Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Kolejny odcinek cyklu „Niewiarygodne przygody polskiego filmu” na łamach „Magazynu Filmowego”, Stanisław Zawiśliński poświęcił słynnemu filmowi Janusza Zaorskiego „Matka Królów”. W całości tekst będzie można przeczytać w nowym numerze (nr 5/2014), już 10 maja.
Niesamowita historia: dziewięć lat oczekiwania na decyzję o skierowaniu do produkcji, pięć lat zakazu dystrybucji, a potem Złote Lwy w Gdańsku i Srebrny Niedźwiedź na festiwalu filmowym w Berlinie Zachodnim.
Najpierw była jednak rozrachunkowa książka znakomitego pisarza Kazimierza Brandysa. Ukazała się w 1957 roku na fali popaździernikowej „odwilży”. Opowiada o losach Łucji Król, prostej kobiety samotnie wychowującej czterech synów i zderzającej się z dramatycznymi sytuacjami, których nie potrafi ogarnąć. W tle – kryzys lat 30., okres wojny i okupacji oraz czasy stalinowskie. A także „stary” i „nowy” system, „uczciwy” komunista, składane obietnice i zawiedzione nadzieje. Tytuł: "Matka Królów".
Wiadomo, że na początku lat 60. zamierzał ją zekranizować Andrzej Munk. Tragiczna śmierć reżysera przekreśliła te plany. Janusz Zaorski starania o sfilmowanie powieści Brandysa rozpoczął w roku 1972. Pisarz podobno nie wierzył, że władze zgodzą się na filmową adaptację jego utworu, ale młody wówczas reżyser (miał 25 lat) – przeciwnie. I otrzymał „błogosławieństwo” od Brandysa. „W sprawach scenariuszowych pozostawił mi wolną rękę. Nalegał natomiast, abym w roli Łucji Król obsadził Barbarę Krafftównę. Andrzej Wajda, który był moim szefem w Zespole X, sugerował z kolei, żebym dał tę rolę Hannie Skarżance” – wspomina Zaorski, który postawił na swoim i główną rolę powierzył Magdzie Teresie Wójcik. Zrobił to w roku 1981, już w czasie gorączki „Solidarności”. Dopiero wtedy – gdy po raz kolejny w powojennych dziejach „luzowano śrubę” – scenariusz „Matki Królów” został skierowany do produkcji.
Najpierw była jednak rozrachunkowa książka znakomitego pisarza Kazimierza Brandysa. Ukazała się w 1957 roku na fali popaździernikowej „odwilży”. Opowiada o losach Łucji Król, prostej kobiety samotnie wychowującej czterech synów i zderzającej się z dramatycznymi sytuacjami, których nie potrafi ogarnąć. W tle – kryzys lat 30., okres wojny i okupacji oraz czasy stalinowskie. A także „stary” i „nowy” system, „uczciwy” komunista, składane obietnice i zawiedzione nadzieje. Tytuł: "Matka Królów".
Wiadomo, że na początku lat 60. zamierzał ją zekranizować Andrzej Munk. Tragiczna śmierć reżysera przekreśliła te plany. Janusz Zaorski starania o sfilmowanie powieści Brandysa rozpoczął w roku 1972. Pisarz podobno nie wierzył, że władze zgodzą się na filmową adaptację jego utworu, ale młody wówczas reżyser (miał 25 lat) – przeciwnie. I otrzymał „błogosławieństwo” od Brandysa. „W sprawach scenariuszowych pozostawił mi wolną rękę. Nalegał natomiast, abym w roli Łucji Król obsadził Barbarę Krafftównę. Andrzej Wajda, który był moim szefem w Zespole X, sugerował z kolei, żebym dał tę rolę Hannie Skarżance” – wspomina Zaorski, który postawił na swoim i główną rolę powierzył Magdzie Teresie Wójcik. Zrobił to w roku 1981, już w czasie gorączki „Solidarności”. Dopiero wtedy – gdy po raz kolejny w powojennych dziejach „luzowano śrubę” – scenariusz „Matki Królów” został skierowany do produkcji.
PZ
Magazyn Filmowy SFP
Ostatnia aktualizacja: 18.04.2014
fot. WFDiF/Filmoteka Narodowa
"J-23" obchodzi jubileusz
Wesołych Świąt!
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024