Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
W ramach cyklu „Swoich nie znacie” prezentujemy fragment artykułu poświęconego montażystce Alinie Faflik, który w całości ukaże się w najnowszym, styczniowym „Magazynie Filmowym SFP” (nr 29/2014).
Niewiele brakowało, a zostałaby aktorką albo prawniczką. Przez przypadek trafiła do montażowni i… została w niej 40 lat. Przy stole montażowym głowiły się z nią nad swoimi filmami reżyserskie sławy: Bohdziewicz, Ford, Różewicz, Skolimowski, Ber, Bareja, Bajon, Gliński, Hoffman.
Łodzianka Alina Faflik, rocznik 1929, dziwi się rodzicom, którzy nie chcą posyłać sześciolatków do szkoły. Sama rozpoczęła w tym wieku swoją edukację i dzięki temu szybko przeobraziła się z nieśmiałej jedynaczki w osobę dającą sobie radę w życiu. Ta umiejętność bardzo się jej przydała, zarówno podczas wojny, która postawiła względnie szczęśliwy świat dziewięciolatki na głowie, jak i po wyzwoleniu, kiedy też nie żyło się łatwo.
W tamtych latach Alina Faflik, którą w dzieciństwie kino niezbyt interesowało, dowiedziała się, że w jej mieście można sobie dorobić statystowaniem w Wytwórni Filmów Fabularnych przy Łąkowej. Wanda Jakubowska poszukiwała dziewcząt do Ostatniego etapu. Alinę Faflik wybrała od razu. Za pieniądze uzyskane po dwóch miesiącach ciężkiej pracy na planie nastolatka spełniła trochę swych dziewczęcych marzeń, ale bakcyla kina nie połknęła. Traf chciał jednak, że spotkała na ulicy kierownika produkcji Mieczysława Wajnbergera, który zaproponował jej pracę w powstającym w WFF Wydziale Montażu. „Nie wiedziałam, co to jest montaż filmu” – przyznaje pani Alina. Ponieważ Wydział był w fazie organizacji, zatrudniano w nim zaledwie trzech montażystów, toteż młodziutka asystentka rozpoczynała pracę o 8 rano, a kończyła o 2 w nocy. W styczniu 1949 roku otrzymała etat. „Przepracowałam w WFF 40 lat, tworzyliśmy tam jedną wielką rodzinę” – opowiada.
Najpierw musiała nauczyć się klejenia taśmy filmowej w taki sposób, żeby nie trzeba było powtarzać tej czynności wielokrotnie, bo taśma sporo kosztowała, a cięcie jej w nieskończoność mogło ją uszkodzić. „Dawniej montaż był przygodą, bo właściwie należało skleić scenę raz a dobrze. Nie to, co teraz, kiedy elektronika pozwala na dowolną ilość wariantów bez narażania materiału na straty” – tłumaczy Alina Faflik.
Zdjęcie:Kadr z filmu "Ostatni Etap". Fot. Wojciech Urbanowicz/SF Kadr/Filmoteka Narodowa.
Zdjęcie:Kadr z filmu "Ostatni Etap". Fot. Wojciech Urbanowicz/SF Kadr/Filmoteka Narodowa.
Andrzej Bukowiecki
"Magazyn Filmowy SFP" nr 29/2014
Ostatnia aktualizacja: 31.12.2013
Wojciech Kilar nie żyje
Poznaj szefową polskiego biura Kreatywnej Europy
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024