmowców i fanów ich twórczości zawsze było pełno w Rotundzie. Goszczono tu m.in. Romana Polańskiego, Agnieszkę Holland, Krzysztofa Kieślowskiego, Andrzeja Wajdę, Jerzego Skolimowskiego, Marcela Łozińskiego i wielu innych, nie tylko polskich, znakomitych filmowców, a to za sprawą Krakowskiego Festiwalu Filmowego (dawnej zwanego Festiwalem Filmów Krótkometrażowych), który odbywał się w pobliskim Kijowie, albo Etiudy&Animy. Odbył się tu nawet kiedyś Festiwal Filmów o Jedzeniu, choć w barze był wtedy tylko bigos i fasolka po bretońsku. W latach 70. ubiegłego wieku działały w Rotundzie dwa ostro konkurujące ze sobą kluby filmowe: DKF UJ, prowadzony przez legendarnego Marka Wrzesińskiego (na co dzień dorabiającego jako zaopatrzeniowiec i klubowy barman) oraz Klub Sztuki Filmowej, zakochanego w X Muzie filmowca-amatora Marka Stemborowskiego. Dobrą marką wśród filmowców-amatorów, tak dawniej nazywano środowiska offowe, cieszył się AKF „Rotunda” pod wodzą Jacka Dembosza. W 1994 roku narodziła się w Rotundzie Etiuda, która szybko stała się platformą artystyczną konfrontacji szkół filmowych z całego świata. Po jedenastu latach festiwal zmienił nazwę i programową formułę, mówiąc precyzyjniej – wyłonił się z niego drugi festiwal, poświęcony światowej animacji. W tym roku tej niezwykle interesującej imprezie stuknie „oczko”. Podczas Etiudy&Animy czy też odbywającego się po sąsiedzku Krakowskiego Festiwalu Filmowego do Rotundy często wpadają polscy filmowcy, m.in.: Bartek Konopka, Sławomir Fabicki, Marcin Wrona. Chwalą sobie atmosferę lokalu. Ostatnio kilku spośród nich zaczęło spierać się o to, który z pobliskich stadionów nadawałby się lepiej na plan filmu o stanie polskiej piłki nożnej. Zawyrokowali wspólnie, że jeśli wygląd obiektu miałby spełniać funkcję zasugerowania widzowi poziomu sportowego naszej ekstraklasy, trzeba by się przenieść na obiekt Wawelu Kraków.

Marek Łuszczyna / Magazyn Filmowy SFP 33/2014  24 sierpnia 2014 12:23
Scroll