PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Środki prywatne to najbardziej kapryśne i najmniej systemowe źródło finansowania filmów. W Polsce, ze względu na obowiązujące prawodawstwo, segment te nie może się dobrze rozwinąć.
W ramach zorganizowanej przez Mediadesk Polska w grudniu ubiegłego roku konferencji "Właściciel Firmy Audiowizualnej - Cudotwórca czy Przedsiębiorca?", ceniony producent Kamil Przełęcki przedstawił alternatywne źródła finansowania filmów.



W ideale wygląda to następująco:

ŚRODKI SPONSORÓW
Mecenas filmu – logo (PR)
Product placement & Service Placement - Marketing
Patronat / Sponsoring

ŚRODKI KREDYTOWE (LOAN)
Kredyt dla producenta (wymaga zabezpieczeń)
Kredyt jako zabezpieczenie - Cash Flow pod zastaw umowy

ŚRODKI INWESTYCYJNE (EQUITY) – PRYWATNY KAPITAŁ
Fundusze Inwestycyjne – Seed – New Business
Prywatne Inwestycje: „inwestuję 1 MLN – wycofuję 1,4 mln”
Inwestycja + PR – mix dla zamożnych i pragnących popularności

ŚRODKI SPRZEDAŻY AWANSEM - PRE-SELLING
Licencje TV
MG z dystrybucji
MG z licencji Merchandisingowych

ŚRODKI DZIĘKI NOWYM MEDIOM
Crowd Founding (PR / Credits / Pre-selling)

Każdy doświadczony polski producent filmowy widząc to tylko westchnie: - gdzie te pieniądze? Na pewno na razie ich jeszcze nie ma, albo pomagają w sfinansowaniu projektu sposób marginalny. W Polsce nie istnieje bowiem system ulg podatkowych czy zachęt, które skłaniałaby prywatnych przedsiębiorców do inwestowania w produkcję filmową. Stąd być może zdarzają się historie, takie jak głośna sprawa "Klątwy faraona" vel "Last minute". Decyzja o wzięciu udziału w produkcji filmowej jest zazwyczaj kalkulacją możliwych zysków. Masz więc większą szansę na prywatne wsparcie, jeśli produkujesz komedię (najlepiej romantyczną) w gwiazdorskiej obsadzie i wspartą intensywną kampanią telewizyjną (najlepiej przez TVN). Niestety, podobnie jest ze wsparciem bankowym, gwarancją, kredytem, pożyczką - im trudniejsze i bardziej wymagające od widza kino, tym trudniej o uzyskanie dofinansowania.


Kadr z filmu "Last minute", fot. Ent One

Jednak ta forma inwestowania w produkcję filmową to przyszłość. Nadejdzie moment, kiedy nasza produkcja filmowa osiągnie stabilność, pozwalającą na korzystanie z profesjonalnych, wypracowanych na innych rynkach instrumentów finansowych. Do korzystania z nich, w sposób profesjonalny i rozsądny, zachęca reżyser i producent Marcin Korneluk, którego wypowiedź zamieszczamy pod tekstem.

Sponsoring i product placement to w wielu krajach znaczące źródło finansowania produkcji filmowej, u nas - zdecydowanie przeceniane, choćby ze względu na skalę. Przedsiębiorcy wiedzą, że reklama produktu czy inwestowanie w produkcję audiowizualną jest opłacalne, ale zależy im na szybkim efekcie. A o ten w przypadku filmu - w przeciwieństwie do serialu telewizyjnego - trudniej. Dlatego obie formy wsparcia robią karierę przede wszystkim w produkcjach serialowych, przeznaczonej dla kilkumilionowej widowni.

Na wspomnianej konferencji Mediadesk Anna Nagler przypomniała znaczenie obu słów w kontekście produkcji filmowej. Nowelizacja Ustawy o radiofonii i telewizji z 2011 roku ograniczyła obowiązujący dotychczas zakaz stosowania product placementu i dopuściła skorzystanie z niego w filmach i serialach. Product placement - lokowanie produktu to przekaz handlowy polegający na przedstawieniu lub nawiązywaniu do towaru, usługi lub ich znaku towarowego w taki sposób, że stanowią one element samej audycji w zamian za opłatę lub podobne wynagrodzenie, a także w postaci nieodpłatnego udostępnienia towaru lub usługi. PP został dopuszczony w postaci nieodpłatnego udostępniania towaru lub usługi do wykorzystania w audycji jako rekwizyt lub nagroda.
 
Natomiast sponsoring to bezpośrednie lub pośrednie finansowanie/współfinansowanie tworzenia, rozpowszechniania audycji przez podmiot nie będący nadawcą lub producentem audycji w celu upowszechnienia, utrwalenia renomy firmy, jej towarów/usług lub innego oznaczenia sponsora. Sponsoring ma szersze zastosowanie niż PP. Sponsorowany otrzymuje wsparcie finansowe, natomiast sponsor zyskuje spopularyzowanie marki oraz korzyści marketingowe jak wzrost sprzedaży swoich produktów.

Niemniej jednak w polskim kinie ostatniej dekady jest wiele przykładów dobrego product placementu, zgrabnie wplecionego w akcję filmu. Natomiast nie można budować scenariusza finansowania w oparciu o tego typu środki, należy traktować je wyłącznie jako uzupełniające.


Kadr z filmu "Wszystko", fot. Spectator

Crowdfunding z kolei polega na zbiórce finansów przez społeczności, najczęściej internetowe. Oznacza zazwyczaj dużą liczbę drobnych, jednorazowych wpłat dokonywanych przez osoby zainteresowane projektem. Jest to zjawisko często spotykane w przedsięwzięciach offowych, w produkcjach niezależnych, niskobudżetowych. Pierwszym projektem crowfundingowym w polskiej kinematografii był film „WszystkoArtura Wyrzykowskiego. Jednak znaczenia tego rodzaju źródła nie należy obecnie przeceniać.

Polski rynek filmowy cierpi na brak "gotówkowych" inwestorów prywatnych, którzy znając smak ryzyka i rozumiejąc reguły branży, traktują inwestycje  w film spokojnie i długodystansowo. W latach 90. niezwykle ważnym źródłem finansowania filmów byli dystrybutorzy filmowi, czyli uczestnicy rynku filmowego, którzy chętnie przejmowali rolę koproducentów. Obecnie zdarza się to rzadziej. W produkcję angażują się m.in. SPI ("Futro", "Chaos") i Kino Świat ("Baby są jakieś inne", "Jesteś Bogiem", "Śluby panieńskie"). Kino Świat to bardzo znany i ceniony partner, m.in. dzięki znakomitej znajomości preferencji kinowych Polaków i dużemu zaangażowaniu w dystrybucję polskich filmów.

W przypadkowej i skromnej mapie inwestorów wyróżnia się determinacją inwestycyjną Telekomunikacja Polska, występująca pod marką Orange. To zdecydowanie najmniej doceniany inwestor branżowy. W ciągu pięciu lat ten nie afiszujący się narodowy operator zainwestował w około 25 filmów! Orange, reprezentowany przez Dominique’a Lesage'a, podpisując umowę staje się koproducentem, dysponując określonym udziałem procentowym w produkcji.


Dominique Lesage, © Orange

Co ciekawe, Orange inwestuje w bardzo różne filmy, na liście koprodukcji znajdują się takie tytuły, jak: "Śniadanie do łóżka" , "Nigdy nie mów nigdy", "Trick", "Sztos 2", ale z drugiej strony - "Katyń", "Generał Nil" a także "Bejbi Blues", "Bez wstydu". - "W kino historyczne inwestujemy ze względu na wizerunek, w kino gatunkowe, np. w komedie romantyczne – z uwagi na ich dochodowość. Pozostałe - to kwestia naszych subiektywnych wyborów" - podsumowuje Lesage politykę programową w wywiadzie dla portlafilmowy.pl. - Wierzymy w siłę nowych talentów i chcemy pomagać w ich rozwoju. Myślę tu na przykład o 'Obławie' Krzyształowicza – debiut młodego reżysera jest filmem o wymiarze historycznym, który ma wartości uniwersalne, może być zrozumiały i atrakcyjny na rynku międzynarodowym. Moim zdaniem ma szansę dystrybucji za granicą. To też jest argument. Chcemy współpracować z rynkami zagranicznymi w obszarze koprodukcji i dystrybucji. Być może będzie to nowy kierunek naszej przyszłej polityki programowej”.

Najpopularniejszym i najbardziej powszechnym sposobem wsparcia filmu ze środków prywatnych jest tzw. aport rzeczowy, czyli sytuacja, w której firma inwestuje swoje środki produkcji i "roboczogodziny" w produkcję filmową. Jest to najpopularniejszy obecnie sposób zagwarantowania czy "dopięcia" udziału własnego, wymaganego przy aplikowaniu do Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Należy jednak uważać na wycenę aportu - zbytnie zawyżenie jego wartości zostanie zauważone przez osoby sprawdzające wniosek.

Polska ma doskonale rozwinięty rynek usług filmowych, w tym zwłaszcza postprodukcji, dlatego udział rzeczowy może być - i często jest - ogromnym wsparciem dla producenta wiodącego. Firma może stać się koproducentem, użyczając sprzęt filmowy (kosztowne światło, kamery), hale zdjęciową, montaż, postprodukcję obrazu, dzisiaj bardzo istotny fragment produkcji filmowej. Ale także: nagranie muzyki, dźwięku, efekty specjalne, zgranie.

Portalfilmowy.pl kończy w ten sposób krótki cykl bazowych artykułów dotyczących finansowania produkcji filmowej w Polsce. Tak jak zastrzegaliśmy na początku, wiedza tu przekazana ma charakter podstawowy, a cykl adresowany jest dla początkujących filmowców albo osób, które chcą zrozumieć funkcjonowanie polskiej kinematografii. Każdy z poruszonych tu wątków zasługuje na rozwinięcie, na pewno więc będziemy wracać do zagadnień, publikując artykuły, których na rynku jest widoczny deficyt. Zbudowanie konstrukcji finansowej filmy jest najtrudniejszym etapem realizacji filmu. Wymaga wytrwałości, determinacji i łutu szczęścia. Poznawanie reguł rządzących rynkiem zajmie kilka lat. Ale w Polsce wciąż brakuje kreatywnych konstruktorów finansowania filmowego, jest więc to specjalność pożądana i gwarantująca dobrą, ciekawą i opłacalną pracę w branży.


Marcin Korneluk, fot. Studio Munka

Mówi Marcin Korneluk, reżyser, producent, szef Telewizji Pomerania:

Fundusze inwestycyjne, banki oraz grupy inwestorskie (osoby fizyczne) rozpatrują film czysto komercyjnie. Podchodzą do filmu tak samo jak do nowego pomysłu na portal społecznościowy czy mydełko TaDa. To jest zwykły produkt, który ma się sprzedać i przynieść wymierne korzyści stronie inwestującej.  Nie warto przekonywać inwestora finansowego o wysokich walorach artystycznych i wizji reżysera, bo to dla niego abstrakcja. Inwestor liczy. Lepiej niż producent.

Oceniałem dla banków projekty filmowe iczęsto widziałem amatorskie podejście producentów do inwestora. Producenci nie potrafią pisać biznesplanów, nie potrafią zdobytwać informacji potrzebnych inwestorowi. Często są to dane z sufitu, co zniechęca inwestora.

Inwestor finansowy nie musi się znać na branży filmowej, ale zna się na pieniądzu. Idąc do inwestora jakim jest bank nie musimy oczekiwać kredytu, możemy zaproponować różne alternatywne formy wejścia w biznes. Ale nasza propozycja musi być przemyślana i przede wszystkim dokładnie przeliczona. Biznesplan musi być spójny, czytelny, napisany językiem prostym, zrozumiałym dla ludzi spoza branży filmowej. Oni nie  znają pojęć typu szwenk czy kolaudacja. A filmowiec nie musi wiedzieć co to jest, EBIDTA.

Jeśli piszesz biznesplan dla inwestora finansowego, musisz grać wg jego reguł. Przygotuj się do rozmowy z inwestorem. Przygotuj poprawnie wszystkie dokumenty. PAMIĘTAJ, MASZ TYLKO JEDNO PODEJŚCIE, ŻEBY GO PRZEKONAĆ. Jak nie umiesz pisać biznesplanu, zatrudnij fachowca. Ubiegając się o 3 mln, zapłacenie 2000 zł za poprawnie sformatowany i obliczony biznesplan nie jest wielką inwestycją, a pokaże inwestorowi, że poważnie podchodzisz do rozmowy.

Nie ukrywaj niewygodnych dla Ciebie informacji. Nie warto ukrywać „trupa w szafie”, czyli niespodzianki niekorzystnej dla inwestora. Oni są gotowi do ponoszenia ryzyka, ale muszą o nim wiedzieć. Należy traktować inwestora finansowego jak partnera. My się znamy na produkcji filmów, oni na zarabianiu pieniędzy, warto te dwie cechy połączyć. Bo chodzi o wspólny sukces. Traktowanie ich jak „frajerów z kasą” to największy problem pseudoproducentów. Często oceniałem propozycje, które były ewidentnym skokiem na kasę. Banki i Fundusze wychwytują to od razu. Co jak co, ale na pieniądzach i sztuczkach księgowych znają się lepiej niż nasi producenci.

Możesz pomyśleć o wejściu na New Connect czyli rynek akcji Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie, przeznaczony dla niewielkich, powstających bądź młodych firm, działających przede wszystkim w sektorach tzw. nowych technologii, opartych głównie na aktywach niematerialnych.

Wejście na New Connect musi być jest tak samo udokumentowane jak każdy inny biznes. Rozmawiając z inwestorem finansowym, trzeba podejść do tematu systemowo. Musisz zatem myśleć tak jak oni (inwestorzy). W Polsce mało jest prawdziwych producentów. Są dobrze zorganizowani kierownicy produkcji, którzy przejęli  funkcję menedżera projektu. Producent filmowy w klasycznym rozumieniu wykłada własne środki, w Polsce te środki pozyskuje i realizuje za nie konkretny produkt, który ma swój ściśle określony „czas życia produktu” – premiera, dystrybucja kinowa, DVD, VOD, telewizja, internet (niekoniecznie w tej kolejności). To trzeba przedstawić w biznesplanie. To musi być skorelowane z czasem wydawania środków oraz z planem ich zwrotu. Niekoniecznie należy żądać od inwestora całej kwoty od razu, skoro produkcja filmu jest rozłożona w czasie np. na rok (zdjęcia uciekające, preprodukcja, czas zdjęciowy,  montaż i udźwiękowienie, itp…).

Inwestor finansowy lubi projekty, gdzie „producent” ryzykuje swoim majtkiem, bo daje to minimum rękojmi, że sam producent wierzy w to, co robi. Najchętniej inwestor współpracuje z producentem, który posiada GOTÓWKOWY wkład własny. Skoro żądasz pieniędzy, pokaż, że sam też inwestujesz.

Inwestor powierzając swoje środki producentowi zapewni sobie wgląd w sposób i poprawność ich wydawania. To się wiąże z ograniczeniami, np. zatwierdzania jednorazowych wypłat większych niż 40 tys. zł. Nie oznacza to braku zaufania do producenta, ale procedur wewnętrznych inwestora. Inwestor to też człowiek, lubi, gdy docenia się jego udział w projekcie, tym bardziej, jeżeli okaże się sukcesem.


Anna Wróblewska
portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  14.12.2013
Nie żyje producent "Bękartów wojny"
Paul Thomas Anderson i Joaquin Phoenix znów razem
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll