PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Zjawiskowe "Holy Motors" rozpaliło w zeszłym roku fantazję kinomanów i dla wielu okazało się jednym z najciekawszych filmów sezonu. Obraz Caraxa przypomniał światu o nurcie, który królował nad Sekwaną trzy dekady temu i z marginesów kinematografii wszedł przebojowym krokiem na salony.

Lata 80. były dla Francji czasem przełomów. W 1981 roku w parlamencie zwyciężyli socjaliści, a prezydentem został François Mitterrand. Polityczne przetasowania po twardych rządach gaullistów obudziły nadzieję na zmiany. I rzeczywiście, przez chwilę zdawało się, że nowa władza, za sprawą kilku ekonomicznych reform, zyskała zaufanie społeczne, którym nie mógł pochwalić wcześniejszy rząd. Tym większe było jednak rozczarowanie, gdy socjaliści zaczęli odchodzić od korzystnej polityki gospodarczej (m.in. podnosząc podatki i zamrażając płace), łamiąc składane obietnice. Błyskawicznie zdobyte poparcie równie szybko zaczęło się kruszyć. Echa ówczesnej sytuacji politycznej nie docierały do francuskiej kinematografii, w której królowały wówczas intymne, prywatne opowieści. Oddalona od polityki była m.in. filozoficzna twórczość Erika Rohmera czy naturalistyczne i gęste dzieła Bertranda Taverniera.


Kadr z filmu "Diva". Fot. FNH

Podobny dystans (przynajmniej pozornie) dał o sobie znać w debiutach twórców, które na początku lat 80. trafiły na ekrany. Utalentowane trio młodych autorów, Jean-Jacques Beineix, Luc Besson i Léos Carax, zbudowało filmową konstelację określoną później jako „cinéma du look”. Termin ukuty przez Raphaëla Bassana świetnie oddawał charakter kina czerpiącego siłę nie z samej fabuły, lecz z wysmakowanych obrazów i specyficznego nastroju. Za sprawą estetycznego manieryzmu, nadmiaru i udziwnienia ochrzczono je też mianem neobaroku, a przez wzgląd na odwagę młodych autorów w zrywaniu z tradycją rodzimego kina – nazwano „nową Nową Falą”. Podobnie jak Jean-Luc Godard czy François Truffaut, dali się oni poznać jako filmowcy zakochani w amerykańskim kinie i chętnie czerpiący inspirację z popkultury. Ich filmy od początku zręcznie łączyły zabawę gatunkiem i ślady autorskiego indywidualizmu. Hollywoodzką z ducha widowiskowość oraz bezkompromisowość eksperymentu zakorzenionego w europejskiej awangardzie.


Kadr z filmu "Nikita". Fot. FNH

Niczym przed laty surrealiści, przedstawiciele neobaroku pragnęli kreować na ekranie własne światy, oderwane od obiektywnie istniejącej rzeczywistości. Postmodernistyczny styl swoich filmów oparli na efektownej stronie wizualnej, garściami czerpiącej z estetyki wideoklipu, reklam i komiksów. Jak pisał charakteryzujący ten nurt Bassan, „W sztuce barok pragnie zadziwiać, poruszać zmysły, olśniewać i osiąga to dzięki efektom ruchu i kontrastu światła, kształtów”, a barokowe dzieła „dążą do roztopienia się w jedności swoistego spektaklu, którego migotliwy dynamizm wyraża egzaltację”. Ta sama ruchliwość, migotliwość i rozedrganie decydowały o specyfice „cinéma du look”. Główny nacisk twórcy położyli na formę, uznając ją za najważniejszy czynnik procesu oddziaływania na widza. W jej ramach usytuowali świat od początku do końca zaprogramowany przez swój umysł, świat niezwykle wyrafinowany i oparty na intertekstualnych odniesieniach. Taka była już „Diva” (1981), dzieło Beineixa pionierskie dla całego nurtu, opowiadające o śpiewaczce, która nie pozwalała nagrywać swych koncertów, widząc w tym coś uśmiertelniającego.


Kadr z filmu "Chłopak spotyka dziewczynę". Fot. FNH

Jednak tylko pozornie były to filmy zrywające kontakt z rzeczywistością. Ich zakorzenienie w polityczno-społecznym „tu i teraz” dostrzega się szczególnie z dystansu, oglądając je po latach od premiery. Pod kolorową, tętniącą dźwiękami powierzchnią widać, że jest to kino zrodzone z poczucia kryzysu, stawiające gorzką diagnozę swoim czasom. Kryją się w nim opowieści o zagubieniu oraz dosłownej i egzystencjalnej bezdomności. O Francji z przedmieść i marginesów. Obrazy tych zdolnych stylistów, nierzadko chropowate i depresyjne, mówiły głosem młodych i dla nich były tworzone. Tak można odczytać głośny debiut 24-letniego Caraksa, „Chłopak spotyka dziewczynę” (1984), zanurzoną w nowofalowej estetyce opowieść o spotkaniu rozczarowanych życiem Aleksa i Mireille. Z kolei kolejny film tego autora, "Zła krew" (1986), opowiadał m.in. o śmiertelnym wirusie atakującym ludzi uprawiających seks pozbawiony miłości. Był tym samym jedną z pierwszych produkcji odnoszących się do szalejącej w latach 80. epidemii AIDS. Filmową metaforę stanowiło także "Metro" (1986) Bessona, gdzie ekscentryczne postaci zaludniające paryskie podziemia były symbolami buntu – uciekinierami od rzeczywistości, funkcjonującymi na granicy prawa i negującymi jego zasady. Znamiennym wyrazem rozczarowania Francuzów fiaskiem polityki socjalnej prowadzonej przez ekipę Mitteranda stał się też "Księżyc w rynsztoku" (1983) Beineixa – ponura historia zemsty za zbrodnię, opowiedziana na tle portowego miasteczka.


