Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
KSIĄŻKI FILMOWE
Pod redakcją Jakuba Majmurka
Wydawnictwo Krytyki Politycznej
Warszawa, 2013
stron: 226
„Uratować Wajdę przed Wajdą” – pod takim hasłem
autorzy książki „Wajda. Przewodnik Krytyki Politycznej” po raz kolejny
zwierają szyki we wspólnym celu zredefiniowania dorobku narodowej
kinematografii.
Parę lat grupa
Restart powyższy postulat redefinicji wpisała do swojego manifestu i
choć sama idea ruchu odnowy polskiego kina właściwie umarła, ten
podpunkt gdzieś w ich działalności się ostał. Oczywiście, KP wydawała
już książki na nowo próbujące odczytać twórczość m.in. Agnieszki Holland i Jerzego Skolimowskiego, ale wspomnieć o tym pomyśle przy okazji tomu o Andrzeju Wajdzie warto jeszcze raz. Z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że Wajda
symbolizuje polskie kino od dekad, on wręcz jest polskim kinem. Po
drugie: „Wajda. Przewodnik Krytyki Politycznej” to książka bodaj najpełniej ów założenie redefinicji klasyki wypełniająca.
W zredagowanej przez Jakuba Majmurka pracy wyróżniają się przede wszystkim dwa wiodące motywy analizy twórczości autora „Lotnej”.
Eseiści często bowiem omawiają zmysłowość kina Wajdy – relacje miłosne
między bohaterami, podejście autora do cielesności, kobiecość i męskość w
jego filmach, powtarzalność motywu trójkąta złożonego z dwóch mężczyzn i
zakłócającej ich kontakt kobiety. To niby wątki w oczywisty sposób
wyczuwalne wśród zainteresowań mistrza, ale wspólnie, przeplatając się
na przestrzeni kilku tekstów, układają się w oryginalną narrację o kinie
Wajdy. Oryginalną, bo jego filmy najczęściej jednak traktuje się jako
wyzwanie intelektualne, podszyte wzniosłymi ambicjami, niesione powagą
wypowiedzi. Omówienie miłosnych i erotycznych relacji między Wajdowskimi
postaciami pozwala dostrzec w jego dorobku drugi wymiar, równie
konsekwentnie kontynuowany na przestrzeni całej twórczości autora „Katynia”. Niemniej ważny, a nieco wyrywający go z dotychczasowych ram.
Autorzy
celnie zresztą zauważają także, że fakt ustawienia Wajdy na pozycji
twórcy, którego dorobku oraz zasług nie wypada kwestionować, położyło
się cieniem na kondycji całej narodowej kinematografii. Wspominają, że
polskie kino miałoby się o wiele lepiej, gdyby pielęgnowano tradycję
dialogu z Wajdą – zezwalało np. reżyserom młodego pokolenia podejmować
się twórczej polemiki z mistrzem. Nawet chybionej, nawet przesadnej,
nawet dalekiej od genialności. Rozmowa z Wajdą to bowiem rozmowa o
polskości. Naszych mitach, legendach, ikonach, kulturze, toposach,
czynnikach, które nas ukształtowały. Dzięki uruchomieniu takiej
artystycznej dyskusji kino mogłoby sięgnąć po więcej, wykazać ambicje,
które dziś trudno w nim dostrzec. Ambicje inteligenckie i intelektualne.
Ambicje przepisywania polskości – i to przepisywania zupełnie
nieszablonowego i autorskiego. Nie takiego, jak czynią to inne
kinematografie europejskie, ukazując np. narodowych bohaterów w momencie
słabości, odzierając ich z wyjątkowości, stawiając między zwykłymi
ludźmi. Przepisywania jej w naszym, polskim, osobnym stylu. Bo jak
podkreśla wielu eseistów: kino Wajdy ma problem z negatywnością. Nie
analizuje demonicznych aspektów polskiego ducha, nie dostrzega ich. Tym
samym otwiera ono olbrzymie pole do popisu dla polemistów.
„Wajda.
Przewodnik Krytyki Politycznej” wchodzi do księgarń, gdy na ekranach
pojawia się „Wałęsa. Człowiek z nadziei”. Oba te tytuły są dla siebie
dobrym sąsiedztwem, bo oba powinny być lekturą obowiązkową – ujmę to
górnolotnie – każdego Polaka. Skoro Wajda miał odwagę wypowiedzieć się o
człowieku – micie założycielskim obecnego kształtu Polski, tak autorzy
„Przewodnika” mieli czelność podyskutować z legendą polskiej
kinematografii. Czemu jednak ich dzieło jest pełniejsze? Właśnie
dlatego, że oni nie obawiają się wysunąć postulatu wspomnianej wyżej
dyskusji z kinem mistrza, a także wskazać kilka kierunków, w których
taka dyskusja mogłaby się potoczyć. Wajdzie starcza natomiast ambicji na
odbrązowienie mitu Wałęsy, przy jednoczesnym przemilczeniu faktu, że
dziś jego osiągnięcia są coraz bardziej krytykowane, coraz mniej
wiadomo, co z nimi zrobić, coraz mocniej ulegają zwyrodnieniom i
nadużyciom. Tym samym Wajda znowu jakby zatrzymuje się w pół słowa,
umyka przed negatywną stroną ukazywania zjawiska, ale nade wszystko:
unika sprowokowania dyskusji o współczesnej Polsce. Choć w naszym kinie
prawdopodobnie on jako jedyny mógłby sobie na nią pozwolić i mógłby
liczyć na polemistów na poziomie. Czy więc nadszedł czas na kogoś, kto
pokłóci się z mistrzem za pośrednictwem filmu?
Urszula Lipińska
opis redakcji
11.10.2013
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024