Baza / Produkcja
Baza / Produkcja
2012. Inwestycje w branży filmowej
Lata 2011-2012 to czas ważnych zmian w branży filmowej. Instytucje, które przez kilkadziesiąt lat tworzyły historię polskiego kina, znikają ze spisów firm. Inne – przekształcają się i zaczynają nowy etap w swoim rozwoju.
Jednocześnie wzmacnia się sektor prywatny, powstają luksusowe wytwórnie filmowe budowane od początku z myślą o telewizyjnych widowiskach i formatach. W tym numerze „Magazynu” kontynuujemy temat, kilkakrotnie poruszany w zeszłym roku - niesłychanie ważny dla polskich filmowców.

Środowisko filmowe  z niepokojem czeka na rozstrzygnięcie losu Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych w Warszawie.  W ostatnim numerze „Magazynu Filmowego” z 2011 roku zamieściliśmy informację uzyskaną od Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, według której przekształcenie WFDiF – ostatniej Instytucji Filmowej z numerem RIF – mogłoby   nastąpić na przełomie grudnia i stycznia. Od tego czasu trwa cisza, przerwana  pewnym znaczącym epizodem.   My jednak, niezrażeni milczeniem niektórych instytucji, postanowiliśmy wytropić najważniejsze  inwestycje filmowe i najciekawsze trwające obecnie przekształcenia.
Pod koniec lutego 2012 roku minister kultury Bogdan Zdrojewski  odwiedził Łódź i na spotkaniu z dziennikarzami opowiedział o wielkiej inwestycji kulturalnej zwanej w Łodzi pod nazwą „rewitalizacja EC 1”. 


Projekt EC-1, fot. inwestor

Postindustrialna Łódź
Osobom z poza Łodzi wyjaśniamy – EC1 to pochodząca z początku XX wieku zabytkowa elektrociepłownia, obecnie rewitalizowana. Ma być tam ulokowany edukacyjny park nauki, techniki i filmu.  – „Celem projektu  (…) jest rewitalizacja znajdujących się w centrum stolicy województwa poprzemysłowych obiektów dawnej elektrowni  EC-1, o dużej wartości architektonicznej i znaczeniu historycznym, nadanie im nowych funkcji oraz wytworzenie nowej przestrzeni publicznej o powierzchni ponad 4 ha w ścisłym centrum Miasta Łodzi.” – pisze w komunikacie prasowym wysłanym do nas  Samorządowa Instytucja Kultury EC 1 Łódź - Miasto Kultury, odpowiedzialna za realizację projektu, a w przyszłości  także za prowadzenie instytucji.  Dodajmy,  że te cztery hektary znajdują się w bezpośrednim sąsiedztwie remontowanego obecnie dworca Łódź Fabryczna, co automatycznie daje nowej inwestycje szanse ponadregionalnej dostępności obiektu.   Całość przypomina postindustrialny park, który  w przyszłości ma szansę stać się jednym z najpopularniejszych miejsc w Łodzi.  Projekt finansuje miasto przy wydatnym wsparciu środków europejskich (Regionalny Program  Operacyjny Województwa Łódzkiego).

Sceptyków pragniemy zapewnić, że projekt ten nie jest jedynie sennym marzeniem natchnionych architektów. Redakcja „Magazynu” jednoosobowo miała okazję zwiedzić teren niezwykłej inwestycji, która rośnie w oczach i do końca tego roku ma zostać oddana w stanie surowym. Kolejny rok to wyposażenie ośrodka, realną datą otwarcia jest więc rok 2014.

Teren podzielony jest na dwie strefy. W kompleksie EC-1 Zachód powstanie interaktywne Centrum Nauki i Techniki.   Przewidziane są trzy scenariusze zwiedzania. Ścieżka:  „Skansen – Przetwarzanie energii” poświęcona będzie wytwarzaniu energii elektrycznej.  Dwa pozostałe: „Rozwój wiedzy i cywilizacji” oraz „Mikroświat-Makroświat” przedstawiają wybrane pojęcia, prawa oraz zjawiska fizyczne i chemiczne. Dodajmy, że w tej części znajdzie się planetarium i małe kino 3D.


Projekt EC1- fot. inwestor

Narodowe Centrum Kultury Filmowej
W budynku EC-1 Wschód znajdzie się Narodowe Centrum Sztuki Filmowej. Będą tu m.in.: galeria sztuki i sale ekspozycyjne, biblioteka i czytelnia, teatr dźwięku i studia postprodukcji, pomieszczenia warsztatów twórczych, sale seminaryjne, planetarium z kinem 3D, klub tańca, klub jazzowy, restauracje, pub filmowy i inne funkcje towarzyszące. W EC1 Wschód  będzie miało swoją siedzibę studio Davida Lyncha, którego projekt przygotowała Fundacja Sztuki Świata, kierowana przez Marka Żydowicza.

Ogłoszenie planu powołania tej nowej instytucji kultury było dla środowiska filmowego zaskoczeniem. „W Polsce potrzebne są bardzo silne instytucje, które będą adresowały swoją aktywność do świata filmu i odbiorców filmu” - powiedział Bogdan Zdrojewski  na spotkaniu z dziennikarzami pod koniec lutego w Łodzi. Narodowe Centrum Kultury Filmowej.

Nowa instytucja ma wykorzystywać dorobek m.in. Muzeum Kinematografii, Wytwórni Filmów Oświatowych czy łódzkiej "filmówki".  Centrum pełniłoby funkcję wystawienniczą, szkoleniową i badawczą. Natomiast nie będzie produkowała filmów.  Minister Zdrojewski jako  wzorzec podaje włoskie i angielskie instytucje filmowe.  – „Bazują one na instytucji klasycznie muzealnej, w której jest pokazywany cały dorobek sprzętowy i autorski oraz lokuje się funkcje edukacyjne. Mnie się to bardzo podoba - mówił Zdrojewski. - Jeżeli lokujemy instytucje tak, aby pokazywać, edukować i budować zainteresowanie filmem, to jest to właściwy kierunek.” (gazeta.pl, Łódź, 27.02.2012).

Prezydent Łodzi  i marszałek województwa, jako inicjatorzy przedsięwzięcia, mają przygotować harmonogram i kosztorys instytucji.  Po zapoznaniu się z tymi dokumentami minister  ma podjąć decyzję, czy  NCKF  ma być instytucją narodową.  

Bo, że Łódź potrzebuje tego miejsca, nikt nie ma wątpliwości. Jedna z najbardziej aktywnych filmowych instytucji w Polsce, Muzeum Kinematografii, pęka w szwach, nie mogąc w pełni wyeksponować swoich zborów i fantastycznych wystaw. Godny wyeksponowania jest dorobek  Wytwórni Filmów Oświatowych, z około pięcioma tysiącami tytułów, obecnie stopniowo i mozolnie digitalizowanych (o sytuacji WFO piszemy obok).   Kuszą niezwykłe magazyny kostiumów i broni Łódzkiego Centrum Filmowego, czyli spółki skarbu państwa, skromnego potomka łódzkiej  Wytwórni Filmów Fabularnych.  Na razie tylko nieliczni mogli podziwiać przechowywane tam kreacje z „Królowej Bony” lub „Nocy i dni”.  

Minister Zdrojewski na spotkaniu z dziennikarzami wygłosił kilka niezwykle znaczących zdań.  „ Moim zadaniem jest rozpoczęcie budowania kilku adresów w Polsce. Wiemy, że takie miejsce powstanie w Warszawie przy ul. Chełmskiej w oparciu o Wytwórnię Filmów Dokumentalnych i Fabularnych. Bardzo się cieszę, że projekt alternatywnego, inaczej sformatowanego adresu powstaje także w Łodzi” – powiedział minister.  – „Patrzę na mapę Polski z punktu widzenia komplementarności usług. Polskie Centrum Kinematografii przy ul. Chełmskiej będzie filmowym Centrum Nauki Kopernik. Jeżeli taki sam odpowiednik powstanie w Łodzi, to musi to być komplementarne. Rynek jest za płytki, by powstało sześć Koperników” (cyt. za gazeta.pl).

Rozumowanie ministra i oszczędny optymizm są w pełni zrozumiałe. Ile bowiem centrum filmowych w Polsce może jednocześnie funkcjonować? Czy dwa to za mało, czy w sam raz? Ale – czy stać nas na utrzymanie choćby jednego, kiedy skończą się finanse unijne na inwestycje?

 
Na budowie EC1, fot. Michał  Dondzik

Polskie Centrum Kinematografii na Chełmskiej?
Uznaliśmy drugi wątek  wypowiedzi ministra za  równie ważny jak sprawa NCKF.  Wokół warszawskiej WFDiF od miesięcy panuje cisza.  Według znowelizowanej ustawy o kinematografii,  przekształcenie musi nastąpić w tym roku. Jak do tej pory nikt nie wypowiadał się oficjalnie o koncepcji Polskiego Centrum Kinematografii, choć pogłoski krążyły w środowisku od kilku lat. Wiadomo, że przyszłość warszawskiej WFDiF to dla filmowców temat o szczególnej wadze.

Zachęceni ogólnopolskim oddźwiękiem łódzkiej konferencji i zawartą w PAP informacją, poprosiliśmy biuro prasowe MKiDN o rozszerzenie wątku WFDiF i planowanego Centrum. Niestety, wielokrotne zapytania drogą mailową nie przynosiły rezultatów.  Nie doczekaliśmy się nawet ogólnikowej grzecznościowej odpowiedzi. Pozostaje tylko liczyć na to, że w przyszłości urzędnicy będą trochę bardziej rozmowni i chętni do wyjaśnień. Na razie pozostaje nam tylko spekulować.

W tej sytuacji nie dziwi milczenie samej Wytwórni i Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Wiadomo – można pomarzyć  o reprezentacyjnym obiekcie, otwartym dla publiczności, promującym kulturę filmową, ze świetnie wyposażoną biblioteką, wideoteką, przestrzenią edukacyjną. Ale nie zapominajmy także o tym, że Wytwórnia działa, produkuje filmy, ma bogate archiwum, zatrudnia ludzi. Jak pogodzić te funkcje? Kto ma być odpowiedzialny za przyszłą instytucję? MKiDN, PISF? A może także inne resorty? Aby móc sprecyzować plany wobec warszawskiej WFDiF, trzeba znaleźć odpowiedzi na znacznie więcej pytań.

CeTA we Wrocławiu
To nie koniec sekretów w branży filmowej.  Tajemnicza aura spowija również dawną wrocławską Wytwórnię Filmów Fabularnych, w listopadzie 2011 roku przekształcone w Centrum Technologii Audiowizualnych CeTA. Przypomnijmy, że nowa państwowa instytucja kultury, kierowana przez dyrektora Roberta Gawłowskiego, wdraża niezwykły projekt technologiczny Zbigniewa Rybczyńskiego, o której dwukrotnie pisaliśmy już na łamach „Magazynu”.  „CeTA m.in. prowadzić będzie profesjonalizację zawodową w dziedzinie sztuk wizualnych i audiowizualnych, szczególnie w produkcji filmowych efektów specjalnych oraz w post produkcji elektronicznej filmów. Ważnym zadaniem CeTA jest rozwijanie nowoczesnych technologii multimedialnych, inicjowanie i prowadzenie prac badawczych nad usprawnieniem procesów technologicznych związanych z produkcją filmową” – czytamy na stronie internetowej Wytwórni.  Przekształcenie w nowoczesny ośrodek nowych technologii a jednocześnie instytucję kultury to dla WFF, od lat zmagającej się z trudną sytuacją to chyba najlepszy możliwy scenariusz.

Wiemy na razie tylko tyle, że młoda instytucja intensywnie się rozwija, a otwarcie Studia ma nastąpić w ciągu roku. Niestety, w ostatniej chwili otrzymaliśmy wiadomość, że CeTA nie chce na razie ujawniać szczegółów zaawansowania projektów. W sieci można doszukać się zamówień publicznych, z których wynika, że obecnie ośrodek wyposaża się w sprzęt komputerowy.  Dostępny jest także  Załącznik do zarządzenia Nr 56 Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego z dnia 9 listopada 2011 r., a więc Statut CeTA, który określa formę prawną (państwowa instytucja kultury) wskazuje główne cele działalności (jak wyżej) i zezwala jej na prowadzenie przez nią działalności gospodarczej.  Podaje także ogólną strukturę ośrodka, z  dyrektorem i Radą Programową na czele.
Będziemy zabiegać o to, by  w kolejnych  numerach „Magazynu” znalazły się dalsze informacji o tej jednej z najbardziej interesujących inwestycji filmowych ostatnich lat.



Hala ATM Grupa w Łodzi, fot. ATM

Sektor prywatny

Podczas, kiedy państwowa kinematografia przeżywa  „okres burzy i naporu”, niezwykle ciekawe rzeczy dzieją się po prywatnej stronie sektora.  Przyzwyczailiśmy się już do obecności prywatnych wytwórni filmowych, niegdyś nastawionych na produkcję telewizyjną, teraz coraz częściej zajmujących się filmem.  Świetnie wyposażona podkrakowska Alvernia wciąż inwestuje w kolejny sprzęt, choć nie są na razie wielkie inwestycje strategiczne. Dwa lata temu pisaliśmy o planach budowy nowego studia Grupy ATM, zlokalizowanego w Warszawie, w Wawrze.  Ten projekt zrealizowany został  w tempie błyskawicznym – działa już od września 2011 roku. Co ciekawe, warszawski ośrodek na razie realizuje przede wszystkim usługi zewnętrzne, przede wszystkim wynajem hal z obsługą. A jest  co wynajmować. 

Wytwórnia w Wawrze ma  łączną  powierzchnię 14 tys. m kw.  Znajdują się w niej biura, hale zdjęciowe – razem sześć -  studia telewizyjne, zaplecze produkcyjne i postprodukcyjne, sala kinowa oraz gastronomia. W największej hali o powierzchni 1,5 tys. m kw  realizowane są duże widowiska telewizyjne z udziałem publiczności  (obecnie „Bitwa na głosy”), ale Grupa podkreśla, że nadaje się ona także na duże produkcje filmowe. W czterech halach po 800 m kw można realizować  teleturnieje, filmy, seriale.  Ciekawostka – dwie z nich mają podłogi z drewna, aby wywołać inne efekty akustyczne i stanowić naturalną część scenografii. Najmniejsza hala o powierzchni 500 m kw, przeznaczona jest do produkcji reklamowej i teatru telewizji.  Na zapleczu znajdują się magazyny scenografii i sprzętu oraz dwie transformatorowe stacje zasilające. Infrastruktura teleinformatyczna umożliwia transmisję telewizyjną na żywo, z każdej hali w jakości HD do wszystkich stacji telewizyjnych.  Nowością w polskich warunkach jest sieć świetnie wyposażonych garderób (w tym część tzw. vipowskich), które swoim wyglądem i wyposażeniem przypominają raczej pokoje hotelowe.

Studio w Wawrze dopiero się rozkręca. Ale jest świetnie wyposażone, umiejscowione przy samym Wale Miedzeszyńskim, dobrze skomunikowane. Nowoczesne hale stanowią i będą stanowić znaczącą konkurencję dla starszej infrastruktury. Nie wydaje się możliwe, by hale ATM-owskie spowodowały odwrót filmowców od przyjaznych i znajomych wnętrz na Chełmskiej. Zapewne na rynku jest miejsce na jeszcze kolejne usługi, branża audiowizualna (bo nie tylko filmowa) jest jedną z najbardziej dynamicznie rozwijających się w Europie. Dlaczego w Polsce ma być inaczej?

Ale ten przykład pokazuje, że wszystkie pomysły na inwestycje muszą być dobrze przemyślane. Z jakiegoś powodu Grupa ATM poniechała chwilowo plany wybudowania ośrodka w Gdańsku. Bo każda, nawet najbardziej natchniona i nowoczesna idea musi być mocno osadzona w realiach. Trzeba mieć pomysł nie tylko na to, by instytucję wybudować, ale także - jak znaleźć patent na jej późniejsze wykorzystanie.




 


Anna Wróblewska / Magazyn Filmowy 2/2012  1 czerwca 2012 23:16
Scroll