Kadr z filmu "Księżyc w rynsztoku". Fot. FNH

Portrety mniej lub bardziej mrocznych zakątków rzeczywistości zostały przefiltrowane przez wyobraźnię młodych twórców, których dzieła nie byłyby takie same bez grona wiernych współpracowników. Tak jest m.in. w wypadku filmów Bessona, często angażującego do pracy kompozytora Érika Serrę oraz Jeana Reno. Najbardziej charakterystycznym tandemem twórczym był jednak Carax, Juliette Binoche i Dennis Lavant. Aktora, który pojawił się w niemal wszystkich filmach reżysera, określono zresztą jego ekranowym alter ego. Lavant nie zagrał tylko w „Poli X” (ostatnim obrazie Caraksa przed 9-letnią przerwą), gdzie główne kreacje stworzyli Guillaume Depardieu i Katia Golubeva – duet aktorów, którzy już nie żyją. To sprawia, że ponury dramat Caraxa ogląda się dziś – jak pisała w zapowiedziach programu Agnieszka Szeffel – „romans z zaświatów”. Wydaje się zresztą, że to samo można powiedzieć o większości filmów z tego nurtu. Jest to kino opowiadające o pograniczu życia i śmierci, w którym niemal obłąkańcza radość istnienia przeplata się marzeniami o samobójstwie. Dążenie do śmierci zaznaczyło się m.in. w „Kochankach z Pont Neuf” (1991) – frenetycznej opowieści o miłości paryskich kloszardów, rozpiętej między depresją a ekstazą. Figurą znamienną dla splotu tych emocji jest także bohaterka „Betty” (1985) Beieneixa, w wybitnej kreacji Béatrice Dalle kumulująca w sobie zarazem autodestrukcję i pragnienie życia do utraty tchu. Dążenie ku śmierci kieruje też losami bohaterów „Wielkiego błękitu” (1988) – bez wątpienia najgłośniejszego tytułu całego nurtu. Neobarok przybrał tu postać subtelnego portretu przyjaźni dwóch mężczyzn rozmiłowanych w nurkowaniu. Świetna rola Jean-Marc Barra, grającego odludka wolącego przebywać z delfinami niż ludźmi, hiperrealistyczne kadry Carlo Variniego i poetycka muzyka Serry uczyniły z dzieła Bessona film kultowy. Swoistą kontynuację obrazu stanowił "Atlantis" (1991) – dokument, w którym reżyser ponownie zanurzył się z kamerą w morskie głębiny.


Kadr z filmu "Wielki błękit". Fot. FNH

Neobarok był zjawiskiem niepowtarzalnym i wyróżniającym się na tle rodzimego kina – mimo że trwał zaledwie dekadę, a tworzący go autorzy przestali kręcić filmy na początku lat 90. Wyjątkiem był reżyser „Taxi” (1998), choć jego późniejsze dokonania miały niewiele wspólnego z dziełami zrealizowanymi w latach 80. Do gry po przerwie powrócił Carax. Jego "Holy Motors", nawiązujące do mitologii i estetyki "cinéma du look", stanowi świetne podsumowanie nie tylko kinofilskich inspiracji autora, ale też nurtu, który sam kiedyś współtworzył. Stanowi hołd dla neobaroku zakochanego w szaleństwie wyobraźni, badającego granice między jawą i sennym marzeniem. „Zamknij oczy, bo życie jest snem” – śpiewał w "Złej krwi” Dennis Lavant do młodziutkiej Julie Delpy. „Życie jest kinem” – wydają się dośpiewywać zza ekranu francuscy rewolucjoniści kina, zapraszając nas do swoich fantazji.

Na 13. MFF T-Mobile Nowe Horyzonty będzie można obejrzeć wszystkie pełnometrażowe filmy Leosa Caraxa, pięć najważniejszych filmów Jean-Jacquesa Beineixa („Diva”, "Księżyc w rynsztoku", „Betty”, „Roselyne i lwy” i „IP5”) oraz wybrane dzieła Luca Bessona: „Ostatnią walkę”, "Metro", "Wielki błękit", „Nikitę” i "Atlantis".


Magdalena Bartczak
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  20.07.2013
Zobacz również
NH 2013: Laureat Złotej Palmy uwielbiany
Zwycięzcy festiwalu Animator 2013
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll