PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
KSIĄŻKI FILMOWE
plakat:
Janusz Majewski
Wydawnictwo Marginesy
Warszawa, 2010
stron: 442
Tytuł się zgadza, autor też ten sam. Ale książka gruba i jeden rzut oka do środka rozwiewa wątpliwości: na szczęście nie jest to tak zwana „nowelizacja” filmu „Mała matura 1947” Janusza Majewskiego.

Na okładce kolaż – panorama miasta. Wawel, Wysoki Zamek, Wisła, domy i ulice. Ludwik, bohater książki, rodzi się pod Wysokim Zamkiem, we Lwowie.
„Słodkie lata” lwowskie to tytuł pierwszej części, opowiadającej o życiu spokojnym, w miarę dostatnim, życiu, w którym największym problemem małego Ludwika są utarczki z siostrą, życiu, w którym czeka się na Świętego Mikołaja, w którego jeszcze się wierzy, idzie się do szkoły, spogląda z fascynacją na śliczną pannę Armatównę, przeżywa pierwsze erotyczne dreszcze, obserwując służącą.
Majewski jest autorem sprawnym, dobrze panującym nad słowem. Świat przedwojennego Lwowa opisany jest z miłością, ciepłym humorem, tęsknotą za czymś, co nie tylko przeminęło, ale po prostu przestało istnieć. Postacie są ludźmi żywymi, miasto można by zwiedzać, posługując się książką jak przewodnikiem. Nie mamy wątpliwości, że Majewski pisze o sobie, o swojej rodzinie.
„– Trafili w Baczewskiego! (fabryka wódek we Lwowie) Szkoda! – westchnął ojciec.
– Tego najmniej żałuję – powiedziała mama”.
I tak właśnie zaczyna się pierwsza wojna Ludwika, czyli druga wojna światowa. Ucieczka przed następującymi Niemcami zakończona w Zaleszczykach wejściem Armii Czerwonej i powrót do Lwowa, który pod tą pierwszą okupacją z wolna zaczyna się rozpadać. Brak pracy, brak środków do życia, konieczność wyprzedawania odzieży (kapitalne sceny na bazarze, gdzie żony radzieckich okupantów kupują atłasowe koszule nocne jako balowe suknie), nowe obyczaje, nowi ludzie. Majewski charakteryzuje radziecką okupację i jej protagonistów w mistrzowskich scenach, jak zastrzelenie nieszkodliwej wariatki na ulicy, jak nocne najście pijanych sołdatów na mieszkanie, najście szczęśliwie odparte przez dokwaterowanych uprzednio oficerów, a zakończone wywózką na Syberię pozostałych mieszkańców kamienicy. Tego rodzaju epizody są gotowymi scenami możliwego, choć nie napisanego scenariusza, możliwego, choć nie realizowanego epickiego serialu, scenami, które wyraźnie wskazują, że autor jest filmowcem myślącym obrazami.
Taki właśnie obraz Niemca rzucającego dziecku czekoladę otwiera kolejną część wojennych losów Lwowa i lwowiaków – okupację hitlerowską. Znika wprawdzie widmo Sybiru, ale Ludwik z niemą zgrozą obserwuje sceny pastwienia się nad Żydami, zakończone ich zamordowaniem, napaść ukraińskich szmalcowników na swojego ojca, a w końcu cała rodzina zmuszona jest uciekać na wieś, bo ojcu zaangażowanemu w działalność podziemia grozi aresztowanie.
I na tej wsi dopada bohatera trzecia wojna, czyli ponowne wejście Sowietów.  Szczęśliwie rodzina wybiera właściwy kierunek kolejnej ucieczki i ląduje w Krakowie. Tu wkraczamy w krąg wydarzeń znanych z filmu Majewskiego „Mała matura 1947”. Kraków opisuje Majewski z sympatią, ale nie z tą miłością i nostalgią, z jaką pisał o mieście swego dzieciństwa. Widać to także w warstwie językowej. O ile liczne postacie pierwszych części powieści mówią charakterystycznym „lwowskim bałakiem” czy ludowym ukraińskim i widać, że autor posługuje się tymi językami biegle, o tyle symboliczny krakowski „klarnet” pojawia się bodaj tylko raz.
Bohater Majewskiego w Krakowie dorasta w ogniu kolejnych doświadczeń, symboliczna mała matura to nie tylko zdany szczęśliwie egzamin kończący gimnazjum, lecz także zrozumienie faktu, że otaczająca go rzeczywistość zmieniła się nieodwracalnie, że dalszych ucieczek nie będzie, a sytuacja jest trwała i trzeba nauczyć się w niej żyć, bo innego życia nie będzie. A to, które się ma, trzeba przeżyć z odwagą, godnością i pożytecznie. Jak ojciec Ludwika, który choć sterany i zniechęcony, pozostaje cichym  i mało efektownym bohaterem pozytywnym tej książki.
To dobra proza, bez eksperymentów i stylistycznych łamańców, klasyczna w swej prostocie. Prawdziwe postacie – łatwiej o prawdę postaci, kiedy się pisze o prawdziwych ludziach, a z takimi właśnie mamy tu do czynienia. Jak pisze Majewski w króciutkim posłowiu: „Granice między prawdą a fikcją są płynne, wyznaczają je pamięć i wyobraźnia, a to bardzo kapryśni geometrzy”. I jeszcze: „(...) to była taka piękna chwila, kiedy człowiek ma złudzenie, że życie jest wspaniałe, ludzie szczęśliwi, że wszystko się dobrze skończy”.
I w sumie chyba nie skończyło się tak źle, panie Januszu?

„Magazyn Literacki. Książki” wybrał „Małą maturę” książką roku 2011.


Ewa Kozakiewicz
opis redakcji
  3.04.2012
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll