Baza / Produkcja
Baza / Produkcja
35 lat Studia Filmowego Kalejdoskop
Każda rocznica wyzwala refleksje, zachęca do wspomnień czy też próby podsumowania. 35 lat temu, 30 maja 1988 roku, powstało Studio Filmowe Kalejdoskop, a właściwie Przedsiębiorstwo Produkcyjno-Usługowe Kalejdoskop.
Ta pokrętna nazwa była wówczas jedynie możliwa, by zarejestrować i rozpocząć działalność gospodarczą spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. Do produkcji i rozpowszechniania filmów konieczne były licencje na produkcję oraz dystrybucję wydawane przez ówczesny Naczelny Zarząd Kinematografii (oczywiście za opłatą).

Czterech młodych, wykształconych, ambitnych kierowników produkcji z Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych chciało się wybić na niezależność – przynajmniej gospodarczą. Taką potrzebę mieliśmy od dawna, bo w okresie pierwszej Solidarności w latach 1980-1981 próbowaliśmy założyć spółdzielnię filmową jako jedyną możliwą do zaakceptowania przez komunę formę własności, ale szybko wybito nam z głowy, aby działalność związana z produkcją filmową mogła wymknąć się spod kontroli administracji państwowej. Dopiero „ustawa Wilczka”, ministra gospodarki, dała taką możliwość, z której natychmiast skorzystaliśmy. Działaliśmy szybko, nasze spotkanie w kawiarni Mozaika na Mokotowie zaowocowało nazwą „Kalejdoskop”, którą zaproponowałem (nie od razu zaakceptowaną przez wspólników, bo długa, polska itp.), ale można stwierdzić, że na tym spotkaniu powstał Kalejdoskop, którego współzałożycielami i wspólnikami byli: Zbigniew Domagalski, Wojciech Szczudło, Janusz Skałkowski i niżej podpisany – Piotr Śliwiński. Nie mając żadnego doświadczenia ani pieniędzy, postanowiliśmy – mimo wszystko – zrealizować swoje marzenie bycia niezależnymi od komuny. Procedura rejestracji spółki w sądzie była wyjątkowo skomplikowana, dlatego skorzystaliśmy z pomocy Marcina Kwiatkowskiego, który wcześniej przeszedł te „ścieżki”, rejestrując swoją firmę, później również produkującą filmy. Wtedy jeszcze nie byliśmy pewni, czy damy radę utrzymać nasze rodziny, rezygnując z pracy etatowej w WFDiF. Próbowaliśmy łączyć te działalności.

Założyciele Studia Kalejdoskop, fot. SF Kalejdoskop

Zgodnie z wymogami odbyło się pierwsze walne zebranie wspólników, na którym zostałem wybrany prezesem Zarządu, a pozostała trójka wiceprezesami. Każdy z nas dysponował 1/4 udziałów spółki. Jako pierwszy zrezygnowałem z pracy etatowej w WFDiF. W roku 1989, kiedy już pewniej myśleliśmy o przyszłości po obaleniu komuny, zajęliśmy się budowaniem naszej firmy, zaczynając od wynajęcia biura w kinie Muranów (obecnie salki projekcyjnej) z wyposażeniem kupowanym od innych, np. regały kupiliśmy od Krzysztofa Langa, który pozbywał się ich z własnego mieszkania. Do najbardziej kuriozalnego sposobu „zdobycia” pieniędzy na działalność naszej firmy należała wspólna eskapada wszystkich wspólników do Szwecji w 1989 roku na zbieranie jagód! Mieszkaliśmy na północy w Gargnas przez trzy tygodnie, a za zarobione dolary kupiliśmy samochód zdjęciowy marki Nysa w wersji eksportowej, w kolorze blue w Peweksie. Późniejsze losy naszego „Nyssana” – jak go nazywaliśmy – to odrębna, bardzo ciekawa i śmieszna historia.

Byłem prezesem Zarządu przez pierwsze 12 lat, do 2001 roku. Od bodajże 1991 przenieśliśmy biuro na Chełmską 21 do WFDiF, gdzie jesteśmy do tej pory. Zaczynaliśmy skromnie na 10 m2, a po roku dołożyliśmy jeszcze 12 m w budynku portierni, tzw. blaszaku, w którym w lecie temperatura dochodziła do 36°. Wtedy (dzisiaj nie do wyobrażenia) powstały nasze „sztandarowe” filmy: oba Marcela Łozińskiego – Wszystko może się przytrafić i nominowane do Oscara 89 mm od Europy. Na rozdanie Oscarów pojechaliśmy wszyscy (dzięki mojej determinacji), aby nie mieć do siebie pretensji, kto powinien nas reprezentować. Wtedy jeszcze stanowiliśmy prawdziwy team, zgodnie z zasadą: „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego” (nomen omen, później zrealizowaliśmy taką reklamę w reżyserii Pawła Łozińskiego). Każdy z nas był pasjonatem przede wszystkim filmu dokumentalnego, mimo że jednym z pierwszych tytułów, który powstał w 1990 roku w Kalejdoskopie, była krótkometrażowa fabuła pt. Widmo w reżyserii Witolda Iwaszkiewicza, realizowana dla Studia Munka (wtedy działało w TVP), z Jerzym Trelą w roli głównej. W latach 90. produkowaliśmy głównie filmy dokumentalne, realizując swoją pasję. Rynek reklamowy raczkował, ale zajmowanie się wówczas filmem reklamowym było czymś niegodnym dla prawdziwych filmowców.

Produkując głównie dokumenty, potrafiliśmy – mając do siebie pełne zaufanie – zbudować naszą firmę, która zaczęła być znana nie tylko w Polsce, ale i na świecie – przez zdobywane prestiżowe nagrody na festiwalach w kraju i za granicą. Rynek filmowy zmieniał się, panowała coraz większa konkurencja, powstawały nowe stacje telewizyjne, powołano Polski Instytut Sztuki Filmowej. Lata dwutysięczne po wejściu Polski do Unii Europejskiej przyniosły nowe wyzwania i dostosowywanie się do zmieniających się źródeł pozyskiwania funduszy na produkcję filmów dokumentalnych. Trudno było funkcjonować w coraz bardziej biurokratyzującej się rzeczywistości instytucji powołanych do wspierania filmowców. Utrzymywanie takiej firmy jak Studio Filmowe Kalejdoskop, bez produkcji filmów fabularnych, byłoby niemożliwe, dlatego w ostatnich latach – głównie dzięki Zbyszkowi Domagalskiemu – powstało kilkanaście filmów fabularnych, w tym: Śluby panieńskie w reżyserii Filipa Bajona, Moje córki krowy czy ostatnio Zupa nic Kingi Dębskiej. Produkcja dokumentów stała się niejako dodatkiem, gdyż coraz trudniej jest zdobywać pieniądze, ale również dlatego, że pozyskiwanie funduszy z takich instytucji, jak PISF, regionalne fundusze filmowe czy telewizje – poddane jest tym samym wymogom, co dla filmów fabularnych, zachowując oczywiście proporcje wynikające z budżetu filmu.

Wojciech Szczudło, Janusz Skałkowski, Piotr Śliwiński, Zbigniew Domagalski w Chicago, 2003, fot. Piotr Latałło

Reasumując, 35 lat działalności Studia Filmowego Kalejdoskop – jednego z pierwszych niezależnych producentów filmowych w Polsce – dało ponad 260 filmów dokumentalnych, za które otrzymaliśmy ponad 250 nagród (w tym nominację do Oscara), kilkanaście filmów fabularnych, spektakle telewizyjne i serial. To z pewnością wielki dorobek, za który podczas Krakowskiego Festiwalu Filmowego otrzymywaliśmy czterokrotnie nagrody dla najlepszego producenta (w tym raz indywidualnie). Warto przypomnieć jeszcze o powstaniu w roku 2010 „firmy córki” – Kalejdoskop Film, w której zarząd stanowią synowie moich wspólników. Przełomowym, jak się okazało, momentem w działalności była nagła śmierć Wojtka Szczudły w 2015 roku – lubianego przez wszystkich, dobrego ducha Kalejdoskopu. Od tego czasu zasada, która przyświecała nam przez 25 lat: „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego” – przestała obowiązywać na rzecz karier osobistych. Po przejściu Zbyszka Domagalskiego, jako ówczesnego prezesa Zarządu, na stanowiska dyrektora WFDiF, stało się jasne, że Studio Filmowe Kalejdoskop musi zmienić swój profil działania, aby nie zniweczyć dorobku stworzonego przez Zbigniewa Domagalskiego, Wojciecha Szczudłę, Janusza Skałkowskiego i Piotra Śliwińskiego.

Piotr Śliwiński / "Magazyn Filmowy" 142, 2023  2 stycznia 2024 15:49
Scroll