Sukces „Portretu z pamięci” ze Studia Munka! - Oklaski po filmie były bardzo długie! Reakcje widzów ogromnie żywe, publiczność się śmiała, ewidentnie wyłapywała wszystkie smaczki ukryte między słowa – mówi Michalina Fabijańska ze Studia Munka.
Do Cannes razem z reżyserem Marcinem Bortkiewiczem pojechała Małgorzata Zajączkowska grająca w filmie rolę matki głównego bohatera, Sebastian Petryk, producent wykonawczy oraz Michalina Fabijańska ze Studia Munka, gdzie rok temu w ramach programu „30 minut”powstał "Portret z pamięci".
Małgorzata Zajączkowska opowiada, że wedle słów jednego z krytyków, brawa po pokazie „Portretu…” były najdłuższe spośród wszystkich, które rozlegały się na pokazach filmów z różnych sekcji. - Na projekcji była międzynarodowa publiczność, bardzo wyrobiona i wymagająca – kontynuowała aktorka – śmiała się ona jednak i reagowała emocjonalnie na te same sytuacje, jakie wzruszały polskich widzów. Canneńska publiczność jest pierwszą, która syknęła, kiedy w jednej ze scen uderzam babcię w twarz. To mnie przekonuje, że "Portret z pamięci" jest filmem, który przemawia do wszystkich, wzbudza emocje, których odczuwanie nie zależy od rozumienia narodowego kontekstu.
Film nie dostał się na jeden z polskich festiwali filmowych, w Cannes został przyjęty z otwartymi ramionami. - To się zdarza! - odparła Małgorzata Zajączkowska dodając, że najważniejsze jest to, że brak akceptacji ze strony jednego festiwalu nie zaowocował tym, że Marcin Bortkiewicz przestał wysyłać film na inne. A teraz został doceniony na najbardziej prestiżowej imprezie filmowej świata. - Kiedy to, co zrealizowałeś podoba się publiczności, zyskujesz poczucie, że twoja praca ma sens. W Cannes docenia się maksymalistów. Fakt, że mój film został wybrany przez selekcjonerów, upewnia mnie, że powinienem nadal słuchać tego, co gra wewnątrz mnie. Poddawanie się koniunkturom jest błędem.
Marcin Bortkiewicz w Cannes, fot. SFP
Reżyser mówi, że "Portret z pamięci" jest filmem o miłości między ludźmi, która jest silniejsza niż konflikt między pokoleniami. Historia Marcina Bortkiewicza jest zrealizowana w bardzo ciekawy sposób – to fabuła nakręcona w paradokumentalnym stylu. Nie oznacza to jednak, że reżyser nie wiedział, jaką wybrać drogę, więc starał się w jednej formie połączyć dwa rozwiązania. - Opowiadam historię człowieka, który za pomocą kamery poznaje swoją rodzinę i siebie, więc rzeczą naturalną było dla mnie używanie do tego jego kamery. W jej soczewce skupia się wszystko, co najciekawsze. Doskonale wiem, po której stronie stoję robiąc fabułę i gdzie jestem, gdy kręcę dokument. Wiele osób mnie pyta, ile w filmie było improwizacji. Odpowiadam im wówczas, że ani trochę. Wszystko było założone z góry i zapisane w scenariuszu.
Małgorzata Zajączkowska wspomniała, że scenariusz był bardzo precyzyjnie zaplanowany. - Każda scena musiała być zrealizowana perfekcyjnie od początku do końca – mówiła aktorka – Ze względu na operowanie tylko subiektywną kamerą, nie można było liczyć na to, że cokolwiek uda się poprawić na etapie postprodukcji.
Wyjazd do Cannes umożliwił Marcinowi Bortkiewiczowi i jego producentowi zajrzenie za kulisy międzynarodowych koprodukcji. Obaj przyjechali na festiwal z projektem filmu pełnometrażowego, który wzbudza duże zainteresowanie ze strony zagranicznych inwestorów. - Wyjazd do Cannes ustawił nas na nowej pozycji wyjściowej do negocjacji, bardzo otworzył nas na pewne rzeczy i wiele uświadomił – dodał Sebastian Petryk – Zdaliśmy sobie sprawę, że posiadanie dobrego projektu wystarczy, by zainteresować sobą potencjalnego koproducenta. - Poznajemy tu mnóstwo fantastycznych ludzi – powiedział autor „Portretu…” – Wszyscy są otwarci i chętni do dyskusji, z radością dzielą się doświadczeniami i autentycznie ciekawi ich, jakie jest podejście ich kolegów do realizowania filmów, z jakimi problemami oni się zmagają. Poza tym, wszyscy czerpiemy radość z faktu, że jesteśmy w Cannes!
Czy obecność filmu na tym festiwalu zmieni pozycję reżysera także na polskim rynku? - Nie wiem – odparł Marcin Bortkiewicz – O to proszę mnie zapytać za rok.