Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Małgorzata Radkiewicz
Korporacja Ha!art
Kraków, 2010
stron: 216
Jak wskazywało
wiele teoretyczek i jak zdaje się mówić współczesne kino – spojrzenie
kamery coraz częściej należy do kobiet przełamujących męski punkt
widzenia, patronujący zwykle Dziesiątej Muzie. Przekonuje nas o tym
świetna książka Małgorzaty Radkiewicz – krakowskiej filmoznawczyni od
lat badającej kino realizowane przez kobiety.„«Władczynie spojrzenia».
Teoria filmu a praktyka reżyserek i artystek” to nie tylko rzetelne
studium feministycznych koncepcji, ale też fascynująca podróż po
kobiecej stronie kinematografii od chwili jej narodzin po czasy
współczesne.
Pragnąc oddać ducha książki Małgorzaty Radkiewicz,
ujmującej w chronologicznej formie rozwój kobiecych strategii
autorskich i ich zakorzenienie w teorii filmu, zacznijmy od początku –
czyli samego tytułu. Stanowi on parafrazę sformułowania użytego w latach
70. przez Laurę Mulvey, której
koncepcje stanowiły podłoże feministycznej teorii filmu. Brytyjska
badaczka i reżyserka w jednym ze swoich kanonicznych esejów „Przyjemność wzrokowa i kino narracyjne” (1973) dokonała podziału na męską pozycję „władcy spojrzenia” oraz
kobiety – obiektu voyeurystycznego spektaklu, na którym kumuluje się
wzrok mężczyzny/obserwatora. Połączenie feministycznej krytyki z
psychoanalityczną refleksją w odniesieniu do klasycznych hollywoodzkich
dzieł uczyniło Mulvey jedną z najbardziej cenionych i najczęściej
cytowanych teoretyczek kina. Jej praca otworzyła kilkunastoletnią debatę
prowokującą gorące polemiki oraz określającą przestrzeń dyskusji w
teorii filmu lat 70. i 80. Tytuł książki Radkiewicz nawiązuje do
feministycznej refleksji w dwojaki sposób. Hasło „władczynie spojrzenia”
przez swój zapis w cudzysłowie odsyła czytelników do krytycznej
reinterpretacji tego pojęcia, przeprowadzonej po latach przez samą jego
autorkę. Z perspektywy lat 90., po wprowadzeniu elektronicznych i
cyfrowych form rejestracji obrazu, zmieniła się bowiem nie tylko
kondycja kina, lecz także sposoby jego odbioru. W efekcie, jak wskazała
Mulvey, zanikła stała opozycja „władcy” filmowego spojrzenia – status
widza przestał być bowiem zdeterminowany przez dominujący model kina,
powielający mechanizmy patriarchalnej kultury. Film zaczął funkcjonować w
szerszym, nieograniczonym do sal kinowych obiegu, a w obliczu łączenia
celuloidowej tradycji z nowymi technologiami i sztuką nowych mediów stał
się „płaszczyzną negocjowania odbioru, pozycji widza i samej
reprezentacji”. Wobec tych zmian coraz trudniej jest mówić o jednym
konkretnym modelu widza – męskim bądź kobiecym – zwłaszcza jeśli
spojrzymy na narrację także z perspektywy wykraczającej poza gender,
uwzględniając takie konteksty tworzenia i odbioru dzieł, jak
uwarunkowania społeczne, rasa czy narodowość. Termin „władczynie
spojrzenia” określa więc tym samym dynamiczny charakter relacji między
podmiotem i obiektem oraz twórcą dzieła i jego odbiorcą – i właśnie
specyfika owych relacji staje się jednym z centralnych tematów pracy
badaczki.
Co jeszcze bardziej istotne w
kontekście rozważań Radkiewicz, tytuł książki w znamienny sposób określa
horyzont jej badań obejmujących twórczość kobiet – stale negocjujących
swoją pozycję w kulturze filmowej i pragnących zaznaczyć w niej swoją
indywidualność. W kolejnych rozdziałach autorka czyni przedmiotem analiz
wybrane obrazy takich reżyserek, jak Věra Chytilová, Urlike Ottinger, Chantal Akerman, Sally Potter, Miranda July czy Jasmila Žbanić.
Zgodnie z intertekstualnym duchem przyświecającym publikacji, obok
autorek filmowych ważne miejsce w rozważaniach krakowskiej
filmoznawczyni zajmują artystki wizualne, m.in. Katarzyna Kozyra, Anna Baumgart, Bogna Burska czy Anna Niesterowicz.
Pewien brak równowagi może nieco dziwić – w swojej refleksji Radkiewicz
pomija wszak reżyserki polskie, choć zestawienie ich twórczości z
autorkami zagranicznymi z pewnością byłoby ciekawym zabiegiem. Z kolei
przyglądając się miejscu kobiet w sztuce współczesnej, badaczka skupia
się tylko na naszym lokalnym polu, nie umieszczając go w kontekście
nurtów, jakie rozwijają się na świecie – a taka konfrontacja też wiele
wniosłaby do całości. Drobną słabością książki jest też dominacja jej
sprawozdawczego charakteru – bogate przywoływanie licznych teorii często
zdaje się dominować nad aspektem odautorskiej analizy, przybliżającym
inne możliwe konteksty odbioru opisywanych modeli twórczości.
