Baza / Dystrybucja i promocja
Baza / Dystrybucja i promocja
Animator PRO: O dystrybucji filmów animowanych
Na Animatorze PRO kilkukrotnie powracał temat dystrybucji filmów animowanych. Poruszano go zarówno na konferencji Sekcji Animacji SFP, jak i podczas paneli tematycznych, zorganizowanych przez koordynatorkę Animatora Pro Joannę Stankiewicz.
Wieloletni kryzys produkcji filmowej (zakończony dopiero powołaniem PISF) dotknął przede wszystkim animację, która jest kosztowna, bardzo wymagająca i która ma utrudnioną drogę na ekrany. Jednocześnie w ostatnich latach widać pewne ożywienie w dystrybucji polskiej animacji.   Coraz częściej pojawiają się w regularnej dystrybucji kinowej odcinki seriali dla dzieci, popularne stają się poranki i przeglądy polskich animacji. Wprowadzona do kin w 2018 roku „Basia” przyciągnęła  ponad 30 tys. widzów, natomiast program edukacyjny „Majówka z Żubrem Pompikiem” – ponad 5 tys.

Konferencja Sekcji Animacji, na zdjęciu m.in. Ewa Sobolewska, Hieronim Neumann, Jerzy Kucia, fot. M. Zakrzewski / MFF Animator

Polskie długie metraże animowane goszczą zbyt rzadko na ekranach, by mówić tutaj o tendencjach, aczkolwiek warto zauważyć, że  „Twój Vincent” zebrał blisko 430 tys. widzów,  „Magiczna zima Muminków” - ponad 76 tys. Na początek całkiem nieźle. Problemem pozostaje dystrybucja kinowa filmów artystycznych. Przede wszystkim prezentowana jest ona na festiwalach filmowych – wystarczy wspomnieć o sukcesach chociażby takich filmów, jak „Cipka” Renaty Gąsiorowskiej, „O Matko!” Pauliny Ziółkowskiej, „TOTO” Zbigniewa Czapli, „Figury niemożliwe i inne historie II” oraz „III” Marty Pajek,  „Ciało obce” Marty Magnuskiej, „O Matko!” Pauliny Ziółkowskiej, „Wyjdę z siebie” Karoliny Specht, „Czerń” Tomasza Popakula. Polskie animacje prezentowane są na całym świecie na najważniejszych imprezach filmowych.  Jeśli zaś chodzi o regularną dystrybucję kinową, co jakiś czas powraca pomysł na włączanie krótkich animacji do dystrybucji filmów pełnometrażowych – w ten sposób do kin weszły takie filmy, jak „Sztuka spadania”, „Esterhazy”, „Noise”, „Figury niemożliwe i inne historie II”. Wciąż jednak nie jest to rozwiązanie systemowe, a inwencja dystrybutorów. Dlatego kluczowe wydaje się nawiązanie dobrych kontaktów z dystrybutorami. Środowisko animacji wraz z firmami dystrybucyjnymi, wsparte przez PISF, powinno wypracować model dystrybucji polskich produkcji zarówno artystycznych, jak i komercyjnych, przeznaczonych dla najszerszej widowni.


Marcin Radomski, Cezary Kruszewski, Krzysztof Mielańczuk, Mateusz Możdżeń, Sean Bobbitt, fot. M. Zakrzewski / MFF Animator

Dystrybucja animacji była tematem spotkania, zorganizowanego przez Stowarzyszenie Producentów Polskiej Animacji i prowadzonego przez Marcina Radomskiego, z  udziałem producenta „Twojego Vincenta” Seana Bobbitta, Cezarego Kruszewskiego z Next Filmu, Krzysztofa Mielańczuka z Telewizji Polskiej SA oraz Mateusza Możdżenia, szefa dystrybucji w Dziale Edukacji Stowarzyszenia Nowe Horyzonty.  Goście spotkania podkreślali, że w przypadku animacji bardzo ważne jest zadbanie o promocję już w okresie preprodukcji, aby zainteresować widownię na jak najwcześniejszym etapie. Tak było w przypadku „Twojego Vincenta”. Podobne działania widzimy w przypadku filmów „Jeszcze dzień życia” Damiana Nenowa i „Twardowsky 3.14” Tomka Bagińskiego. Paneliści zwrócili również uwagę na fakt, że łatwiej jest zainteresować widzów, jeśli film czy serial animowany powstaje na podstawie popularnej książki, jak np. „Żubr Pompik” czy „Basia”.  Również TVP chętniej wchodzi w tego typu produkcje, wiedząc, że adaptacja ma większe szanse zainteresować dorosłych, wybierających odpowiednie książki i filmy dla swoich dzieci.

Obecni na spotkaniu dystrybutorzy i producenci zgodnie podkreślali, że choć jest już dostępna oferta seriali dla dzieci do lat 10, to potem zaczyna się problem z repertuarem. Praktycznie nie ma filmów animowanych dla nieco starszej, ale wciąż młodej widowni. Brakuje także filmów pełnometrażowych, które mają szansę zarówno na powodzenie w kinach, jak i na prestiżowe nagrody na międzynarodowych festiwalach. Przyczyna jest oczywista – tego typu produkcje są bardzo drogie. Sukces frekwencyjny „Twojego Vincenta” miał duże znaczenie dla krajowego rynku  – widzowie dowiedzieli się, że istnieje coś takiego  jak polska animacja pełnometrażowa.

Alicja Gancarz, fot. M. Zakrzewski / MFF Animator

Mówiąc o „Twoim Vincencie”, dyskutanci dotknęli problemu, który wydaje się najpoważniejszym wyzwaniem dla środowiska polskiej animacji, dla twórców, producentów czy kiniarzy. Polski widz generalnie nie zna animacji artystycznej i nie wie, że ona istnieje. Jeszcze pokolenie 40-latków, wychowane na telewizji schyłku PRL-u, miało naturalny kontakt z filmami wybitnych polskich reżyserów. Animacji artystycznej nie ma w telewizjach ogólnotematycznych, animacja dla dzieci przeszła do kanałów dziecięcych, których jest zresztą coraz więcej. Kto ma dzieci, ten zapewne zauważy nowe polskie serie animowane. Kinomani odnajdą animację w kanałach filmowych, jak Canal+ , o czym mówiła reprezentująca tę stację Alicja Gancarz. Jednakże przeciętny polski widz wie, że istnieje animacja  2D i 3D , kojarzy Disneya, Pixara i ewentualnie produkcje z Dalekiego Wschodu. Wyjątek stanowi właśnie „Twój Vincent”, na którego, co trzeba przyznać, pracował zarówno temat, jak i znakomita promocja.  Być może goście panelu mają rację, mówiąc, że w ten oto sposób film Kobieli i Welchmana rozpoczął proces budowania widowni filmu animowanego. Kolejne filmy będzie już znacznie łatwiej sprzedać i wypromować. Oby tak się stało.

c.d.n.

Anna Wróblewska, współpraca Marcin Radomski / artykuł redakcyjny  15 lipca 2018 20:16
Scroll