Baza / Produkcja
Baza / Produkcja
Jak zebrać pieniądze na film? Część II - RFF-y i telewizje
Udział Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej w finansowaniu produkcji filmowej jest ogromny. Inne źródła pozyskiwania pieniędzy "systemowych", jak z Regionalnych Funduszy Filmowych, należy uznać za alternatywne. Ważnym uczestnikiem rynku są także telewizje - publiczna i prywatne.
Regionalne Fundusze Filmowe są w Polsce stosunkowo nowym zjawiskiem. W zależności od roku, działa od 8 do 11 RFF-ów. Należy śledzić regularnie strony Funduszy, a także stronę Krajowej Izby Producentów Audiowizualnych, która odpowiedzialna była za rozwój i koordynację systemu informacyjnego o dofinansowaniach prowadzonych przez Jednostki Samorządu Terytorialnego. KIPA regularnie na swoich stronach informuje o bieżących konkursach i ich rozstrzygnięciach. Trzeba wykazywać się dużym refleksem i elastycznością, czasem zdarza się, że fundusz, który ma jedną edycję rocznie, ogłasza nabór projektów trwający zaledwie miesiąc. Jeśli wniosek w tym czasie nie wpłynie, szansa na dofinansowanie znika.  Fundusze działają pod egidą prezydentów miast i marszałków województw. Czasem dochodzi do paradoksów, jak w Warszawie, gdzie działa tylko jeden skromny, z budżetem w wysokości 1 mln złotych rocznie fundusz podległy Marszałkowi Województwa Mazowieckiego. Natomiast nie ma RFF-u Warszawa, najbogatsze miasto w Polsce.



Sięgając do kasy lokalnej, należy mieć świadomość, że pieniądze te są zazwyczaj skromne. Większość RFF-ów dofinansowuje filmy fabularne na poziomie np. 300 000 zł, dokumenty - na poziomie kilkudziesięciu tysięcy. Analiza wyników działalności RFF-ów w ciągu ostatnich lat pokazuje, że największą szansę na realizację mają fabuły, których akcja w istotny sposób związana jest z danym regionem ("Jesteś Bogiem" Leszka Dawida, "Zgorszenie publiczne" Macieja Prykowskiego), filmy o dużym potencjale artystycznym, tzw. głośne produkcje ("W ciemności" Agnieszki Holland, "Kongres" Ariego Folmana). Okazuje się także, że fundusze nadzwyczaj chętnie inwestują w filmy dokumentalne, które ilustrują historię i kulturę regionu. Warto wziąć ten czynnik pod uwagę, planując produkcję dokumentu o tej tematyce. Rocznie powstaje kilkanaście tego typu filmów dofinansowanych z RFF-ów.

Zdarzały się przypadki, kiedy samorząd dofinansowywał filmy poza systemem Regionalnego Funduszu Filmowego, uznając, że produkcje przynoszą regionowi chlubę czy korzyść związaną z realizacją i zdjęciami na ich terenie. Spektakularnym przykładem jest film "U Pana Boga w ogródku" Jacka Bromskiego, dofinansowany w formie wkładu Opery i Filharmonii Podlaskiej - wykonawcy muzyki. Przykład ten jest oczywiście skrajny, bo trylogia podlaska Bromskiego w dużej mierze koncentruje się na kulturze i przyrodzie tego urokliwego regionu, a nakręcona przed wielu laty pierwsza część, "U Pana Boga za piecem", przyczyniła się do promocji i rozpoznawalności regionu. Można więc powiedzieć, że samorząd nic nie ryzykował podejmując taką decyzję finansową.


Kadr z filmu "U Pana Boga w ogródku", fot. Vision Films

Nie jest to, na szczęście, przykład jedyny. Warto próbować, zwłaszcza w przypadku debiutów i filmów niskobudżetowych, negocjacji z władzami gminy i miasta, na terenie którego kręcimy zdjęcia. Takie przypadki się zdarzają, choć stosunkowo rzadko i nie są to kwoty nadmiernie wysokie.

Jeszcze do 2005, 2006 roku jednym z najważniejszych źródeł finansowania były telewizje. W latach 90. i na początku nowej dekady potentatami w branży były Canal+ i TVP - przez lata najważniejszy uczestnik rynku. Telewizja publiczna kilka lat temu rozpoczęła proces stopniowego obniżania liczby koprodukcji fabularnych i animowanych, co spowodowało znaczne problemy twórców i producentów filmowych. Cały czas pozostawała jednak - z tylko lekkim czasowym zachwianiem - najbardziej znaczącym koproducentem dokumentów, który podstawowym polem eksploatacji jest telewizja. W ostatnim roku widać pozytywne tendencje, "odbicie się" od niskiego poziomu dofinansowania, ponadto nadzieją napawają zapowiedzi prezesa Juliusza Brauna powrotu do realizacji filmów animowanych dla dzieci.

Liczba podpisanych umów na filmy dokumentalne sięgała w ostatnich latach ok. 40 rocznie, choć zdarzały się okresy "posuchy". Warto wiedzieć, że za produkcję dokumentów odpowiadają główne anteny, czyli TVP 1 i TVP2. Istotne dla producenta jest nie tylko to, że TVP uczestniczy w produkcji dokumentów, ale także, że je emituje, czyli zapewnia miejsce eksploatacji filmom. Zgodnie z zapowiedziami dyrektora Dwójki Jerzego Kapuścińskiego, pojawiły się pasma dla tego rodzaju twórczości - w 2012 roku było ich 10. Filmowcy zainteresowani produkcją dokumentów koniecznie powinni włączyć się do dyskusji na stronie Apel Dokumentalistów na Facebooku, która jest znaczącym źródłem informacji branżowej. 8 stycznia Barbara Paciorkowska z TVP2 poinformowała tą drogą, że w 2012 roku powstało w "Dwójce" 18 filmów dokumentalnych,  natomiast plany na 2013 będą znane po zatwierdzeniu budżetu.


Kadr z filmu "Pokłosie", fot. Monolith Films

Po zapaści w latach 2009 - 2010, TVP wraca do produkcji filmów fabularnych. Za ten rodzaj twórczości odpowiada Agencja Filmowa TVP S.A. Już w 2011 roku TVP weszła w produkcję sześciu filmów (w tym: "Pokłosia" Pasikowskiego, "Papuszy" Krauzów czy "Księstwa" Barańskiego), natomiast w 2012 roku podpisała trzy umowy - na "Chce się żyć" Macieja Pieprzycy, "Wyprawę na księżyc" Jacka Bromskiego, "Wałęsę" Andrzeja Wajdy. TVP jest niezwykle ostrożna w doborze projektów, stawia na uznanych twórców, choć zdarzają się także inwestycje w debiuty, czego przykładem jest "Bez wstydu" Filipa Marczewskiego. Wszystkie projekty filmów i seriali, dokumentalnych, fabularnych i animowanych składane są przez telewizyjny system ROPAT, czyli System Rejestracji i Oceny Propozycji Audycji Telewizyjnych.

Canal+ , po pewnym zachwianiu kilka lat temu, utrzymuje stały poziom inwestowania w polskie kino. Rok 2011 wydaje się tu przełomem, różnica w liczbie koprodukcji w stosunku do lat poprzednich jest znacząca. Na liście tej znajdują się takie produkcje, jak "Imagine" Andrzeja Jakimowskiego, "Nowhere" Małgorzaty Szumowskiej, wspomniane już "Pokłosie", "Papusza" i "Wałęsa" czy "80 milionów" Waldemara Krzystka. Ale także, dla odświeżenia zacnego katalogu, "Dziewczyna z szafy" Bodo Koxa.


Kadr z filmu "Dziewczyna z szafy", fot. WFDiF

Canal+ przede wszystkim wchodzi w produkcję filmów fabularnych, ale interesują go także dokumenty kreacyjne. Składając film do Canal+ , należy liczyć się z długim i starannym procesem analizy scenariusza, na mocną współpracę z inwestorem, który dużą wagę przykłada do etapu developmentu. Należy także podkreślić, że udział C+ może polegać i na wkładzie produkcyjnym, i na prawach do przedsprzedaży. Obie formy  są atrakcyjne i można je pogodzić w jednej produkcji. Canal+ to partner wymagający, ale rzetelny i ceniony.

Od pewnego czasu polską produkcję filmową wspiera także kanał HBO. Zaczęło się od incydentalnego wspierania filmów fabularnych jak "Billboard" Łukasza Zadrzyńskiego, "Operacja Samum" Władysława Pasikowskiego czy "Stacja" Piotra Wereśniaka i "Quo vadis" Jerzego Kawalerowicza, by od 2006 roku wspierać po kilka realizacji dokumentalnych rocznie, w tym pozycje tak głośne jak "Czekając na sobotę" Ireny i Jerzego Morawskich, "I Bóg stworzył seks" Konrada Szołajskiego czy "Wirtualna wojna" Jacka Bławuta.

W produkcję filmową inwestują także inne telewizje, ale czynią to rzadko i pozasystemowo. TVN ma własną, wewnętrzną produkcję filmów przeznaczonych głównie do telewizji, z cyklu "Prawdziwe historie". Realizuje też swoje własne produkcje - jak "Kochaj i tańcz" Bruce'a Parramore'a czy słynne "Listy do M.". Od czasu do czasu, zdecydowanie jednak rzadko, bierze udział także w projektach koprodukcyjnych, podobnie jak Polsat czy nawet Telewizja Kino Polska. Należy jednak pamiętać, że niezależnie od stopnia zaangażowania w produkcję,  telewizje pozostają nadal znaczącym segmentem branży filmowej, ze względu na możliwości eksploatacji polskiego filmu - nader popularnego wśród telewidzów.


Anna Wróblewska / portalfilmowy.pl  14 stycznia 2013 12:30
Scroll