Baza / Edukacja i kultura filmowa
Baza / Edukacja i kultura filmowa
Szkoła dla profesjonalistów. Wywiad z Katarzyną Ślesicką ze Szkoły Wajdy
Nasza szkoła ma inny profil niż te dwie, bardzo dobre państwowe szkoły. Nasza jest skierowana do osób już mających jakieś doświadczenia filmowe, nierzadko są to absolwenci innych szkół filmowych.
Po co powstała Szkoła Wajdy? W Polsce od dekad działają przecież dwie świetne szkoły filmowe - w Łodzi i w Katowicach.
Tak, ale 10 lat temu nie było szkoły filmowej w Warszawie. A tak na poważnie, to nasza szkoła ma inny profil niż te dwie, bardzo dobre państwowe szkoły. Nasza jest skierowana do osób już mających jakieś doświadczenia filmowe, nierzadko są to absolwenci innych szkół filmowych. Szkoła powstała po to, żeby takim osobom umożliwić start zawodowy, stworzyć pomost między szkołą a rynkiem. Proponujemy roczne programy oparte na rozwoju konkretnego projektu. Czyli – pomagamy w przygotowaniu, a czasem nawet – jeśli warunki pozwalają – w produkcji pierwszego lub drugiego filmu. Nie dajemy żadnych tytułów, magisteriów itp. I jesteśmy z tego dumni. To nam daje niezależność. A sprawdzianem umiejętności absolwentów są ich filmy, a nie zaliczone przedmioty.


"Sanctuary",reż. Norah McGettigan, fot. Szkoła Wajdy

Czy Szkoła działa podobnie jak niegdyś Zespoły Filmowe?
Szkoła Wajdy buduje szczególny rodzaj relacji między wykładowcami/mistrzami a studentami, młodymi filmowcami. W innych szkołach pedagog ma zawsze rację, mówi jak należy coś poprawić i uczeń powinien go posłuchać, jeśli chce dostać piątkę. U nas ostatnie zdanie zawsze należy do twórcy. A mistrzowie nigdy nie ustalają wspólnego stanowiska, czasem mają skrajnie odmienne opinie. Odpowiedzialność bierze reżyser; to on musi wiedzieć, co jest spójne z jego wizją, a co nie.

Ta partnerska relacja zakłada też otwartość na krytykę, w bezpiecznym miejscu, gdzie nie ma współzawodnictwa. W ten właśnie sposób nawiązujemy do tradycji Zespołów; poza tym przecież realia się zmieniły, jako studio nie mamy państwowego budżetu na realizację filmów. Odwołujemy się za to do ducha twórczej współpracy przy wsparciu doświadczonych filmowców.

Szkoła zajmuje się nie tylko rozwijaniem projektów, uczy też, jak się poruszać po międzynarodowym rynku filmowym, choćby zapraszając na wykład gościnny Susan Wendt z agencji sprzedaży Trust Nordisk. Czemu ma to służyć?
Chcąc uczestniczyć w rynku filmowym za granicą, trzeba wiedzieć, jak on funkcjonuje. Agent sprzedaży, jakim jest Susan, czyli zawód, który praktycznie u nas nie istnieje, jest podstawą funkcjonowania międzynarodowego rynku dystrybucyjnego; to pośrednik między producentami a dystrybutorami, a często także festiwalami. Otwarty wykład Susan Wendt odbył się w ramach Programu dla Kreatywnych Producentów, którego już dwie edycje odbyły się w Szkole. Przygotowując jego program razem z Andrzejem Mellinem wiedzieliśmy, że orientacja w mechanizmach rynku filmowego jest jednym z podstawowych narzędzi, jakie musi mieć w ręku producent. Dlatego też zaprosiliśmy dwukrotnie Lindę Beath, specjalistkę od finansowania i planowania strategicznego w filmie. W planach mamy także seminarium na temat produkcji filmowej skierowane do różnych platform dystrybucyjnych oraz alternatywnych źródeł finansowania, m.in. crowd fundingu, bo są to bardzo aktualne tematy w europejskim środowisku filmowym. 

W jakim celu otworzyliście Wajda Studio? Szkoła to za mało?
Szkoła zawsze była czymś więcej niż szkołą (stąd nasze hasło: więcej niż szkoła filmowa) i zawsze dużo produkowała, w myśl zasady, że robienia filmów trzeba się nauczyć kręcąc je. Jednak w miarę rozwoju Szkoły oraz możliwości finansowania większych projektów (głównie dzięki PISF) zauważyliśmy, że czasem etykietka „Szkoły” bardziej przeszkadza niż pomaga, zwłaszcza za granicą. Nie chcieliśmy i nie chcemy obciążać dojrzałych, ważnych produkcji ryzykiem, że ktoś uzna je za „film studencki” i nie zechce włączyć do konkursu albo nie przyzna dofinansowania. Bezpośrednim impulsem do uporządkowania tej sprawy była produkcja pierwszej pełnometrażowej fabuły, jaką zrealizowaliśmy w ubiegłym roku w koprodukcji z Irlandią. „Sanctuary” Nory McGettigan będzie można zobaczyć w Koszalinie. W październiku film wejdzie do kin. W te wakacje odbywają się zdjęcia do kolejnego pełnometrażowego filmu – „Performera” Łukasza Rondudy i Maćka Sobieszczańskiego.  W najbliższych planach mamy też produkcję czterech filmów w ramach programu "30 minut" oraz produkcje dokumentów Moniki Pawluczuk „Uwierzcie w koniec świata” i „Droga przez Baltoro” Elizy Kubarskiej. Oba mają być koprodukcjami z HBO Polska.


Ola Salwa / Magazyn Filmowy SFP 3/2012  28 października 2012 20:18
Scroll