PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
plakat:
Paweł Piotrowicz
Wydawnictwo SQN
Kraków, 2013
stron: 312
O tym, że ma „iskrę bożą”, dowiedział się pokątnie tuż po dyplomie, który otrzymał z wyróżnieniem, od swoich koleżanek podsłuchujących opinie widzów po spektaklu, w którym grał. Jedną z nich wydała pani Ludwika Castori, żona Bronisława Dąbrowskiego, dyrektora Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie.

Ale artystyczna próżność początkującego aktora połechtana została najbardziej chyba propozycją Zygmunta Hübnera, który zaproponował świeżo upieczonemu magistrowi sztuki pracę w Starym Teatrze. Pierwszą premierą była „Nie-Boska komedia” w reżyserii  Konrada Swinarskiego. Nieźle się wszystko zaczynało i... dalej tak trwa, bo Kazimierz Kaczor (rocznik 1941) aktorem jest znakomitym i przez cały czas czynnym.

Książka Pawła Piotrowicza przedstawia sylwetkę popularnego artysty w wywiadzie rzece. Nieustająca pogawędka, której czytelnik jest świadkiem, toczy się wartko przez 22 rozdziały, w których Kaczor szczerze opowiada o swej drodze życiowej w aktorstwie. Bo można z tego wywiadu dowiedzieć się, gdzie i kiedy aktor się urodził, a pochodzi on z Krakowa i pięknie o tym mieście jeszcze lat wojennych (co pamięta z dzieciństwa) i wczesnopowojennych  opowiada, wspominając dzieciństwo w cieniu brunatnych mundurów hitlerowców, albo jak wyglądała jego nauka i droga do szkoły teatralnej... Ale na szczęście oprócz faktów i precyzyjnych opowieści z dawnych lat, chronologicznie ujmujących życiorys artysty – autor wywiadu pokusił się o nakłonienie interlokutora do refleksji szerszych na temat wykonywanego zawodu. Co czyni wynurzenia aktora, przypominającego swe role teatralne, filmowe czy telewizyjne,  o wiele ciekawszymi. Co mówi Kaczor o aktorstwie? „Wie pan, aktorstwo to jest fantastyczny zawód, w którym można zrealizować swoje marzenia o bajce. Nie tylko, że się ją czyta czy wyobraża. Ona w pewnym momencie zmienia się w rzeczywistość. Takie doznania nigdy człowieka nie znudzą ani nie zmęczą. Miałem dwa dyplomy, prawo jazdy, papiery trenera siatkówki, ale i tak mogłem żyć jak w bajce” – wyznaje Kaczor.

W serialu „Polskie drogi” kapral Leon Kuraś jeździł na koniu, dlatego Kaczor musiał się tego nauczyć. Zgłosił się do instruktora Jana Kowalczyka, który później w 1980 roku zdobył mistrzostwo olimpijskie w skokach przez przeszkody. Takich spotkań z nietuzinkowymi ludźmi w życiu aktora było więcej (chociażby z Tonym Halikiem czy Melchiorem Wańkowiczem, u którego pomieszkiwał), ale też i zachwyt nad wykonywanym przez niego zawodem nigdy go nie opuszczał. „Czy  mówiłem już, że aktorstwo to świetny zawód? Można się nauczyć rzeczy, których normalnie człowiek by nie poznał” – twierdzi Kaczor. I jeszcze jedna ważna opinia Kaczora o aktorstwie. Pytany przez Piotrowicza o wydźwięk granej przez niego negatywnej postaci  Ludwika Franke w serialu „Najdłuższa  wojna nowoczesnej Europy”  – czy nie miał obaw co do jego odbioru przez publiczność, po pozytywnym odbiorze postaci Kurasia, aktor mówi: „Wydźwięk moralny bohatera zawsze był mi obojętny. Mnie interesuje to, jak jest napisany scenariusz. Bohater pozytywny jest w nim najczęściej jednowymiarowy, pozbawiony jakiegoś załamania, drugiego dna. Szwarccharakter  natomiast wypada pod tym względem lepiej”. I dodaje, że na ekranie lepiej się sprawdza na przykład Kmicic niż Skrzetuski. Kaczor podaje jeszcze jedno ważne spostrzeżenie – rozróżnia w grze aktorskiej prawdę i prawdulę. Prawdula to według  niego niedogłębna, powierzchowna próba pokazania postaci, mówienie do kamizelki i sztuczne łzy. „Tymczasem poszukiwanie w sobie prawdy o granym bohaterze jest podstawą tego zawodu, gdyż pierwsze rzeczy na temat postaci, jakie znajdujemy, znajdujemy w sobie” – twierdzi aktor.

Struktura wywiadu jest potoczysta – od spraw poważnych panowie przechodzą do lżejszych – wesołych anegdot, od których roi się na kartach tej książki. Kaczor opowiada, jak trafił do produkcji serialu „Dyrektorzy”. Został telefonicznie zaproszony przez kierownictwo produkcji, aby omówić warunki współpracy. Wcześniej umówiony był z kierownikiem Malinowskim, po przybyciu jednak okazało się, że Malinowski… nie istnieje. „Nie nazywam się Malinowski, wyznał kierownik produkcji, tylko Gąsior, ale bałem się tak panu przedstawić, gdyż mógłby pan to uznać za jakiś kawał” – wyjaśnił  Kaczorowi już osobiście producent. Aktor wspomina też o „kolonii ptasiej”, kiedy jeszcze na studiach dorabiał sobie jako wychowawca. Kiedyś w Stróży pod Myślenicami, kiedy z przyjacielem Andrzejem Wroną (też studentem PWST) zgłosili się, dowiedzieli się, że kierownikiem całości była osoba o nazwisku Sroka, dojechał jeszcze jeden wychowawca –  Wróbel...

Z książki o Kazimierzu Kaczorze można się wiele dowiedzieć nie tylko o samym aktorze: jego studiach w Wyższej Szkole Rolniczej,  pracy w Krakowskim Przedsiębiorstwie Budownictwa Przemysłowego w charakterze pomocnika magazyniera i dyspozytora, maszynisty w teatrze Groteska czy wizytach w NRD i RFN, ale też i o jego kolegach po fachu. Wywiad rzeka zawiera wiele ciekawych informacji i anegdot ze środowiska artystycznego, kiedy aktorzy „gotowali” się na scenie i jakie robili sobie kawały na jubileuszowych spektaklach... Piotrowicz przegadał  czterdzieści godzin z Kaczorem nie tylko o sprawach zawodowych, bo czytelnik może się dowiedzieć o pasjach aktora: żeglarstwie (mówi o słynnym rejsie na Karaiby z Tonym Halikiem i Elżbietą Dzikowską) czy umiłowaniu gier komputerowych (występował w programie „Joystick” w telewizji), nie pominięto także spraw prywatnych – kolejnych małżeństw i  pochodzącej z nich dwójki dzieci. Motyw osobisty pojawia się tylko tam, gdzie jest to konieczne i z dużym taktem. Senator ze „Złotopolskich” czy Zygmunt Kotek z serialu „Alternatywy 4” podzielił się z czytelnikami również swymi przeżyciami z działalności podziemnej, w okresie rodzącej się Solidarności, kiedy współpracował  z księdzem Jerzym Popiełuszką i Haliną Mikołajską. W środowisku aktorskim świadomie brał udział w przeobrażeniach ustrojowych i pełnił funkcję prezesa ZASP. Mówi o meandrach głośnej sprawy, kiedy został oskarżony o niegospodarność i złe dysponowanie finansami. Z zarzutów został oczyszczony, ale żadnych funkcji już nie chce pełnić, choć przyczynił się ewidentnie do poszanowania i egzekwowania praw autorskich w środowisku aktorskim.


Ewa Kozakiewicz
opis redakcji
  27.12.2013
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll