PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
KSIĄŻKI FILMOWE
plakat:
Elżbieta Baniewicz
Wydawnictwo Marginesy
Warszawa, 2013
stron: 424
 Książka „Gajos” Elżbiety Baniewicz nie jest zwykłą biografią wybitnego artysty, ale rozprawą o istocie aktorstwa. Już w pierwszym rozdziale „Po co się gra?” autorka przytacza słowa Aleksandra Dumasa i Jeana-Paula Sartre’a. Cytuje też Jeana-Jacques’a Rousseau, który w „Liście o widowiskach” pytał: „Czym jest talent aktorski?” – „Sztuką przedzierzgania się w innego człowieka, przybierania innego charakteru, udawania, że jest się innym, niż się jest naprawdę”.

„Być aktorem to znaczy kłamać naprawdę, doskonale. Ale też w sztucznych wymyślonych warunkach mówić szczerze, pokazywać cechy, jakich się zwykle wstydzimy. (...) Aktor zaś to ktoś, kto ma odwagę odkrywać prawdę o zawiłościach ludzkiej natury, ujawniać pokłady zła  i niespodziewane pokłady dobra” – pisze już od siebie Baniewicz, która na dalszych kartach książki zastanawia się nad istotą zawodu aktora, rzecz jasna na przykładzie artystycznej drogi Janusza Gajosa. Tajemnica sukcesu aktora nie jest do końca w tej książce rozwikłana, choć autorka rzetelnie i bez ogródek pokazuje zmaganie się Gajosa z materią losu. Urodzony  w 1939 roku w Dąbrowie Górniczej „zagłębiak” nie dostał się do szkoły teatralnej: trzy razy zdawał na wydział aktorski do łódzkiej szkoły filmowej oraz PWST w Krakowie – za każdym razem z negatywnym skutkiem. Dopiero grając już w Teatrze Dzieci Zagłębia, po kilku latach występów, w 1965 roku dostał się do łódzkiej szkoły, tam napisał pracę, a obronił ją dopiero w 1971 roku...

Dzisiaj Janusz Gajos jest jednym z najwybitniejszych polskich aktorów, gwiazdorem mogącym wybierać  sobie role, a nie zawsze tak było... Droga na szczyty nie była od razu usłana różami. Zadebiutował w 1964 roku postacią Arlekina w „Grze interesów” Jacinta Benavente w reż. Marii Kaniewskiej w Teatrze im. Jaracza w Łodzi (potem był często przez nią angażowany do innych przedsięwzięć), duże wrażenie zrobiła na nim produkcja filmowa „Panienki z okienka”, w której zagrał rolę Pietrka. I poszło – machina propozycji ruszyła, a młody aktor, jak sam przyznaje, łapał wszystko, co mu dawano do zagrania, aby zdobyć „szlify”, pokazać się i... zarobić pieniądze na życie, szczególnie w czasach, kiedy przeniósł się z Łodzi (tam grał przez pięć lat w Teatrze im. Stefana Jaracza) do stolicy.

Książka Elżbiety Baniewicz, znanej publicystki teatralnej, charakterem przypomina biografie pisane przez Charlotte Chandler, amerykańską dziennikarkę, która zwykle śledzi rozwój kariery swoich bohaterów z dość bliska (przeważnie przyjaźni się z wieloma aktorami, o których pisze), ale w swoich relacjach opisuje również poszczególne dzieła: filmy czy spektakle, w których aktor brał udział. Tak też czyni Baniewicz – streszcza filmy, sztuki czy seriale, w których udział wziął Gajos, mało tego,  wszystko to opatrzone jest szczegółami technicznymi produkcji, statystykami,  są omówienia recenzji, jakie ukazały się po premierach. Szkoda tylko, że streszczenia te i fragmenty cytowanych recenzji nie są wyodrębniane w tekście, jak w książkach opracowywanych przez Chandler. Na szczęście komentarze czy fragmenty wypowiedzi samego Janusza Gajosa odnoszące się do spektakli teatralnych czy filmów, w których brał udział, są w książce graficznie oznaczone. Baniewicz nie porusza szczegółowo kwestii prywatnych aktora. Wspomina jednak o rodzicach Gajosa: Irenie i Tadeuszu, który był ogrodnikiem, oraz o... rozwodach aktora, a ze zdjęć poznajemy ostatnią żonę Elżbietę i dowiadujemy się, że aktor ma córkę Agatę i wnuka Aleksandra. Ostatnio pasjonuje się fotografią i z powodzeniem pokazuje swoje zdjęcia na  licznie organizowanych wystawach.

Baniewicz pisze, że aktorstwo Janusza Gajosa, jeśli jeszcze nie obrosło legendą, to na pewno się nią stanie, wszak doszedł do niej drogą nietypową. Na pewno legendą stał się polski serial wszech czasów (uznany  i nagrodzony został tak przez widzów w 1995 roku!) „Czterej pancerni i pies”, w którym Gajos zagrał Janka Kosa. Rola Kosa dla młodego, debiutującego wówczas aktora była jak trzęsienie ziemi. Zdobył niesłychaną popularność, która nie tylko stała się uciążliwa w życiu codziennym (stale zaczepiany na ulicy czy w autobusie, musiał odpowiadać, czy woli Lidkę, czy Marusię), ale sukces ten przerodził się w... klęskę. I to nie tylko dlatego, że twórcą serialu był partyjny pupil Janusz Przymanowski, ale ze względu na przylgnięte emploi aktora, cud blondyna, kojarzącego się wszystkim reżyserom z czołgiem i psem Szarikiem. „Wiele razy słyszałem: obsadziłbym Cię w ‘Kordianie’, ale co zrobimy z psem?” – opowiada Gajos, którego telefon milczał przez trzy lata, a w serialu grał przez niemal pięć (1966-1970)... Podobną przygodę „przepędzonego z salonów” przeżył po występach w kabarecie Olgi Lipińskiej, gdzie został obsadzony w roli woźnego Tureckiego. Wszystkim się kojarzył z najsłynniejszym  cieciem PRL-u, ubranym w szykowny podkoszulek z napisem „I’am Turecki”, wystający spod robotniczej kufajki, nie wspominając już o beretce z antenką... „Janusz Gajos stworzył postać tak przekonująco, bo wie, co się godzi, a co się nie godzi – wspomina Olga Lipińska – ma jakieś niezwykłe poczucie prawdy, niezawodny azymut, który go prowadzi w zawodzie, w życiu chyba też, bo jest człowiekiem prywatnie bardzo skromnym”. To była dla aktora znowu pułapka. „Zaczęto do mnie coraz częściej na ulicy mówić: ‘Panie Turecki’. Kiedy pan doktor po operacji powiedział: ‘Obudź się pan, panie Turecki’, zrozumiałem, że trzeba uciekać, że to kolejna szufladka, z której bardzo mi będzie ciężko wyskoczyć. Nie była to uliczka, w którą  chciałem wejść, ale wszedłem, i wcale niełatwo się było od Tureckiego uwolnić” – wyznaje Gajos.  Charakterystyczna postać prostaczka Tureckiego, nadużywającego  słowa „par excellence”, odstręczała reżyserów od obsadzania go w jakiejś innej roli. Nowy genre aktorski wyczuł tylko Kazimierz Kutz, który pierwszy wyciągnął Gajosa z tej perypetii,  zapraszając go do Teatru Telewizji, do spektaklu „Opowieści Hollywoodu” (1987). Postacią pisarza Ödöna von Horvátha w tym spektaklu aktor przełamał złą passę. Niewątpliwy sukces odniósł jako Jan Sebastian Bach w „Kolacji na cztery ręce”, także w reżyserii Kazimierza Kutza (1990).

