PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  26.11.2012

Koreański „Jesus Hospital” zainaugurował konkurs główny jubileuszowej, 20. edycji festiwalu Plus Camerimage. Zaczęło się co prawda od lekkiego falstartu, ale kolejne projekcje sprawiły, że później było już tylko lepiej.

O Złotą Żabę powalczy w tym roku piętnaście filmów z całego świata, a o końcowym rozdaniu zdecyduje międzynarodowe jury, na którego czele stoi - co ciekawe - nie operator a reżyser, Joel Schumacher. Organizatorzy zadbali o to, by zarówno jurorzy jak i widzowie nie mogli narzekać na monotonię, bowiem konkursowa selekcja stanowi pewnego rodzaju przekrój przez współczesną światową produkcję. Od wysokobudżetowego blockbustera ("Atlas chmur") przez amerykańskie kino środka („Bestie z południowych krain”) po europejskie i nie tylko kino autorskie („Holy Motors”). Polską kinematografię w konkursie głównym reprezentują: "Obława" Marcina Krzyształowicza oraz „Mój rower” Piotra Trzaskalskiego.

John Goodman i Ben Affleck w filmie "Operacja Argo". Fot. Warner Bros.

Bez wątpienia wydarzeniem pierwszego pełnego dnia festiwalu był wieczorny pokaz „Operacji Argo” w reżyserii Bena Afflecka. Sala bydgoskiej Opery Novej zapełniła się do ostatniego miejsca, a widzów – choć nie ze sceny, a ze srebrnego ekranu w krótkim nagraniu - pozdrowił sam amerykański gwiazdor. Niestety, zabrakło także głównego „aktora” wieczoru, autora zdjęć do filmu, Rodrigo Prieto, który Plus Camerimage z pewnością wspomina wyjątkowo dobrze, bowiem dwukrotnie odbierał już tu nagrody (w 2000 roku triumfował jego „Amores perros”, a cztery lata później za „Aleksandra” otrzymał Srebrną Żabę). Mimo tego, po projekcji mało kto wychodził z sali zawiedziony. "Operacja Argo" okazała się bowiem skrojonym według najlepszych miar thrillerem politycznym, a sam Affleck, kolejny raz po „Gdzie jesteś, Amando” (2007) udowodnił, że jest nie tylko niezłym aktorem, ale i utalentowanym reżyserem.

Film, do którego scenariusz napisał Chris Terrio, oparty jest na faktach i opowiada o jednej z bardziej spektakularnych akcji amerykańskiego wywiadu. Kiedy to w 1980 roku, niejaki Tony Mendez, specjalista od szpiegowskich operacji specjalnych, wywiózł z ogarniętego falą rewolucji Teheranu sześciu pracowników amerykańskiej ambasady. I o ile już same te wydarzenia wydają się być niezłym materiałem na film, o tyle przykrywka, jaka w rzeczywistości posłużyła Mendezowi do wykonania zadania, gwarantowała nieunikniony mariaż dramatycznej historii z kinem. Wszystko bowiem odbyło się z cichą pomocą Hollywood, gdyż cały koncept szpiegowskiej operacji zasadzał się na zmyślonej produkcji podrzędnego filmu science fiction. Plenery wybierane miały być właśnie w Iranie, a kamuflaż Mendeza zakładał, że na kilka tygodni wcieli się on w rolę jednego z producentów.

Affleck bardzo szybko nie pozostawia złudzeń, że interesuje go tylko jeden, amerykański punkt widzenia. Sporo tu zatem uproszczeń, propagandowego tonu, co jednak w żaden sposób nie przekłada się na odbiór filmu. To, co w innych okolicznościach mogłoby wzbudzać irytację, w „Operacji Argo” podane jest z taką warsztatową sprawnością, że można skwitować to jedynie machnięciem ręką i powrócić do pełnej napięcia fabuły. Na drugim planie dzieło Afflecka jest pyszną satyrą na Hollywood (znakomite kreacje Johna Goodmana oraz Alana Arkina jako starych hollywoodzkich wyjadaczy) i nawet jeśli jest to produkcja skrojona pod duże studio, trzeba przyznać, że gdzie jak gdzie, ale w Fabryce Snów potrafią się z siebie śmiać. A jeśli też taki dystans do siebie wykażą filmowcy z festiwalowego jury, to kto wie czy Rodrigo Prieto nie będzie musiał zrobić miejsca na półce dla kolejnej nagrody.

 

Kuba Armata
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  26.11.2012
Zobacz również
Komeda zabrzmi na Żoliborzu
Na planie "Kocham Cię jak Irlandię"
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll