Baza / Produkcja
Baza / Produkcja
Kameralne Lato. Jak wydać pieniądze samorządowe na film i nie zwariować
Sekcja Industry Kameralnego Lata w Radomiu koncentruje się przede wszystkim na – z jednej strony – tematach debiutu i początków drogi zawodowej, z drugiej – na produkcji filmowej w regionie. Dyrektorka artystyczna festiwalu Ada Bogdziewicz ściągnęła do Radomia przedstawicieli kilku wiodących przedstawicieli polskich regionalnych funduszy filmowych: RFFw Krakowie, Mazowieckiego i Warszawskiego Funduszu Filmowego, Łódzkiego i Śląskiego, Dolnośląskiego, Podkarpackiego, Gdyńskiego Funduszu Filmowego.
Temat pracy w regionie, współpracy z władzami miejskimi, ale także bolączek i problemów związanych z RFF-ami w Polsce przewijał się przez trzy branżowe dni Kameralnego Lata. W spotkaniach brali także udział przedstawiciele władz Radomia i lokalnych organizacji pozarządowych.


Wycieczka Filmowy Radom, fot. Dominik Musiałek

W Mazowieckim Centrum Sztuki Współczesnej Elektrownia goście festiwalu wzięli udział w panelu pt. Przyszłość regionalnych funduszy filmowych w Polsce, z udziałem producentów: Klaudii Śmiei, Marii Gołoś, Wojciecha Stuchlika oraz reprezentantów RFF-ów: Moniki Głowackiej (Łódź), Anny Spisz (Warszawa i Mazowsze), Patrycji Młynarczyk  (Śląsk, Katowice). Spotkanie prowadziła Aleksandra Kapłon (KIPA).

Tytułowe pytanie jest nieprzypadkowe. Każdy, kto obserwuje poczynania RFF-ów w Polsce, wie, że muszą radzić sobie one z ciągle obcinanym finansowaniem, konkurować z setkami innych pilniejszych w oczach samorządowców potrzeb.  Z wypowiedzi przedstawicieli funduszy wynikało niezbicie, że większość problemów kręci się wokół spraw finansowych, i nie chodzi tu wcale o prostą kwestię: ile? 



Monika Głowacka, Patrycja Młynarczyk, Anna Spisz, fot. P. Skrzydło

Budżety RFF-ów są niewielkie, 500 tys, 800, może milion, czasem więcej.  Czy suma 200, 300 tysięcy, jaką mogą zaproponować jako wkład producencki, to wystarczająco, by przyciągnąć producenta ze świetnym projektem do regionu. Tu, jak zaznaczyła Patrycja Młynarczyk,  pewną równowagę daje działalność ściśle powiązanych z RFF-ami komisji filmowych, która zapewnia producentowi większy komfort pracy i pewne oszczędności  w wydatkach lokalnych.

Przedstawiciele funduszy podkreślają zgodnie – najważniejszy jest potencjał artystyczny projektu. Łódź stara się dopuszczać do finansowania także takie projekty zakładające finansowanie z pieniędzy regionalnych postprodukcji. Monika Głowacka tłumaczyła, że chodzi tu o rozkręcenie usług i bazy w mieście. Taka polityka funduszu może w tym pomóc.  Z kolei Anna Spisz zauważyła, że większość produkcji filmowych i tak pochodzi z Warszawy, więc fundusz dosłownie zalany jest projektami. Nie starcza pieniędzy na dofinansowanie  wszystkich bardzo dobrych projektów, więc wybór bywa trudny.  Anna Spisz wie, że nie przyjdą do niej twórcy filmów typowo komercyjnych, nastawia się więc na tzw. kino środka.


Patrycja Młynarczyk, Anna Spisz, Wojciech Stuchlik, Maria Gołoś, Klaudia Śmieja, fot. P. Skrzydło

Z punktu widzenia komisji i funduszy, najbardziej pożądaną sytuacją jest ta, w której w regionie osadza się kilkanaście lub więcej dni zdjęciowych, wówczas wpływy do regionu szybko zwracają pieniądze zainwestowane przez operatora funduszu.