Elżbieta Baniewicz, choć stara się prowadzić narrację o drodze artystycznej Gajosa konsekwentnie – czasem pomija chronologię zdarzeń, bo porządkuje jego role podziałem na role teatralne i Teatru Telewizji czy filmu. Pokazuje, jak Gajos umie nie dać się zaszufladkować i gra wspaniale. Przykłady – skrajne: postaci Mateusza Bigdy w Teatrze Telewizji w sztuce „Bigda idzie” w reż. Andrzeja Wajdy, kiedy to spektakl był jakby proroczy, bo powstał na kilka lat przed tym, kiedy do Sejmu wszedł przedstawiciel Samoobrony, żywcem wycięty z powieści Juliusza Kadena-Bandrowskiego. W kontraście Baniewicz ukazuje kruchą postać Johnny’ego  Rittera, właściciela podupadłego kina pod Wiedniem, w spektaklu „Miłość na Madagaskarze”. Dochodzą role w sztukach klasycznej literatury rosyjskiej, jak na przykład rola Arkadiusza Iwanowicza Swidrygajłowa w „Zbrodni i karze” Fiodora Dostojewskiego i wiele innych zamieszczonych w skrupulatnie opracowanym kalendarium aktora. Z rozdziału „Bandyci przychodzą z kapitalizmem”, poświęconym rolom Gajosa w Polsce po transformacji , dowiadujemy się, że aktor odnalazł się w filmach akcji Władysława Pasikowskiego, np. w „Psach” czy „Psach 2”. Grał bandytów, urzędników UB i policjantów... „I znów nie chciałem już grać tych wszystkich bandziorów ganiających z pistoletami, twardzieli z przekleństwami w ustach – bo ile razy można krzyczeć: ,Ty skurwielu, urwę ci jaja’, albo podobne kwestie. Te postacie nie wnosiły nic nowego do mojego warsztatu. Miałem lepsze propozycje” – opowiada szczerze aktor.  Poprzez wszystkie role i postacie stworzone przez  Gajosa autorka próbuje ukazać delikatną, nieuchwytną materię, za pomocą której aktor tkał swoją karierę, taką, w której dochodzi do momentu, kiedy może przebierać w propozycjach. Dowiadujemy się, że zawsze umawia się z reżyserem, że nie będzie sztywno trzymał się napisanych  dialogów, tylko improwizował na planie... Ale do tego trzeba być Mistrzem.

À propos Mistrza. W książce Baniewicz pojawiają się też anegdoty opowiedziane przez aktora – szkoda, że jest ich tak mało. Gajos wspomina, że kiedy kręcił „Opowieści Hollywoodu” Hamptona w Krakowie umówił się z kolegą, z którym nie widział się całe lata. Mieli się spotkać na rogu Floriańskiej i Rynku Głównego. „Przyszedłem, czekam, nie ma go. (...) Nagle podchodzi do mnie dwóch facetów: Przepraszam bardzo, pan Gajos? Tak – mówię z wyraźnie połechtaną próżnością. Mistrzu! Dej pan stówkę, tak nas suszy...” W ostatnim rozdziale „Tajemnica sukcesu” autorka przeprowadza klasyczny wywiad. Istotne wydaje się jedno z trafnych stwierdzeń aktora. „Uprawianie  sztuki to nie jest zadziwianie świata sobą, tylko własne, prywatne, możliwe najgłębsze zadziwienie światem. Artysta powinien zachować tę dziecięcą zdolność dziwienia się wszystkiemu”. „Gajos” to pozycja dla zaawansowanego czytelnika, nie łasego na plotki, ale zainteresowanego niuansami pracy aktora, którą przedstawia autorka o bogatej wiedzy teatrologicznej. Baniewicz widziała spektakle, o których pisze, i potrafi je fachowo porównać z innymi oraz docenić walory wybitnego aktorstwa Janusza Gajosa.

Książka jest bogato ilustrowana zdjęciami i reprodukcjami plakatów i afiszy ze sztuk teatralnych, w których grał aktor. To pozycja nietuzinkowa.


Ewa Kozakiewicz
opis redakcji
  6.01.2014
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll