PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Od filmu Zenona Wasilewskiego „Za króla Krakusa”, zrealizowanego w 1947 roku, tak naprawdę zaczęła się historia polskiej animacji, zwłaszcza tej skierowanej do młodych widzów.
Przed wojną rodzime kino animowane dla dzieci nie istniało. Pierwszych prób w tej dziedzinie dokonali w łódzkim Studiu Filmów Kukiełkowych Ryszard Potocki („Paweł i Gaweł” według znanego wiersza Aleksandra Fredry, 1947) oraz właśnie Zenon Wasilewski, który już przed wojną myślał o filmie dla najmłodszych widzów opartym na znanej legendzie o wawelskim smoku i dzielnym szewczyku. Realizację przerwała jednak wojna. Po jej zakończeniu artysta powrócił do swego pomysłu.


 „Za króla Krakusa” (1947). Fot. aminacjapolska.com

 „Za króla Krakusa” (1947) należy uznać za pierwszy polski w pełni dojrzały film animowany adresowany do dziecięcej widowni, a jego autora za pioniera filmu lalkowego w naszym kraju. Ten film przyjęło się powszechnie uważać w ogóle za początek polskiej powojennej animacji. Konstatacja ta nie jest zbyt precyzyjna, gdyż już w październiku 1945 roku w Wytwórni Filmowej Wojska Polskiego w Łodzi Maciej Sieński zrealizował krótką kreskówkę „Reklama reklamy”, a w następnym roku Wydział Programowy Filmu Polskiego zorganizował w Łodzi Studio Filmów Rysunkowych oraz Studio Filmów Kukiełkowych. Zatem film Wasilewskiego stanowi nie początek, ale pierwsze ważne dokonanie polskiej animacji (nagroda na festiwalu w brazylijskiej Bahii w 1951, wyróżnienie w Paryżu w 1954), a wobec tego słuszne wydaje się traktowanie go jako faktu znaczącego w dziejach tej twórczości.
    
Warunki, w których rozpoczynano po wojnie realizację filmów animowanych, były trudne, a kto wie, czy nie trudniejsze niż w filmie fabularnym, dokumentalnym i oświatowym. Prymitywne środki techniczne, brak przygotowania fachowego i kontaktu z dokonaniami światowej animacji, a przede wszystkim brak twórców oraz tradycji w tym rodzaju aktywności filmowej spowodowały, że startowano niemal od zera. Pierwszy okres rozwoju polskiej animacji (do roku 1955) nie przyniósł udanych filmów. To był – przede wszystkim – czas nauki, czas opanowywania warsztatu przez tych artystów, którzy później przysporzą polskiemu kinu animowanemu wielu powodów do dumy (Władysław Nehrebecki, Lechosław Marszałek, Edward Sturlis, Włodzimierz Haupe, Halina Bielińska). To jednocześnie okres, w którym jedyną metodą twórczą obowiązującą w całej polskiej sztuce był tzw. realizm socjalistyczny.Na obradującym w 1949 roku Zjeździe Filmowym w Wiśle dokonano obrachunku osiągnięć i błędów polskiej kinematografii oraz wytyczono główne kierunki działania na przyszłość. Zadania filmu animowanego zostały przez władze precyzyjnie określone. Przeznaczony wyłącznie dla dzieci, powinien stanowić narzędzie kształtowania ich społecznych i moralnych poglądów, miał uczyć i bawić, przy czym funkcje dydaktyczne zdecydowanie dominowały nad rozrywkowymi. Położenie głównego nacisku na treść (postulat maksymalnej czytelności) zdegradowało formę dzieła do pełnienia funkcji podrzędnej, usługowej.


Plakat do filmu „Opowieść michałkowicka” (1954). Fot. Filmoteka Narodowa

Kino Zenona Wasilewskiego, pioniera polskiego filmu lalkowego („Lis i bocian”, 1951; „Lis Chytrusek”, 1951; „Opowieść michałkowicka”, 1954), to utrzymana w nieco żartobliwym tonie adaptacja na grunt animacji tematyki baśniowo-legendowej, czerpiąca często inspirację z folkloru ludowego. W podobnej konwencji tworzyli wówczas inni realizatorzy filmu lalkowego: Halina Bielińska i Włodzimierz Haupe („Wawrzyńcowy sad”, 1952; „Baśń o Janosiku”, 1954), Teresa Badzian („Niezwykła podróż”, 1955) i Edward Sturlis („Kocmołuszek”, 1955).

Duże ożywienie – po 1956 roku – nastąpiło w filmie lalkowym. Obok Zenona Wasilewskiego, Teresy Badzian, Edwarda Sturlisa, Haliny Bielińskiej i Włodzimierza Haupego w tuszyńskim Studiu Filmów Lalkowych pojawili się twórcy nowi (Janina Hartwig, Katarzyna Latałło, Lucjan Dembiński,Tadeusz Wilkosz), których pierwsze dokonania pozwalały optymistycznie spojrzeć w przyszłość lalkowej animacji. Najbardziej konsekwentny w tworzeniu autorskich filmów dla dzieci okazał się jednak Zenon Wasilewski. Tylko dwa wyreżyserowane przez siebie filmy – „Dwie Dorotki” (1956) i „Ballada o królewnie Lilianie” (1962) – spośród jedenastu zrealizowanych po przełomie 1956 roku, oparł na cudzych scenariuszach, pozostając w dużym stopniu wierny tematyce baśniowo-legendowej („Czarodziejskie dary”, 1956; „Szewc Dratewka”, 1958; „Była sobie świnka mała”, 1960; „Drewniany jeździec”, 1964; „Smok z Banialuki”, 1964).


„Była sobie świnka mała” (1960). Fot. Filmoteka Narodowa

Wasilewski nie ograniczał się do filmu dziecięcego. Już w 1947 roku nakręcił propagandową miniaturkę „Pechowy bokser, czyli krótka historia wojny”, w której bokser przypominający Adolfa Hitlera usiłuje pokonać Ziemię. Dwa lata później zrealizował niezwykle interesującą opowieść „Pan Piórko śni” (1949) – film jednak zamiast na ekranach wylądował na półkach, wszak to nie były dobre czasy dla snów, liczyła się rzeczywistość, ta za oknem – socjalistyczna. W 1956 roku Wasilewski napisał antyalkoholowy scenariusz „Pan Rzepka i jego cień”, udanie przeniesiony na ekran przez Wacława Wajsera z bielskiego Studia Filmów Rysunkowych, a trzy lata później sam zrealizował „Pięć minut dla zdrowia” (1959), których bohater – entuzjasta gimnastyki porannej – tak zaplątał się podczas ćwiczeń, że potrzebna była interwencja lekarza.

Przed pięciu laty we włoskim miasteczku Chivasso nieopodal Turynu,  podczas odbywającego się tam Międzynarodowego Festiwalu Literatury (FestivalInternazionale di Letteratura di Chivasso), miałem przyjemność promować wydany w Rzymie opasły tom poświęcony polskiej kulturze („Polonia 1939-1989: la ‘quartaspartizione’"), a w nim swą historię polskiej animacji dla dzieci („Non solo Bolek e Lolek. Il film di animazione per ragazzinella Polonia Popolare”). Dla uatrakcyjnienia prezentacji książki, której towarzyszyły projekcje filmowe, organizatorzy festiwalu zorganizowali plebiscyt na najlepszą polską animację dla dzieci. I proszę sobie wyobrazić, wygrał – i to zdecydowanie – ten zgrzebny, dość topornie animowany, z anachronicznym dźwiękiem,  czarno-biały debiut Zenona Wasilewskiego, od którego wszystko się zaczęło – „Za króla Krakusa”. Dla włoskich dzieci, na co dzień oglądających najnowsze produkcje Pixara czy Disneya, okazał się tak odmienny i egzotyczny, że aż godny zachwytu.

Jerzy Armata
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  14.12.2013
Zobacz również
Wąsy Wałęsy i bluza Magika sprzedane na aukcji WOŚP
Sztuka dokumentu, sztuka miłości. Nowe warszawskie kino.
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll