Baza / Dystrybucja i promocja
Baza / Dystrybucja i promocja
Miejsca: kino Bajka w Lublinie: W kinie jak w bajce
Malowniczy Lublin widzom poszukującym studyjnego repertuaru ma dziś do zaoferowania tylko jedno stałe, ale jakże niezwykłe kino. Łatwo się w nim zakochać od pierwszego wejrzenia. Jak to w… Bajce.


Kino Bajka, fot.


Bajka miała powstać w Warszawie. Gdy Roman Gutek zaczynał działalność w Fundacji Sztuki Filmowej, Warszawa planowała odstąpić nowym dystrybutorom lokale kinowe. Roman marzył o Bajce, w której od lat odbywały się seanse prowadzonego przez niego Warszawskiego Tygodnia Filmowego, późniejszego Warszawskiego Festiwalu Filmowego– wspomina Waldemar Niedźwiedź, wieloletni dyrektor Bajki, prywatnie brat Romana Gutka. „Nie udało się. Roman nie byłby jednak sobą, gdyby nie wpadł na inny pomysł – i tak po kilku dniach zadzwonił do mnie: -Słuchaj, nie dali mi Bajki – oznajmił. -Otwórzmy Bajkę w Lublinie. Jest sala po Domu Nauczyciela. Ty zostaniesz kierownikiem«. Miałem 26 lat i szukałem swojego miejsca w życiu. - Czemu nie? – odpowiedziałem”.



Kino Bajka, fot.


Sala pewną renomę już wcześniej sobie w Lublinie wyrobiła. Właściciel obiektu, Związek Nauczycielstwa Polskiego, miał tu salę konferencyjną, a w latach 70. podjął decyzję o dostosowaniu jej do projekcji filmowych. - „Dobudowano kabinę, zakupiono sprzęt i uruchomiono kino Dom Nauczyciela. Pod tą nazwą funkcjonowało do roku 1988” – przybliża historię miejsca dyrektor Niedźwiedź. – Przy kinie działał nawet DKF, w ramach którego czasami pojawiały się filmy z prężnie działającej tuż obok Chatki Żaka i DKF-u Bariera Piotra Kotowskiego. Tytuły z powszechnego obiegu trafiały do Domu Nauczyciela najpóźniej po tym, jak taśmy wyeksploatowano w większych salach: Kosmosie, Wyzwoleniu i Robotniku. Niemniej, kino cieszyło się popularnością. Pamiętam, jak sam do niego chodziłem na westerny. Sala zawsze była pełna”.

 

W 1989 pojawił się pierwszy prywatny najemca obiektu, który nazwę Dom Nauczyciela zamienił na West. Zabrakło widać pomysłu i zapału, gdyż kino splajtowało po półtora roku. Wtedy na scenę wkroczyli bracia Roman i Waldemar. Po kilku miesiącach przygotowań, 4 października 1991 roku, zainaugurowali działalność Bajki seansem Tańczącego z wilkami. Niedługo potem do ekipy dołączył jeszcze brat – Krzysztof oraz siostra Renata, a także żona pana Waldemara Bożena i jej brat – Waldemar. Do dziś to bardzo rodzinne kino. Dzięki temu przetrwało najtrudniejszy okres, ale o tym za chwilę.

 


Przez kilka lat Bajka funkcjonowała pod egidą Fundacji Sztuki Filmowej. Waldemar Niedźwiedź pełnił najpierw rolę zastępcy dyrektora i nabywał doświadczenie pod okiem wieloletniej kierowniczki kina, Danuty Połącarz. - "Wcześniej zajmowałem się tylko drobnymi przedsięwzięciami związanymi z filmem, pomagałem przy Warszawskim Tygodniu Filmowym, bez większej odpowiedzialności. A tu, z dnia na dzień, musiałem nauczyć się wszystkiego. Pani Danuta zgodziła się wprowadzić mnie do obowiązków. Sama miała wkrótce odejść na emeryturę i chciała przekazać ster kolejnej osobie” – wspomina dyrektor.


1 stycznia 1995 zmienił się status prawny Bajki. Fundacja Sztuki Filmowej została rozwiązana, a Roman Gutek otworzył swoją firmę dystrybucyjną. Z kolei Bajka stała się kinem prowadzonej przez obu braci firmy Gemini Film.



Kino Bajka, fot.


- "Od początku w repertuarze dominowało kino ambitne. Widzowie mogli oglądać tu m.in. obrazy Krzysztofa Kieślowskiego, ale i "Thelmę i Louise". Nie brakowało premier, za których przygotowanie odpowiadali nie dystrybutorzy, a właśnie kino. Goście tacy, jak Daniel Olbrychski czy Jan Jakub Kolski godzinami dyskutowali z publicznością i do dziś z rozrzewnieniem wspomina się ich wizyty. Każda bogata w anegdoty… A gdy trzeba było wymienić się kopiami z innymi kinami regionu, w sprawę bywała angażowana policja. „Faustyną" dzieliliśmy się z trzema innymi kinami w trzech różnych miejscowościach. Policja w połowie województwa była poinformowana, że piraci drogowi będą wozić kopie. Zdarzało się nam wymieniać z Rzeszowem i Świdnikiem. Padały rekordy szybkości. Wszystkie szpule dojeżdżały jednak na czas” – śmieje się Waldemar Niedźwiedź.


Z czasem w Lublinie wykształcił się naturalny podział: duże kina grały komercję, Bajka – filmy z zacięciem artystycznym. - „Nie wchodziliśmy sobie w drogę, nie podbierali wzajemnie tytułów”– opowiada dyrektor. – „Pierwsze lata może były trudne, ale od 1993-94 roku frekwencja stale rosła. Czego bym nie grał, widzowie zawsze byli. Dzięki projekcjom Pana Tadeusza udało się nam przeprowadzić kapitalny remont: odrestaurować fotele, usunąć boazerię, zbudować kasę, poprawić nagłośnienie i ekran, zmodernizować sanitariaty”.


Do 2004 roku kino prężnie się rozwijało – zatrudniało około 20 pracowników. Kłopoty zaczęły się, gdy w Lublinie powstał pierwszy multipleks, i to w dodatku kilka kroków od Bajki. Odchodzić zaczęła nawet najwierniejsza widownia, która nie chciała już czekać na nowości. Dystrybutorzy zaczęli traktować kina studyjne drugorzędnie. A kino z Lublina musiało też czekać na kopie w kolejce po większych miastach. „Wierzyliśmy, że przetrwamy. Inne kina się zamykały. Nam pomagał fakt, że Bajka znajdowała się w rękach prywatnych. Rodzina była bardziej otwarta na wyrzeczenia. Wsparciem była też Sieć Kin Studyjnych” – opowiada Waldemar Niedźwiedź. – „Gdy w multipleksach zaczęły się pojawiać projektory cyfrowe, wiedzieliśmy, że i my w końcu taki kupimy”.

 

I rzeczywiście. Znowu rozległ się dzwonek telefonu. - Romek zadzwonił z informacją, że PISF uruchamia program cyfryzacji kin” – relacjonuje Waldemar Niedźwiedź. – „Natychmiast napisaliśmy wniosek. Umowa z Bajką ma numer jeden. Byliśmy pierwszym kinem jednosalowym w Polsce z projektorem cyfrowym”.


Widzowie wrócili i Bajka odzyskała dawny wigor. Dziś zmaga się z innymi wyzwaniami. Brakuje drugiej sali – jedna ogranicza dobór repertuaru. Stary budynek praktycznie przekreśla możliwość przebudowy. Konieczne jest znalezienie innego rozwiązania, a potem pieniędzy na drugi projektor. Przed kinem też kolejny remont: stare drewniane fotele mają swój nieodparty urok, ale widzowie mają już inne przyzwyczajenia co do wygody. Przyda się nowe oświetlenie. W planach jest też poszerzanie repertuaru: już nie tylko filmy, ale i (re)transmisje teatralne, operowe, z wystaw. I nowe cykle, jak np. „Wszystko o jedzeniu”, opracowywany przez Jakuba Gutka. Wkrótce w Lublinie powstać ma jeszcze jeden multipleks. - „Może jednak nie powinienem się tak bardzo tym wszystkim przejmować? Bajka znowu ma stałych widzów – młodszych i starszych. W repertuarze łączymy ambitne kino i ciekawsze propozycje komercyjne. Od instalacji projektora cyfrowego w 2011 roku stale wzrasta frekwencja” – mówi Waldemar Niedźwiedź. – „Chciałbym doczekać tu emerytury. To wspaniała praca. Zawsze dzieje się coś nowego, poznaje się nowych ludzi. Może uda mi się syna pasją zarazić?”.



Dagmara Romanowska



  

 


 



Dagmara Romanowska / "Magazyn Filmowy SFP" 76/77  6 października 2018 10:03
Scroll