PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
plakat:
Piotr Zwierzchowski
Wydawnictwo Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego
Bydgoszcz, 2013
stron: 348
Nagrodę im. Bolesława Michałka, przyznawaną przez miesięcznik „Kino” dla najlepszej polskiej książki o tematyce filmowej, otrzymała w tym roku praca Piotra Zwierzchowskiego „Kino nowej pamięci. Obraz II wojny światowej w kinie polskim lat 60.”.

Piotr Zwierzchowski – filmoznawca, profesor uczelni, której nakładem ukazała się nagrodzona książka – rozgląda się dokładnie po tych zakątkach rodzimej sztuki filmowej, do których inni autorzy wpadali tylko na krótszą lub dłuższą chwilę. Czynili to z konieczności – w pracach przekrojowych, nieraz przy tym zbiorowych, w których z braku miejsca nie mogli rozpisywać się o jednym zjawisku, co wcale nie oznacza, że poszczególne zjawiska, składające się na syntezy historyczne kina polskiego, opisywali nie dość wnikliwie.

W swoich dwóch wcześniejszych książkach („Zapomniani bohaterowie. O bohaterach filmowych polskiego socrealizmu”, 2001; „Pęknięty monolit. Konteksty polskiego kina socrealistycznego”, 2005) Zwierzchowski oczywiście nie odkrył przed czytelnikami kinematografii z pierwszej połowy lat 50., ale skupiwszy na niej swoją uwagę, mógł stworzyć jej zapewne jeszcze bardziej dogłębny obraz od tego, jaki pojawiał się tam, gdzie pisano o całych, czy choćby tylko powojennych, dziejach naszej twórczości filmowej. Analogicznie, byłoby niesprawiedliwe wobec np. autorów V i VI tomu „Historii filmu polskiego” (1985, 1994) czy fundamentalnej pracy Tadeusza Lubelskiego „Historia kina polskiego. Twórcy, filmy, konteksty” (2009) przypisywanie autorowi „Kina nowej pamięci…” zasługi odkrycia tych polskich filmów wojennych, które nie należą do kanonu, nie wywodzą się z kanonicznej właśnie Polskiej Szkoły Filmowej. Ale też trzeba powiedzieć, że bodaj żadna inna książka nie uświadomiła z taką mocą istnienia tego „drugiego garnituru” filmów o wojnie i okupacji, ich pokaźnej liczby (włączywszy filmy dokumentalne, które też są przedmiotem zainteresowania autora) oraz szczególnej roli, jaką miały do odegrania w tzw. polityce kulturalnej PRL. To niepodważalna zaleta książki Piotra Zwierzchowskiego. Albowiem selektywna, nastawiona na to, co najlepsze, najwybitniejsze, pamięć krytyka uparcie wysuwa na pierwszy plan „Kanał”, „Eroikę”, „Krzyż Walecznych”, „Pasażerkę”… Ewentualnie, łącząc się z pamięcią szarego widza, dorzuca udane komedie – „Giuseppe w Warszawie” czy „Jak rozpętałem drugą wojnę światową”. Szary widz wspomni jeszcze, faktycznie wykraczający poza kanon filmów z najwyższej półki, hit telewizyjny: „Czterej pancerni i pies”. Ale kto by dziś rozkładał na czynniki pierwsze „Barwy walki”, „Skąpanych w ogniu”, „Jarzębinę czerwoną”, „Kierunek Berlin”, „Dzień oczyszczenia”?

A Zwierzchowski to robi i trafnie wyznacza sobie perspektywę badawczą. Bo nie walory artystyczne dzieł tego pokroju interesują go najbardziej, lecz wspomniana rola, którą wyznaczyła im władza po zduszeniu w 1960 roku, uchwałą partyjną, Polskiej Szkoły Filmowej. Rolą kina wojennego czasów małej stabilizacji było właśnie, jak byśmy dziś powiedzieli, wgranie w świadomość zbiorową społeczeństwa nowej pamięci: wpajanie widzom, co i jak mają pamiętać z okresu wojny i okupacji oraz czego mają nie pamiętać. Na blisko 350 stronach autor zajmująco opisuje wielorakie aspekty tego procesu, m.in. rugowanie z szarych komórek widzów udziału formacji akowskiej w walce z najeźdźcą hitlerowskim i zdecydowanie przesunięcie akcentu ku lewicy. Kino nowej pamięci miało wyprzeć refleksyjne podejście do tego, co działo się w latach 1939-1945, zaszczepione przez Polską Szkołę Filmową, i zastąpić je obrazem daleko bardziej jednoznacznym, pozytywnym, jedynie słusznym ideologicznie.
Ale Polska Szkoła Filmowa nie dawała za wygraną, o czym Zwierzchowski pamięta, wielokrotnie przywołując na kartach swej książki „Westerplatte” Stanisława Różewicza, „Jak być kochaną” i „Szyfry” Wojciecha Jerzego Hasa, „Salto” Tadeusza Konwickiego (trzy ostatnie filmy są w zasadzie współczesne, niemniej powracają do okupacyjnych przeżyć swoich bohaterów). Autor wydobywa też filmy niebędące ani arcydziełami, ani egzemplifikacjami dyrektyw odgórnych, udane i niesłusznie zapomniane, takie jak, zrealizowana już wprawdzie w 1970 roku, „Twarz anioła” Zbigniewa Chmielewskiego (o podłódzkim obozie hitlerowskim dla dzieci).

Co najciekawsze jednak, Zwierzchowski udowadnia, że kłopoty z władzą i jej narzędziem – cenzurą – spotkały nie tylko Hasa, Konwickiego, Różewicza czy Jana Rybkowskiego, który w antysemickiej atmosferze 1968 roku próbował we „Wniebowstąpieniu” ukazać skomplikowane relacje polsko-żydowskie z lat wojny, ale również twórców „błogonadiożnych”, o czym świadczą perypetie z „Dniem oczyszczenia” Jerzego Passendorfera – filmu o polsko-radzieckim braterstwie broni. Każdą książkę, która poszerza widnokrąg czytelnika, należy uznać za pożyteczną i wartościową. A cóż dopiero, gdy do tego jest ona ciekawie napisana. „Kino nowej pamięci…” Piotra Zwierzchowskiego spełnia oba te warunki, przy czym wymaga przebrnięcia przez pierwszy rozdział, napisany miejscami może zbyt hermetycznym językiem, chyba zanadto teoretyzujący. Potem jednak, gdy autor przenosi ciężar na analizy konkretnego materiału historycznego: filmów oraz polityczno-ideologicznych uwarunkowań ich powstawania oraz rozpowszechniania – a tu czuje się w swoim żywiole – lektura już do końca idzie gładko.


Andrzej Bukowiecki
opis redakcji
  3.07.2014
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll