PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
KSIĄŻKI FILMOWE
plakat:
Jeff Bridges i Bernie Glassman
Charaktery
Kielce, 2014
stron: 320
Do sprzedaży trafiła książka, której współautorem jest Jeff Bridges – hollywoodzki aktor, zdobywca Oscara, znany m.in. z kultowego filmu „Big Lebowski” braci Coen. Tego dnia premierę będzie miał też audiobook – tę wyjątkową rozmowę czyta Zbigniew Zamachowski.

Rozmówcą nagrodzonego Oscarem aktora jest jego buddyjski nauczyciel Roshi Bernie Glassman, z którym przyjaźni się od ponad dziesięciu lat. Przyrównuje on ikoniczną rolę Jeffa Bridgesa w filmie „Big Lebowski” do łamed wownika – jednego ze sprawiedliwych w żydowskim mistycyzmie, którzy niczym się nie wyróżniają i są ludźmi prostymi, ale o tak szlachetnym sercu, że dzięki nim Bóg pozwala światu trwać. Jego przyjaciel Jeff ujmuje to inaczej: wielkość Kolesia polega na tym, że woli dać pyska niż dać w pysk.

Toczący się niespiesznie dialog odwołuje się do biografii Bridgesa, nie tylko zresztą artystycznej. Wspomina on swoje dzieciństwo, młodość oraz ludzi, których spotkał na swojej drodze i których nauki wywarły na niego wpływ.

Gdy miałem osiemnaście lat przez dziesięć tygodni przebywałem na obozie dla rekrutów rezerw Amerykańskiej Straży Wybrzeża. Po raz pierwszy byłem tak długo poza domem. Na takim obozie odzierają cię z tożsamości, upokarzają i poniżają, dają ci numer. Pewnego dnia dowódca kompanii zarządził: „No dobra, dupki, jutro wypada niedziela. Wszyscy, którzy chcą jutro iść do kościoła, ustawią się tutaj w szeregu. Pozostałe dupki staną w szeregu tam – będą przez cały dzień zaiwaniać po placu apelowym”. Więc wszyscy poszli do kościoła. Pastor, Don Harris, powiedział nam tak: „Gdy wchodzicie do tego kościoła, to już nie jesteście w wojsku. Jesteście w Domu Bożym”.

Wyobraź sobie nas, rekrutów ze skopanymi dupskami, poszturchiwanych, tłamszonych i  gnojonych którzy słyszą, że znajdują się w Domu Bożym, gdzie ceni się ich tożsamość i indywidualizm. To proste stwierdzenie wiele dla mnie znaczyło. Pomogło mi się przestawić, dostroić do zupełnie innej świadomości niż ta, którą wtedy miałem. Don nakierował mnie na chrześcijaństwo, choć zapewne nie było to chrześcijaństwo ortodoksyjne. Zasugerował, żebym przeczytał "Ostatnie kuszenie Chrystusa" i "Sztukę ascezy: zbawców Boga" Nikosa Kazantzakisa.

Zachęcał mnie, żebym podczas nabożeństw śpiewał i grał na swojej gitarze. Daleki od rygoryzmu, dał mi cywilne ubranie, gdy pewnego dnia nasza kompania dostała przepustkę, a tego nie wolno było robić. Powiedział, że chce mi coś pokazać i zabrał mnie do Avalon Ballrom w San Francisco na koncert Janis Joplin i Jefferson Airplane. To było jeszcze, zanim zrobiło się o nich głośno.

Punktem wyjścia do rozważań Bridgesa i Glassmana jest tytułowy Koleś, grany przez Bridgesa w „Big Lebowskim”. Podstarzały wieczny hippis, od którego bije nie tylko ujmująca szczerość i dobroduszność, ale także… dość luzackie podejście do życia. Glassman: Koleś przypomina nas wszystkich. Wnerwiają go różne rzeczy, na przykład gdy ktoś sika na jego dywan. Ma różne myśli, przeżywa frustracje, jak my wszyscy, ale nie to jest podstawą jego działania. Podstawę stanowi to, gdzie jest. Odpowiada mu Bridges: Robi swoje, jest bardzo autentyczny, ale nieprzewidywalne życie tarmosi nim raz za razem. Koleś radośnie wiosłuje po rzece, ale ciągle pojawia się coś nowego, więc musi się dostosowywać.

„Koleś i mistrz zen” to także (a może nawet przede wszystkim!) błyskotliwie poprowadzony wykład buddyzmu zen. Stąd wszelkie nawiązania do „Big Lebowskiego” – czy biografii jego aktora – zostają zgrabnie powiązane z wątkami tej filozofii. Przypadki Kolesia stanowią znakomity pretekst do duchowych podróży Glassmana: Jedna z pierwszych nauk Buddy mówi, że życie to cierpienie. Budda nie miał na myśli rozdzierającego, dojmującego, traumatycznego cierpienia, ale coś bardziej fundamentalnego. Bo bez względu na to, jak dobrze nam idzie albo jak bardzo jesteśmy szczęśliwi, każdego dnia pojawiają się zmiany, które przynoszą nam niezadowolenie i rozczarowanie. Tak więc film zaczyna się zaserwowaniem Kolesiowi porcji cierpienia, bo ktoś sika na jego dywan, dywan, który „robił mu pokój”.

„Koleś i mistrz zen” to inspirująca i pogodna książka, zapis swobodnej, serdecznej rozmowy o życiu i filmach, zabawnej i zarazem pouczającej. Głęboki humanizm jej autorów przypomina o wadze czynienia dobra w trudnych czasach.


opis redakcji
  5.09.2014
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll