PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
O tworzeniu koncepcji dźwiękowej i wizualnej, o wyglądzie syren i przyjęciu filmu w USA opowiadała reżyserka „Córek Dancingu” - Agnieszka Smoczyńska podczas spotkania z widzami w trakcie 30. Tarnowskiej Nagrody Filmowej.
Do konkursowej dwunastki trafił również film Agnieszki Smoczyńskiej "Córki Dancingu" z Kingą Preis, Michaliną Olszańską, Martą Mazurek i Jakubem Gierszałem w rolach głównych. W czwartek 28 kwietnia, po konkursowej projekcji, odbyło się spotkanie z reżyserką i producentem Włodzimierzem Niderhausem, które prowadził dziennikarz radiowej „Trójki” – Ryszard Jaźwiński.

  Agnieszka Smoczyńska ze swoimi „Córkami Dancingu” odwiedziła kilku producentów. Dla wielu z nich film wydawał się zbytnią ekstrawagancją, więc go odrzucali. Co innego powiedział dyrektor Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych, Włodzimierz Niderhaus: - Albo to będzie chamskie porno, albo coś ekstra. Widzę, że robota się pani pali w rękach, więc robimy.

Wszystko zaczęło się od Roberta Bolesto, scenarzysty filmu: - Robert Bolesto przyjaźnił się z siostrami Wrońskimi – mówiła Smoczyńska. - Ich rodzice prowadzili kiedyś knajpę, a one gdzieś pomiędzy domem i dancingiem się wychowywały. Mi też ten pomysł był bardzo bliski, bo moja mama prowadziła również dwie knajpy dancingowe. To wszystko jakoś we mnie siedziało ze względu na dzieciństwo. Dancing był dla mnie naturalnym miejscem wychowywania się. Od razu też było wiadomo, że muzykę zrobią siostry Wrońskie, bo Robert przyszedł z nimi w pakiecie.

Z początku "Córki Dancingu" miały być dramatem psychologicznym o prostej konstrukcji: - Jedna z sióstr, Baśka, nie chciała się zgodzić na taki film – uważała to za zbyt bliskie i intymne. Nie chciała się bawić w ekshibicjonizm. Oczywiście sama fabuła miała być wymyślona od podstaw, ale sięgaliśmy do naszych wspomnień, aby ten świat urozmaicić. Wtedy Robert wpadł na pomysł, żeby bohaterkom nałożyć maskę syren, jako metaforę dojrzewających dziewczyn. W momencie kiedy wiedzieliśmy, że bohaterkami będą syreny, pół-kobiety, pół-ryby – postanowiliśmy zrobić z tego miszmasz gatunkowy – dodaje reżyserka. I tak powstała filmowa hybryda: - Kiedyś Teresa Torańska powiedziała, że „zawsze formę reportażu narzuca bohater”. U nas był tak dziwny bohater, więc trzeba było pójść za naturą tych syren, stworzyć hybrydę gatunkową. Zderzenie horroru i musicalu daje elementy tragikomedii i groteski – komentuje Smoczyńska. W filmie często stykamy się z elementami na pierwszy widok do siebie niepasującymi. I to tworzy nową wartość: - Wyobraźcie sobie syrenę, piękną kobietę z obleśnym ogonem. Czy te elementy do siebie pasują?


Agnieszka Smoczyńska, fot. Artur Gawle/Tarnowska Nagroda Filmowa.

Agnieszka Smoczyńska chciała pokazać całkiem inny obraz syren. W kulturze popularnej, zwłaszcza po disneyowskiej „Małej syrence” , syrena jest kojarzona raczej z delikatnym i dobrotliwym stworzeniem: - Syreny często są przedstawiane jako kobiety z dużymi piersiami i małymi ogonami. Ich piersi pasują bardziej do matki niż do dojrzewającej dziewczyny. Nasz obraz syren pochodzi z obrazów średniowiecznych i renesansowych, gdzie te syrenki nie były jeszcze kobietami, a ogony były podobne do smoczych. Syreny uważano kiedyś za siostry smoków. Dlatego nasze bohaterki tak wyglądają. Specjaliści z Platige Image (odpowiedzialni za efekty specjalne do filmu) stwierdzili, że ogony są za duże. A właśnie o to chodziło, żeby ta dysproporcja była jeszcze bardziej widoczna. Widz musi poczuć element obcości – to nie ma być syrenka z seksownym ogonkiem, ale potwór. Poprosiłam malarkę Aleksandrę Waliszewską, aby stworzyła odpowiednie szkice. Inspirując się tymi obrazami sprzed wieków, narysowała mi właśnie taką syrenę-potwora z jaszczurzym ogonem – komentowała Smoczyńska. Warto zwrócić uwagę, że akcja dzieje się w Warszawie, czyli w mieście z syreną w herbie. Tylko ogon tej syreny jest bardziej autentyczny, przyswajalny dla dzisiejszego odbiorcy.

