PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
plakat:
Mark Simon
Wydawnictwo Wojciech Marzec
Warszawa, 2010
stron: 470
Sztuka storyboardu, zdecydowanie dotąd zaniedbana na teoretycznym gruncie, kilka lat temu doczekała się w Stanach Zjednoczonych opisania, stanowiąc temat publikacji Marka Simona „Storyboard – ruch w sztuce filmowej”. We wstępie do polskiego wydania pracę poleca reżyserka i storyboardzistka Kasia Adamik, reklamując ją jako książkę oferującą „multum ciekawostek i tajników zawodowych”. Wbrew optymistycznym założeniom płynącym z tej rekomendacji poradnik napisany przez Simona w wielu miejscach jednak zawodzi i nie spełnia do końca postawionego przed nim zadania.

Alfred Hitchcock wypowiedział niegdyś znamienne i częstokroć cytowane zdanie, że film oznacza życie, z którego wymazano plamy nudy. Tak postrzegana sztuka filmowa definiowana jest przede wszystkim przez to, co od samego początku odróżniało ją od wcześniejszych mediów: iluzję ruchu – zarówno tego, który staje się udziałem widocznych na ekranie przedmiotów i postaci, jak i tego, który powstaje ze swoistego napięcia między kolejnymi ujęciami. Właśnie na oddaniu dynamiki obrazu skupia się poprzedzający pracę nad filmem storyboard (scenorys), stanowiący serię szkiców i ilustracji, będących wskazówkami dla reżyserów, operatorów, scenografów, aktorów oraz montażystów pracujących nad produkcją. Storyboard, oznaczający wizualne opowiadanie historii, zwykle poprzedza więc pracę nad filmem – czy to animowanym, czy to fabularnym. Nie bez powodu powyżej pojawiło się nazwisko Hitchcocka – wielki mistrz ekranowego suspensu był jednym z tych reżyserów, którzy swoją karierę rozpoczynali właśnie od rysowania scenopisów, najpierw tworzonych na rzecz reklam, a później kina. Choć trudno byłoby określić jeden uniwersalny kanon przygotowywania storyboardu, to można stworzyć zestaw ogólnych zasad tej pracy, wynikających ze specyficznej natury medium filmowego. Taką nie do końca udaną próbę nakreślenia podstawowych reguł tworzenia profesjonalnych scenorysów stanowi praca Marka Simona.

Autor książki „Storyboard. Ruch w sztuce filmowej” jest osobą doświadczoną w tym fachu – od ponad trzydziestu lat ugruntowuje swoją pozycję storyboardzisty, współpracując przy filmach, m.in. komediowym „Zbyt wiele” (1995) i „Karierze frajera” (1998), a także serialach, takich jak „Dexter” czy „SeaQuest”. Właśnie wokół pracy nad storyboardami do ostatniej ze wspomnianych produkcji Simon osnuł znaczną część rozważań zawartych w książce. Co istotne dla kształtu tej publikacji, została ona zatem napisana z perspektywy praktyka, przedstawiającego czytelnikowi kulisy przysposabiania się do zawodu. Aspekt ściśle pragmatyczny jest tu zdecydowanie najbardziej dominujący. Autor nie proponuje bowiem spojrzenia na pracę storyboardzisty w kontekście historycznym (tego rodzaju wprowadzenie zajmuje mu zaledwie pół strony) bądź teoretycznofilmowym (ta kwestia została przezeń pominięta), lecz przede wszystkim praktycznym. Odwołując się do własnego doświadczenia oraz znajomości rynku, Simon analizuje kolejne fazy przygotowania do profesji i różne strony wykonywania tego zawodu – począwszy od biznesowej, na artystycznej skończywszy. Praca składa się z ośmiu części, poprzedzonych kilkustronicowym wstępem, w którym autor definiuje storyboard, przedstawiając zwięźle okoliczności i zasadność narodzin tej sztuki. Poszczególne partie książki dotyczą kolejno: warunków, jakie należy spełniać, aby zostać storyboardzistą, najważniejszych etapów pracy nad storyboardem, prezentacji specyfiki branży oraz zapisów ośmiu wywiadów z innymi twórcami, opowiadającymi o swych doświadczeniach. W ostatnich częściach Simon przechodzi bezpośrednio do spraw stricte praktycznych – proponuje kilka indywidualnych i grupowych ćwiczeń do wykonania przez adeptów tej sztuki, poświęca też dwa osobne rozdziały na prezentację eksperymentów, jakie doświadczeni twórcy przeprowadzili, pracując nad storyboardem, a także przykładowe arkusze scenorysów do wykorzystania na własne potrzeby. Ostatnią część potężnej objętościowo publikacji stanowi skromny, kilkustronicowy słownik pojęć z zakresu rysunku, kompozycji, filmu oraz warsztatu samego storyboardu.

Tematem, na jakim w swoim podręczniku najbardziej skupia się Simon, jest przedstawienie drogi, jaką należy przebyć od marzeń o pracy w tym zawodzie do osiągnięcia realnych sukcesów. Autor wiele miejsca poświęca więc takim kwestiom, jak poszukiwanie pracy, kompletowanie materiałów, przygotowanie się do negocjacji i wyższość zdobytego doświadczenia nad odebraną edukacją. Dominującym aspektem jest traktowanie sztuki storyboardu jak rzetelnie wykonywanego rzemiosła – nie ma tu mowy o wierze w furor poeticus czy łucie szczęścia. Jak wielokrotnie powtarza Simon: rysowanie storyboardów jest „cudowanie ekscytującym i kreatywnym sposobem dawania ujścia emocjom”, zaś cała magia sukcesu polega na tym, żeby szczerze oddać się swojej pasji i „rysować, rysować i jeszcze raz rysować”. A później tę pasję możliwie najsensowniej wykorzystać. Również same efekty pracy opisane są głównie w kontekście jak najbardziej praktycznym, czyli finansowym – stąd też relatywnie dużą część książki zajmują wskazówki dotyczące tego, jak rozliczać się ze zleceń, na co zwracać uwagę w kontaktach z producentami, jak wyceniać swoje panele czy umiejętnie wystawiać rachunki. Jedna z proponowanych porad wybrzmiewa w tym sensie szczególnie mocno i przy okazji zręcznie oddaje charakter wyłaniającej się z kolejnych stron wizji tego zawodu: „profesjonaliści nie mają celu, profesjonaliści po prostu oferują swoje usługi”. Tym samym „Storyboard – ruch w sztuce filmowej” jawi się raczej jako podręcznik dla kogoś, kto pragnie trafić do branży i znaleźć swoje miejsce w przemyśle filmowym, a nie wgłębić się w tajniki samego warsztatu. Warto bowiem zauważyć, że w imponującej objętościowo książce tylko ok. 170 stron dotyczy metod rysowania storyboardów (m.in. zasad szkicowania perspektywy, specyfiki animatików czy reżyserowania ujęć), zaś reszta rozważań autora skupia się na charakterystyce warunków, w jakich pracuje storyboardzista. O tych niewłaściwie przyjętych proporcjach świadczy choćby fakt, że tematowi kadrowania obrazu, czyli podstawie pracy storyboardzisty, Simon poświęca zaledwie jedną stronę tekstu, podczas gdy kilka stron zajmuje mu dokładna instrukcja pisania idealnego Curriculum Vitae, które zachwyci potencjalnego pracodawcę. Tym samym wypada żałować, że informacje dotyczące podstaw samego rysunku stanowią tak rozczarowująco skromną część całości. Idealny poradnik powinien wprowadzać zainteresowanych krok po kroku w kulisy pracy nad storyboardem – tymczasem odnosi się wrażenie, że przedstawienie tych informacji zostało zepchnięte na dalszy plan. Obok przydatnych porad (takich jak te zawarte w podrozdziale o znaczącym tytule „Czego pragną producenci”) znajdziemy tu więc wiele oczywistych i podstawowych informacji, które można było w takiej książce ominąć. Kolejność przekazywania niektórych porad również w wielu miejscach wydaje się zaburzona – o czym świadczy choćby fakt, że istotną specyfikację formatów obrazu filmowego odbiorca książki poznaje dopiero na ostatnich stronach. Sporo wskazówek często się powtarza, a niektóre są luźno rozsiane na kilkuset stronach, przez co jako podręcznik przygotowujący adepta do wymarzonej profesji, „Storyboard – ruch w sztuce filmowej” mimo przystępnego języka staje się trudny w odbiorze i sprawia dość chaotyczne wrażenie.

Na koniec należy też wskazać parę innych znaczących słabości tej publikacji. Choć pozornie od strony graficznej polskie wydanie zdaje się prezentować bez zarzutu, to już bardziej wnikliwa lektura książki również zdradza w tym zakresie dojmujące błędy. Niewątpliwą wadą książki Simona jest brak zdjęć porównujących storyboardy z kadrami gotowych już produkcji. Na niemal 500 stronach znajdziemy zaledwie dwa (!) takie zestawienia, z czego jedno wygląda nieczytelnie. Co więcej, wrażenie o bogatej ilustracyjności pracy również może okazać się mylące. Choć obrazków jest tu wiele, to często po kilka lub nawet kilkanaście razy się powtarzają, nie wprowadzając do tekstu żadnych nowych informacji, a jedynie zajmując kolejne strony. Pewnego dopracowania domaga się także strona redakcyjna. To wszystko sprawia, że książka Marka Simona, pomimo swojego pionierskiego znaczenia (na polskim rynku nadal jest to jedyny tytuł tego typu dostępny w księgarniach) stanowi nie tyle vademecum pracy storyboardzisty, ile raczej wstępne i niepełnowartościowe wprowadzenie w branżowe kulisy zawodu, wymagające jeszcze poprawek i uzupełnień.

Magdalena Bartczak
opis redakcji
  27.04.2012
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll