Baza / Edukacja i kultura filmowa
Baza / Edukacja i kultura filmowa
Na serio i z przymrużeniem oka: 25. Tarnowska Nagroda Filmowa
arnowska Nagroda Filmowa już od 25 lat jest przyjacielem polskiego kina. Obok FPFF w Gdyni to najstarszy festiwal w całości poświęcony rodzimej kinematografii.

Dzisiaj TNF to dobrze naoliwiony mechanizm. Organizowana rokrocznie przez Tarnowskie Centrum Kultury jest stałym punktem festiwalowego programu wielu znamienitych gości. Początki były jednak trudne. Pierwsze edycje wypadały skromne, ale z roku na rok impreza się rozwijała. Do Tarnowa przybywali kolejni goście, pojawiali się markowi sponsorzy. Powiększało się również grono najwierniejszych przyjaciół festiwalu. To między innymi Joanna i Krzysztof Krauze, Jan Nowicki, Jerzy Skolimowski, Janusz Morgenstern, Włodzimierz Niderhaus, Grzegorz Molewski, Maria Kornatowska, Adam Sikora, Dorota Kędzierzawska, Andrzej Goleniowski, Jacek Lipski, Wiesław Saniewski czy Jerzy Armata, pełniący również funkcję dyrektora artystycznego imprezy.

Garść wspomnień
Jubileusz 25-lecia TNF prowokuje do wspomnień prywatnych. Jako rodowity tarnowianin mam prawo uważać się za prawdziwego weterana festiwalu. Pierwsze edycje TNF pamiętam jeszcze z pozycji ambitnego licealisty. Wspólnie z przyjaciółką z klasy, Moniką Strzępką (dzisiaj cenioną reżyserką teatralną), chodziliśmy na wagary, żeby na dodatkowych seansach zobaczyć „Zwolnionych z życia” Krzystka albo „Dotknięcie ręki” Zanussiego. Początek lat 90. wyzwalał w nas pasję i dobrą energię. Anna Grygiel, do dzisiaj bezbłędnie szefująca Tarnowskiej Nagrodzie Filmowej, zaryzykowała i zaprosiła mnie - nieopierzonego licealistę i krytycznego miłośnika polskiego kina - do jury imprezy. W ten sposób rozpoczął się drugi, tym razem profesjonalny, etap mojego uczestnictwa w TNF.
Najważniejsze były oczywiście filmy pokazywane podczas imprezy, ale liczyła się także aura miejsca, nazywanego ze względu na najwyższe roczne temperatury „polskim biegunem ciepła” albo „małym Krakowem”. Rzeczywiście, w Tarnowie słońce świeci najczęściej, a renesansowe i secesyjne kamieniczki na Rynku czy imponujący Plac Katedralny, który stał się niedawno naturalnym plenerem do „Młynu i Krzyża” w reżyserii kolejnego przyjaciela festiwalu, Lecha Majewskiego, sprawiają, że do miasta po prostu chce się wracać.
Po latach uczestniczenia w obradach jury, do głowy przychodzą dziesiątki anegdot, wspomnień, dykteryjek. To właśnie tutaj, kilka lat temu po raz pierwszy zobaczyliśmy „Rezerwat” Łukasza Palkowskiego, a wielkim entuzjastą filmu był nieodżałowany Jan Machulski.
Pamiętam edycję TNF, podczas której stoczyłem prawdziwy bój z przewodniczącym jury, Andrzejem Żuławskim, o to, żeby przyznać specjalne wyróżnienie aktorskie Ewie Teledze za wybitną, moim zdaniem, kreację w „Łóżku Wierszynina” Andrzeja Domalika. Batalia została wygrana.
Każdy rok to nowe sympatie, znajomości, przyjaźnie. Długie godziny spędzane na słuchaniu wspomnień z przeszłości. Na przykład pieprznych historii Márty Mészáros o Nikicie Michałkowie, opowieści Janusza Zaorskiego o Krzysztofie Mętraku czy cudownych, jedynych w swoim rodzaju anegdot Janusza Morgensterna o tym, w jaki sposób odkrył dla kina Zbyszka Cybulskiego, Kalinę Jędrusik, Jana Englerta czy Jadwigę Jankowską-Cieślak.
Do Tarnowa Michał Żebrowski przyjechał prosto z planu „Pana Tadeusza”, a prezentujący „Mistyfikację” Maciej Stuhr, podczas jednej kolacji opowiedział chyba sto dowcipów: jeden po drugim. W trakcie innego wieczoru, juror - Wojciech Pszoniak oraz gość festiwalu - Jan Nowicki, zaimprowizowali fragmenty klasycznych kreacji z „Biesów” Wajdy z Teatru Starego.
Po latach pamięta się jednak nie tylko o sprawach istotnych, do głowy przychodzą również wspomnienia błahostek. Na przykład podczas finałowego przyjęcia jednej z ostatnich edycji Tarnowskiej Nagrody Filmowej, wspólnie z Małgorzatą Szumowską – przewodniczącą jury, oraz Marzeną Rogalską – konferansjerką finałowych koncertów, stworzyliśmy imponujące trio wokalne, które, ku konsternacji pozostałych uczestników kolacji, w tercecie odśpiewało evergreen z repertuaru Alicji Majewskiej – „Jeszcze się tam żagiel bieli”. Kto słuchał wówczas naszej lekko paranoidalnej wersji szlagieru, zapewne nigdy tego (fałszu) nie zapomni…

fot. Tarnowskie Centrum Kultury

Dzisiaj
Festiwal był już trzykrotnie nominowany do nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej w kategorii „krajowe wydarzenie filmowe”. W 2011 roku (7-15 maja) program wyglądał szczególnie atrakcyjnie. Tradycyjnie, w konkursie głównym zostało pokazanych kilkanaście najciekawszych premier. Ale festiwal to także szereg imprez o charakterze interdyscyplinarnym. W cyklu „Kino rodzinne”, o wspólnej kinowej pasji opowiadali Jerzy i Maciej Stuhrowie. Jerzy Armata przedstawił retrospektywę Ryszarda Czekały, a Maria Kornatowska - filmy Wojciecha Jerzego Hasa.
W ramach przeglądu „Kino Młodego Widza” została zaprezentowana roczna produkcja filmów dla dzieci, a w specjalnym projekcie pn. „Jak rysować muzykę”, przygotowanym przez Telewizyjne Studio Filmów Animowanych w Poznaniu, najmłodsi widzowie obejrzeli filmy realizowane do arcydzieł muzyki klasycznej.
Jubileuszowa Tarnowska Nagroda Filmowa to także debaty branżowe („Utwór wizualny – ochrona prawna”, „12 gniewnych o polskim kinie”) oraz koncerty, m.in. Tomasza Stańki, Renaty Przemyk, Macieja Maleńczuka i Ani Dąbrowskiej.

Łukasz Maciejewski / Magazyn Filmowy SFP 2/2011  14 września 2011 11:48
Scroll