Muzyczne komponowanie filmu rozpoczęło się już podczas prac scenariuszowych. Obok normalnego scenariusza powstał również scenariusz dźwiękowy. Przed opracowaniem strony wizualnej, cała ścieżka dźwiękowa była już zaplanowana. Od początku Smoczyńska traktowała film jako jedną, wielką piosenkę. Siostry Wrońskie komponowały muzykę, która miała oddawać emocje bohaterów, a do tego w filmie znalazły się kawałki dancingowe w nowych aranżacjach. Poprzez przypomnienie tych muzycznych hitów, reżyserka chciała odtworzyć na ekranie obraz imprez dancingowych. - Na początku Kinga Preis zaśpiewała hit z tamtych czasów „I feel love” Donny Summer. Prawa do tego kawałka były drogie, ale polskie utwory też sporo kosztowały. Jeden z polskich kawałków kosztował 54 tys. zł – i to była cena bez wykonania aranżacji. Na końcu chciałam dać elementy muzyki elektronicznej i pokazać, że na dancingu ludzie już nie tańczą w parach, tylko samotnie, bo wchodzi już nowa era. Era disco. Ostatecznie z tego zrezygnowałam.

Od początku było wiadomo, że to będzie musical. Aktorzy musieli więc posiadać pewne zdolności wokalne: - Jakub Gierszał był bardzo otwarty na eksperymenty, ale bał się śpiewania. Przez to, że w Polsce nie ma tradycji musicalowej, aktorzy nie wiedzieli jak to wyjdzie i czy się czasem nie zbłaźnią. Kuba podsyłał mi swoje próbki, a później muzycy z nim pracowali. Ostatecznie wyszło na to, że nie chodziło w jego wypadku o zdolności wokalne, ale emocjonalne otwarcie. Muzycy zresztą bardzo sprawnie prowadzili aktorów. Działali w tym wypadku podobnie jak reżyser filmu – starali się wyciągać z aktorów odpowiednie emocje.

Ostatnim punktem dyskusji było przyjęcie filmu przez amerykańską publiczność na festiwalu w Sundance, gdzie "Córki Dancingu" zdobyły Nagrodę Specjalną Jury za „unikalną wizję i design”: - Film nie wywoływał szoku, a to z racji tego, że właśnie tam narodził się musical, a publiczność zna bardzo dobrze kino gatunkowe. Po Kieślowskim pokutuje w Polsce kino psychologiczne, a w Ameryce, prawie każdy film jest mieszaniną gatunków. Im się bardzo spodobało, że to jest taka wolność w mieszaniu gatunków – dzięki temu powstaje wręcz nowy gatunek. W Polsce film jest odbierany różnie, a festiwalowa publiczność z Sundance przyjeżdża tam po to, żeby zobaczyć film, jakiego się jeszcze nie widziało.

30. Tarnowska Nagroda Filmowa odbywa się pod patronatem Stowarzyszenia Filmowców Polskich. Patronami medialnymi festiwalu są "Magazyn Filmowy" i serwis internetowy www.sfp.org.pl.

http://www.tarnowskanagrodafilmowa.pl



Albert Kiciński
Tarnowska Nagroda Filmowa
Ostatnia aktualizacja:  30.04.2016
Zobacz również
fot. Artur Gawle/Tarnowskie Centrum Kultury
Lech Majewski: Pisanie kina, iluminacja literatury…
Rynek dystrybucji zmienia się
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll