Książka Marzanny Graff ma formę – pełnej anegdot – rozmowy-rzeki, w której Barciś ukazuje kulisy pracy teatralnej i filmowej, ze swadą opowiada o spotkaniach z wieloma wybitnymi artystami polskiego kina i teatru. A oto, co bohater książki mówi o sobie i najbliższych:
Imię – Artur. Nie mam drugiego, rodzice nie dali. Może uznali, że to (w 1956 roku w małej wsi Kokawa pod Częstochową) jest i tak oryginalne i wystarczy za dwa. Lubię swoje imię.
Nazwisko – Barciś. Nie bardzo wiadomo, skąd sięwzięło, ale odnalazłem kiedyś przypadkowo miasteczko we Włoszech o podobnej nazwie, BARCIS, i uknułem dla kolorowych pism historyjkę o tym, że mój ród wywodzi się z Włoch. A może to prawda?
Rodzina. Żona Beata, syn Franek, psy, a raczej suki,Nesca i Inka oraz kot Pędzel. Zawód. Jest obok rodziny sensem mojego życia. Ma wiele odcieni. W większości to barwy radosne i wesołe, ale jest też miejsce na ciemną stronę mocy.