Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
KSIĄŻKI FILMOWE
Jerzy Pilch
Świat Książki
Warszawa, 2014
stron: 192
Wojtek Smarzowski to bez wątpienia w tej
chwili najbardziej gorące nazwisko polskiego kina. Na jego filmy się
chodzi, o nich – bez względu na ocenę – się rozmawia, dyskutuje, pisze i
co najważniejsze, pozostają one w głowach oglądających na długo po
projekcji. Nie inaczej jest z dziełem najnowszym – „Pod Mocnym Aniołem”, opartym na uhonorowanej Nagrodą Nike książce Jerzego Pilcha.
Zw wszech stron słychać wiele, różnych w ocenie, ale i w emocjach
głosów. Odezwał się nawet sam pisarz, zachwycony obrazem „Smarzola”. W
specjalnym liście obwieścił: „Obejrzałem film i poczułem natychmiastową
ulgę, ciepło rozchodzące się po członkach, strachy pierzchły, ich
miejsce zajęła brawura i poczucie wszechmocy. Zdumiewająco wierny
istocie tekstu obraz jest wizją tak osobną, tak konsekwentną, tak
dramatyczną, tak aluzyjną, iż powiedzieć, że jest to rzecz wybitna, to
nic nie powiedzieć. (…) Bracia i Siostry! Zdrowie Wojtka i jego ludzi! Z
dumą wstępuję w te szeregi – tak jest – jestem człowiekiem Reżysera –
moje przeto również – Bracia i Siostry – zdrowie!”. Warto zauważyć, że
nigdy dotąd przy przenoszeniu utworów Pilcha na ekran kinowy,
telewizyjny czy na scenę nie było słychać takich zachwytów pisarza. I ja
się do nich przyłączam – jako fan, i reżysera, i literata. Ta
adaptacja, choć w dużej mierze „uzupełniona” w scenariuszu przez
reżysera własnymi przemyśleniami, jest chyba najwierniejszą ekranizacją
prozy Pilcha. Nie chodzi o przenoszenie słowa po słowie, strony po
stronie, a o oddanie jej ducha.
Historia
Jerzego, „nałogowego” pisarza i nałogowego alkoholika, bawi, wstrząsa
i… budzi nadzieję. Tak, budzi nadzieję. W twórczości Smarzowskiego, tej
okrutnej wiwisekcji rzeczywistości, dostrzegam zawsze iskierkę nadziei.
Każdy jego film kończy „spojrzenie z góry”. Kamera unosi się i spogląda
z coraz większego oddalenia na portretowaną rzeczywistość. Tak jest i
tutaj. Na środku ulicy, przy której mieści się tytułowa knajpa, widzimy
głównego bohatera przywiezionego przez znajomego taksówkarza z kolejnego
odwyku. Zawsze, w takich sytuacjach, szybko wysiadał z taksówki i
wchodził do „Mocnego Anioła”. Tym razem waha się, przechodzą ludzie,
przejeżdżają samochody, a on ciągle waha się… Dołująca to była „Pętla” Wojciecha Jerzego Hasa, oparta na opowiadaniu Marka Hłaski.
Film kończył przeraźliwy dźwięk dzwonka. Dzwoni Krystyna, dziewczyna
Kuby, chce się dostać do jego mieszkania, ale on jej nie otworzy, nie
pozwoli mu tytułowa pętla zaciśnięta na szyi… Film Smarzowskiego daje
nadzieję. Małą, trudną, ulotną, ale jednak nadzieję.
„Pod Mocnym Aniołem” w pewnej mierze wynika z Hasowskiej „Petli”, i „Żółtego szalika” Janusza Morgensterna,
zresztą opartego także na prozie Pilcha. To filmy z tego samego pnia. A
gdybyśmy spojrzeli na dotychczasową twórczość Smarzowskiego, to
„anielskie” ślady można dostrzec w debiutanckiej „Małżowinie” czy telewizyjnym widowisku „Kuracja”.
To jego mniej znane utwory. Może z ich nieznajomości biorą się głosy,
że „Pod Mocnym Aniołem” to nie jest taki typowy „Smarzol”. Jest –
zapewniam Państwa – uważny, mocny do bólu i odpowiedzialny za to, co
czyni. Jak zawsze. O robocie reżyserskiej, muzyce Mikołaja Trzaski czy poziomie aktorstwa – nie piszę. Smarzowski od dawna pokazał, że w
tych sprawach poniżej pewnego poziomu nie schodzi. Poziomu Ligi
Mistrzów, jak ktoś słusznie zauważył. I trafnie, bo zarówno Smarzowski,
jak i Pilch to ludzie ceniący dobry futbol.
Jerzy Armata
opis redakcji
6.02.2014
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024