PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
KSIĄŻKI FILMOWE
plakat:
Piotr Fronczewski, Marcin Mastalerz
Znak Literanova
Kraków, 2015
stron: 368
Rok Piotra Fronczewskiego w warszawskiej PWST uchodzi za jeden z najwybitniejszych w historii szkoły. Kolegami aktora byli choćby Daniel Olbrychski, Andrzej Seweryn, Ewa Pokas czy Andrzej Nardelli. Nad tym rokiem ciążyło fatum. Kilku świetnie zapowiadających się studentów, jak Krzysztof Banachowicz, zginęło jeszcze w czasie studiów. Pozostali umawiali się, że już jako absolwenci będą się spotykać zawsze na jesieni przy grobach kolegów. Z roku na rok było ich coraz mniej.

Te trudne momenty z życia Fronczewskiego są pretekstem do najciekawszych rozmów, jakie się w tej książce pojawiają. Bohater porzuca w nich swoje aktorskie emploi, odsłania się z emocjonalności, pokazuje wartości, jakimi w życiu się kieruje. Nie boi się mocnych słów (sam się zastanawia, czy nie przekracza granicy patetyczności). Sięga jednak po nie rzadko. A jeśli już, to jest w tym sens i prawdziwość, jak na pogrzebie wieloletniego przyjaciela Gustawa Holoubka.

Jednak mimo dużej samoświadomości, elokwencji i jasno zarysowanych poglądów nie jest Fronczewski osobą, która śmiałaby mówić innym, jak żyć. No bo jak, skoro nie ma nawet pewności, że ma pełny wgląd do wydarzeń z własnego życia. Nie ufa pamięci. „Zabij mnie, panie Marcinie, nie pamiętam” to najczęściej powracająca odpowiedź, kierowana do przeprowadzającego wywiad Marcina Mastalerza. Na początku wydaje się kokieterią, ale z każdą stroną rozmowy utwierdza nas w przekonaniu, że Fronczewski jest daleki od szpanu, udawania i fałszywej skromności. Mówi, kiedy zna się na temacie (vide rozdział o motoryzacji), historię komentuje z pozycji artysty, nie polityka czy historyka. Dzięki temu poza zajmującym portretem aktora jest też „Ja, Fronczewski” kroniką polskiej kultury ostatnich kilkudziesięciu lat; zaproszeniem za kulisy teatru Syrena z czasów tuż po wojnie, biletem wstępu do kuluarów PWST okresu Marca ’68, wejściówką za kotary Teatru Dramatycznego wyniszczanego przez władze stanu wojennego. A przewodnikiem po tych miejscach jest Fronczewski równie dobrym jak aktorem.


Artur Zaborski
opis redakcji
  20.11.2015
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll