Baza / Produkcja
Baza / Produkcja
Rynek usług filmowych w Polsce cz. II
Słabe strony rynku usług to ich niejednorodność technologiczna, związana z brakiem norm kwalifikujących materiały wyjściowe filmu do produkcji kopii światłoczułych, cyfrowych, masterów do produkcji płyt i do telewizji.
Wielość nośników, formatów i standardów raczej przeszkadza niż pomaga przy montażu, finalnej korekcie kolorystycznej, transferze na negatyw i  produkcji kopii. Producenci z niewielkim doświadczeniem bądź nie współpracujący już na etapie zdjęć z dystrybutorem, mają problemy z prawidłowymi procedurami technicznymi w postprodukcji.  Inne zmartwienie to kłopoty ze skompletowaniem ekipy poza Warszawą; tu bowiem skupiło się 90% firm obsługujących ekipy, co jest skądinąd zupełnie zrozumiałe, skoro podstawowe instytucje inwestorskie i producenckie znajdują się w stolicy. Inne kłopoty producentów to względnie stałe i wysokie dniówki i tygodniówki techników obsługujących kamery, oświetlenie i jazdę kamery oraz niekompleksowość usług nowych, prywatnych wytwórni filmowych.
Usługi słabo rozwinięte w Polsce, co jest może także wynikiem niewielkiego zapotrzebowania, to usługi pirotechniczne i ogólnie – efekty mechaniczne, scenotechniczne i wizualne wykonywane na planie zdjęciowym. Nie wszystko bowiem da się wykonać wiarygodnie z komputerze. Miniaturowe wybuchy, bezpieczne spłonki, efekty atmosferyczne (śnieg, deszcz, grad, wiatr, itp.) czy np. w dziedzinie optyki zdjęcia stereoskopowe, to jest sfera „odkrywania Ameryki” i tworzenia patentów do każdego filmu oddzielnie.                                              

Do końca ubiegłego stulecia problemem numer jeden był sprzęt zdjęciowy – małe kamery i tzw. dobry grip  (zestawy urządzeń pod kamerę jak krany zdjęciowe, steadicamy, bezszelestne wózki i  100 gadgetów ułatwiających pracę kamery). Obecnie już nie trzeba do zdjęć z aktorami w samochodzie stawiać go na lorze ciągnionej przez ciężarówkę, gdzie wykonawcy symulują samodzielną jazdę, i nie trzeba też montować zawiłych ram i pomostów na masce auta, gdyż współczesne kamery (jak np. Epic) są wielkości szerokoformatowego aparatu fotograficznego lub po prostu są filmującymi aparatami (Canon, Nikon, Sony). Jest kilkadziesiąt  firm, które odpowiadając na zapotrzebowanie ze strony nadawców telewizyjnych i producentów reklam ściągnęły najnowsze statywy, wózki, krany i ramiona kamerowe, podnośniki i osprzęt. Brakuje może półautomatów – sterowników głowic kamer sterowanych joystickami i tego typu wynalazków, ale generalnie nie ma problemów ze skompletowaniem pionu operatorskiego z pełnym wyposażeniem.       
                                                            

fot. A. Kędzierska/SFP

W dziedzinie logistyki i organizacji produkcji brak jest wyspecjalizowanych filmowych audytorów i prawników, wykwalifikowanych producentów wykonawczych, sprawnych organizatorów product placement  i rodzimych ubezpieczycieli w dziedzinie ukończenia produkcji (odmiany czegoś w rodzaju zachodniego completion bond) z sensownymi stawkami swoich polis. Towarzyszy tym brakom, a może je podkreśla, powszechna bylejakość działań początkujących producentów. Gdyby było inaczej, nie bylibyśmy corocznie świadkami produkcji filmów wyczerpujących budżet na etapie zdjęć, filmów przerwanych lub nie mających dystrybutora, incydentalnych co prawda, ale spektakularnych bankructw i nierozliczania dotacji lub odstępowania wstępnie zadekretowanych promes inwestycyjnych przez drobnych producentów silniejszym podmiotom.
Od niedawna w Polsce są obecne rozwiązania mające na celu dokształcanie zawodowe dla producentów i reżyserów. Profesjonalny program uczący tzw. dewelopmentu filmowego (pt. EKRAN) i zajęcia w dziedzinie filmu fabularnego, dokumentalnego oraz tzw. Przedszkole filmowe i Program dla kreatywnych producentów, prowadzi (jakby na wzór amerykańskiego programu szkoleń asystentów reżysera i kierownika produkcji pod egidą Director’s Guild of America, tzw. DGA trainee) Mistrzowska Szkoła Reżyserii Andrzeja Wajdy. Z kolei Akademia Koźniewskiego prowadzi w ramach rocznych studiów podyplomowych kierunek dokształcający dla organizatorów i producentów „Zarządzanie w mediach”. Publiczne szkoły filmowe (PWSFTViT, Wydział RTV UŚl.) jak i niepubliczne (Akademia Krakowska, Warszawska Szkoła Filmowa, Akademia Filmu i TV) kształcą głównie reżyserów, operatorów i kierowników produkcji. Brak jest jednak szkoleń dla kadry technicznej średniego szczebla. Większość z nich, w tym np. asystenci operatora dźwięku, asystenci montażysty, mikrofoniarze, wózkarze, asystenci operatora, itp., nie mówiąc o pionach inscenizacyjnych (budowa dekoracji, garderoba, rekwizyty) muszą samodzielnie zdobywać szlify profesjonalnych specjalizacji poprzez praktyczne obcowanie z wieloma zadaniami na planie i wiedzą ewentualnie przekazywaną przez zwierzchników w trakcie pracy, gdzie dominuje metoda prób i błędów. Zlikwidowano ostatnio nie tylko szkoły kształcące techników ale i np. komisje nadające uprawnienia kaskaderskie. Kurs dla elektryków kosztuje grosze i trwa parę dni – cóż jednak jest wart oświetlacz wykształcony tylko w ten sposób?
Pocieszające jest zjawisko podejmowania się przez firmy usługowe regularnych koprodukcji. Można prawie we wszystkich dziedzinach obsługi technicznej filmu znaleźć chętnych do udziału aportowo-sprzętowego i usługowego na zasadzie wkładu firmy usługowej w produkcję. Z napisów końcowych polskich filmów fabularnych można się zorientować, które to firmy wiążą nadzieję na realne, a nie tylko hipotetyczne szanse na procenty z przychodów z dystrybucji, w stosunku odpowiadającym wartości wkładu.. Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych, która  - oprócz tego że realizuje własną produkcję  - jest także dostawcą usług i koproducentem wielu polskich filmów różnych rodzajów i gatunków. Dysponuje bowiem nadal szeroka gamą usług. Koproducentami bywają firmy zapewniające sprzęt zdjęciowy (Non Stop Film Service, N-Art, Divizion, Film Factory, Mastershot i inni), sprzęt oświetleniowy (m.in. Heliograf, Piramida Film), dostawcy usług postprodukcyjnych (liczne firmy montażowe i studia dźwiękowe) oraz  wykonawcy efektów specjalnych (np. PAY Studio, Platige Image, Odeon, Lightcraft, Orka).
Poszukującym adresów firm usługowych należy polecić – poza wyszukiwarkami internetowymi – wyspecjalizowane wydawnictwa (PISF: Film Production Guide; Sonoria: katalog Sonoria) i branżowe portale filmowe (PISF.pl, kipa.pl, bazafilmowa.pl) a w terenie – istniejące już w Łodzi i Krakowie, oraz rodzące się w Warszawie oraz na Dolnym i Górnym Śląsku, tzw. komisje filmowe (film commissions), jednostki organizacyjne przy funduszach regionalnych, mające zadanie wszechstronnie pomagać producentom.

fot. K. Kiljan
Michał J.Zabłocki  10 października 2011 17:19
Scroll