Z wypowiedzi zarówno reprezentantów komisji i funduszy, jak i producentów wynikało jednak, że nie są problemem formalne i tematyczne wyzwania, ale specyfika pieniędzy samorządowych, które muszą  być wydane w konkretnym roku budżetowym

I to przyprawia wszystkich o ból głowy.  Producenci czasem po prostu nie są w stanie sprostać tym wymaganiom. Musi być ogłoszony konkurs, rozstrzygnięty formalnie i merytorycznie, potem szybko ogłoszenie i zaczynają się negocjacje z producentem. A mamy już późną wiosnę lub lato. Teraz ten producent musi błyskawicznie poukładać strukturę finansowania, cash flow i rzecz jasna, wydać pieniądze oraz rozliczyć.  Znając realia swojego projektu, czasem po prostu rezygnuje z aplikowania lub podpisania umowy. Tymczasem RFF dąży do szybkiego podpisania umowy, przed czym broni się producent, bo boi się, że nie dopiął szczegółów finansowania i organizacji. Zdarza się więc, że pieniądze przepadną, albo, w wersji optymistycznej, pójdą do pierwszego na liście rezerwowej, o ile oczywiście rezerwowy będzie w stanie w ciągu kilku tygodni powtórzyć ten proces.

Żeby jednak nie wprowadzać tak pesymistycznego tonu – większość produkcji jednak przechodzi ten trudny proces. Goście panelu zgodnie podkreślają, że projekty są coraz lepsze i coraz lepiej przygotowane.


Panel "Na tropie lokacji", fot. P. Skrzydło

Ten optymizm przyda się szczególnie w Radomiu, który chce w większym stopniu otworzyć się na produkcję filmową. Na Mazowszu poza Warszawą nie ma znowu aż tak wiele miast z historyczną, ciekawą zabudową.

W panelu  „Na tropie lokacji: wzięli udział: wiceprezydent Radomia Konrad Frysztak,  zajmujący się m.in. lokacjami Michał Korynek,Wenancjusz Szuster (Łódź Film Commission), Szymon Witkowski (Kraków Film Commission),  dyrektor  Mateusz Tyczyński z UNM Radomia oraz Mateusz Kiełczyński ze Stowarzyszenia Droga Mleczna. Spotkanie prowadziła Natalia Stysło.

Było to bardzo interesujące spotkanie. Filmowcy opowiadali o tym, w jaki sposób władze miasta i regionu mogą i powinny pracować z ekipami filmowymi.  Michał Korynek podkreślał, że realizacja poważnych dużych zdjęć w przestrzeni publicznej wymaga wielu zabiegów, negocjacji, żywych interakcji z samorządem. - Chcemy zrobić film o lokacjach w Radomiu, przygotujemy katalog.  Czujemy, że musimy walczyć o filmowców – mówił prezydent Frysztak. -  Mieszkańcy rozumieją problemy związane z zamykaniem ulic, organizacją zdjęć.  Rozumiemy, że ta dyskusja jest po to,  żeby zwrócić nasze głowy w dobrym kierunku.

Mateusz Tyczyński zwracał uwagę na ciekawe, unikatowe w skali Mazowsza radomskie plenery i budynki: ciągi XIX-wiecznych kamienic, ciekawy krajobraz postindustrialny, zabudowa międzywojenna. – Brak rewitalizacji jest plusów, nie ma co zakładać kostiumów, trzeba pokazać  Radom taki, jaki jest – zauważył Mateusz Kielczyński.

Konrad Frysztak, Mateusz Tyczyński, Mateusz Kielczyński, fot. P. Skrzydło

Szymon Witkowski i Wenancjusz Szuster udzielili cennych rad dotyczących katalogu lokacji, prowadzenia rozmów z filmowcami, a także kwestii organizacji takiego funduszu. Kluczem do sukcesu są ludzie – nic nie wyjdzie z rozkręcenia filmowego Radomia, jeśli będzie to jeden z obowiązków zajętego urzędnika.  Ważna jest także sprawność organizacyjna, życzliwość, żeby na przykład szybko załatwić pozwolenie na zdjęcia czy wprowadzić osobny tryb współpracy z ekipą.

  Wydaje się jednak, że wszystko jest na dobrej drodze. Prezydent Frysztak zapewnił, że władze są zdeterminowane, by rozkręcić zdjęcia do filmów i seriali w mieście i poza wydaniem katalogu, chce wprowadzić zasady pracy z ekipami. Miasto jest świadome, że poza aspektem promocyjnym chodzi również o rozwój turystyki, korzystanie z usług hotelarsko-gastronomicznych, o dodatkowe przychody, jakie wiążą się z lokowaniem produkcji w  terenie. - Chcemy być miastem tygrysem i musimy powalczyć,  żebyście chcieli do nas przyjechać – spuentował żartobliwie.

12. Ogólnopolskie Spotkania Filmowe "Kameralne Lato" trwały w dniach 6-13 lipca 2019.

Anna Wróblewska / artykuł redakcyjny  22 lipca 2019 09:21
Scroll