Zdecydowanie najciekawsze są bowiem te fragmenty, w których najwięcej
jest komentarzy samej autorki – zakorzenionych w cytowanych teoriach,
ale przemawiających jej własnym głosem, ujętych w luźniejszy nurt
narracji.
Owe nieznaczne słabości w najmniejszym
stopniu nie psują jednak wrażeń z lektury książki „«Władczynie
spojrzenia». Teoria filmu a praktyka reżyserek i artystek”. Najnowsza
publikacja Małgorzaty Radkiewicz stanowi bowiem rzetelny i kompetentny
przegląd twórczości kobiet, dla których praca z kamerą jest – jak pisze
badaczka – „sposobem wyjścia poza schematy kinowej i artystycznej
kreacji, umożliwiającym wypracowanie autorskiego języka”. Wychodząc od
rozmaitych teorii filmu (poza koncepcjami Mulvey przywołane zostają
m.in. tezy E. Anny Kaplan, Maggie Humm, Patricii Mellencamp czy Teresy de Lauretis),
Radkiewicz wskazuje na różnorodność nurtów, orientacji i wątków
obecnych w pracach kobiet dawniej i dziś. Swoją podróż po kobiecej
stronie kinematografii rozpoczyna od twórczości takich artystek jak Alice Guy-Blaché i Germaine Dulac,
podkreślając jej pionierski charakter i pierwsze pokłady swoistego
buntu, który będzie powracał w refleksji wielu późniejszych autorek.
Tym, co zdaje się powracać w dziełach realizowanych przez kobiety – bez
względu na to, czy chodzi o „Sieci popołudnia” (1943) Mayi Deren, czy „Madeinusę” (2006) Claudii Llosy – jest ich subwersywny charakter, służący rozbijaniu utartych
reprezentacji płci na ekranie. Znamienny pod tym względem jest przypadek
twórczości Urlike Ottinger, której „Joannę d’Arc z Mongolii” (1989)
krytycy określili mianem „herezji wobec kina i jego tradycji”. Jak
wskazuje ten i wiele innych podsuwanych przez Radkiewicz przykładów –
twórczość kobiet, zaangażowana w rzeczywistość i zarazem podważająca jej
porządek, kłuje w oczy, uwiera, niezmiennie walczy o głos. Pod tym
względem przekaz takich prac idealnie spaja się z ich formą, często
bezkompromisową, rzucającą wyzwania widzowi. Cytując za Radkiewicz słowa
niemieckiej reżyserki: „rzeczywistość ze swoją złożonością, ze splotem
spraw politycznych, osobistych i społecznych wyjątkowo źle nadaje się do
fabuły uprzątniętej z wszelkich pobocznych scenerii. Rzeczywistości
bowiem lepiej odpowiada meander niż prosty nurt narracji”.
Słowa Ottinger znakomicie oddają
specyfikę twórczości kobiet, poszukujących w sztuce nowych, oryginalnych
form wypowiedzi. Tym, co decyduje o kształcie ich dzieł, jest więc
sceptycyzm wobec realizmu, świadoma gra z konwencjami, fragmentaryzacja
opowiadania, nierzadko korzystanie z parodii lub pastiszu. To wszystko
pozwala reżyserkom na budowanie „nowej znaczeniowości gender” (termin
Humm) i traktowanie kodu filmowego w subwersywny sposób – to zaś
znacząco zbliża je do przywoływanych autorek wideoinstalacji, fotografii
czy performance’ów. Intertekstualny i interdyscyplinarny charakter
rozważań proponowanych przez Małgorzatę Radkiewicz pozwala na wnikliwe i
obszerne prześledzenie tego, w jaki sposób autorki budują przestrzeń
wypowiedzi, umożliwiającą im przeprowadzenie krytyki dominujących
wzorców. Co szczególnie istotne dla wymowy jej pracy – z wszystkich
analiz i przywoływanych teorii wyłania się jeden cel feministycznej
sztuki, który niejako wbrew swej różnorodnej naturze wydaje się nader
spójny i jednoznaczny. Tym, co łączy postawy artystek i co stanowi
fundament ich pracy, jest chęć przemówienia w imieniu kobiet, które same
głosu nie mają – zrekonstruowania ich historii na ekranie i nadania im
większej wartości niż dotąd. Bez względu na to, czy będzie to historia
mieszkanki rozświetlonego neonami Nowego Jorku, czy dziewczyny
mieszkającej w wiosce ukrytej głęboko w peruwiańskich Andach, być może
każda z nich będzie mogła odnaleźć w tych opowieściach siebie.
Magdalena Bartczak
opis redakcji
3.07.2012
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024