PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  8.09.2012
24 listopada David Lynch ponownie odwiedzi Polskę. Odbierze wówczas nagrodę za całokształt twórczości na 20. Międzynarodowym Festiwalu Sztuki Autorów Zdjęć Filmowych Plus Camerimage. Chociaż jest bliskim przyjacielem imprezy, po raz pierwszy przyjedzie do Bydgoszczy. Ciekawe, czy miasto nad Brdą przypadnie mu do serca równie mocno jak HollyŁódz…

Autor "Głowy do wycierania" urodził się w Stanach Zjednoczonych i nawet jeśli bywa przewrotny, każdym swoim filmem wyznaje miłość amerykańskiej kulturze. W jego krwi można doszukać się śladów fińskich i niemieckich, ale na próżno tropić w niej pierwiastków polskości. Skąd biorą się więc jego częste wizyty nad Wisłą (nad Nerem, gwoli ścisłości), wyznania miłosne pod naszym adresem ("Może to zabrzmi jak slogan, ale naprawdę pokochałem ten kraj i jego mieszkańców") i plany stałej współpracy? Specjaliści od twórczości Davida Lyncha piszą o nostalgii unoszącej się nad starą Europą, namacalnej historii i wyrwie, w jakiej uczyniły w niej wydarzenia XX wieku. Wskazują na filmowość postindustrialnych przestrzeni, głębokie kontrasty i rozbuchaną fasadowość nowobogackiej mody, która przypomina Lynchowi kicz wszechobecny w Los Angeles. Jego przyjaciele dodają do tego fascynację starymi fabrykami, a sam reżyser twierdzi, że podczas pierwszej wizyty w Łodzi odzyskał zdolność do marzeń.


David Lynch, fot. Forum

Człowiek, któremu się nie odmawia


Zmęczona wyobraźnia twórcy "Blue Velvet" nie zaznałaby ożywczego liftingu, gdyby nie spotkanie mistrza z Markiem Żydowiczem, dyrektorem Plus Camerimage. Pierwsze edycje festiwalu powstawały po partyzancku. Ambitny historyk sztuki forsował pomysł promocji fotografii filmowej wbrew niechęci polskiego środowiska. Szukał zagranicznych popleczników, faksem śląc zaproszenia do największych gwiazd (np.  Svena Nykvista czy Vittoria Storaro). Ich pozytywna reakcja, dodała mu śmiałości. Podczas wizyty w USA postanowił zadzwonić więc do Davida Lyncha. Zamiast spodziewanego agenta usłyszał w słuchawce głos samego reżysera i już za chwilę gościł u niego wraz z całym "gangiem" (jak festiwalową ekipę nazywa autor "Mulholland Drive"). "Zaczęliśmy rozmawiać i nagle zobaczyłem inny świat. Ludzi, którzy chcą razem zrobić coś fajnego, nie uznają żadnych granic, nie akceptują odmowy" – wspomina Lynch, dodając, że postawił polskiemu gospodarzowi ultimatum: przyjedzie do Polski, jeśli ten zorganizuje mu nagie modelki i plan zdjęciowy w którymś ze zdewastowanych zakładów. Marek Żydowicz stanął na wysokości zadania, w zamian za co łódzka publiczność mogła stanąć oko w oko z najbardziej kultowym filmowcem lat 90.

Dom poza domem

Łódź, uboga, zniszczona i przykryta brudnym śniegiem poruszyła najczulsze nuty w duszy amerykańskiego przybysza i uruchomiła niespodziewane pokłady kreatywności. Gość nie tylko wpadł tu na pomysł nowego scenariusza, ale zapałał chęcią pomocy w rewitalizacji miasta, czym zasłużył sobie na odznaczenie "Zasłużonego dla Kultury Polskiej". Wraz z szefem Camerimage i biznesmenem Andrzejem Walczakiem założył Fundację Sztuki Świata i brał czynny udział w planach odbudowy Łodzi. Kupił zabytkową elektrownię w okolicach dworca z zamiarem przekształcenia jej w wytwórnię filmową. Był również pośrednikiem w kontaktach z Frankiem Gehrym, najdroższym i najbardziej rozchwytywanym architektem świata. Mimo początkowych oporów kapryśny artysta zgodził się zaprojektować wymarzone przez Żydowicza Camerimage Łódź Center, które miało stać się miejscem spotkań i współpracy filmowców z Polski, Europy i świata. Dawna stolica przemysłu włókienniczego liczyła na metamorfozę w stylu hiszpańskiego Bilbao, miasta odkrytego na nowo dzięki ultranowoczesnemu Muzeum Guggenheima.

High and Blue Tomorrows

Wprawdzie plany wprowadzenia Łodzi w XXI wieku spaliły na panewce wśród politycznych przepychanek, ale David Lynch nie przestał odwiedzać ukochanego miasta, nazywając je "domem poza domem" i nieomal deklarując chęć przeprowadzki. A wszystko to za sprawą niezwykłej weny, która ogarnęła go na Reymontowskiej "ziemi obiecanej". Chociaż nie zekranizował Chłopów" (ani żadnej z polskich powieści), rozpoczął prace nad "Inland Empire", najbardziej niesamowitym (i najmniej zrozumiałym) ze swoich surrealistycznych dokonań. Część zdjęć do elektryzującej opowieści - której sensu nie uchwycił chyba nikt poza samym twórcą – powstała w Hollywood, resztę nakręcono w Łodzi. Amerykańskim gwiazdom towarzyszyli zaś (jedynie wirtualnie) polscy aktorzy.
Lynch zwrócił się do Marka Żydowicza z prośbą o obsadowe wskazówki. Dyrektor Camerimage natychmiast przedstawił mu Krzysztofa Majchrzaka i Karolinę Gruszkę  (sam zresztą też dostał małą rólkę). "To ta twarz" – usłyszał, gdy pokazał reżyserowi fotografię swojego faworyta. Znajomi ostrzegali go wprawdzie przed wybuchowym charakterem aktora, ale Lynchowi udało się ujarzmić znanego nerwusa. Twórca "Inland Empire" zachwycił się również gwiazdą "Przedwiośnia ". "Żałuję, że od dawna jej nie widziałem, takie talenty zdarzają się rzadko" – powiedział w jednym z wywiadów.
Być może okazją do odnowienia starych znajomości stanie się dla twórcy "Diuny" jesienna wizyta w Bydgoszczy. Jak daleki nie byłby klimat zaniedbanego miasta nad Brdą od ponurej fotogeniczności Łodzi, podobna mieszanina zwątpienia i nadziei powinny poruszyć dzikość jego serca.

***
Pisząc niniejszy artykuł korzystałam z wielu źródeł, ze szczególnym wskazaniem na wywiad Krzysztofa Kwiatkowskiego z Davidem Lynchem opublikowany w "Newsweeku" (51/2009) oraz artykuł Igi Nyc „Szaleniec z wizją” z magazynu "Wprost"(48/2010).


Ewa Szponar
Ostatnia aktualizacja:  7.09.2012
Zobacz również
"American Beauty": głośne czytanie w Toronto
Zielony Jazdów zaprasza na pokaz filmu "Ecumenopolis"
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll