Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
KSIĄŻKI FILMOWE
Marie-Dominique Lelièvre
Wydawnictwo Marginesy
Warszawa, 2013
stron: 382
Zamiast pierścionka zaręczynowego Brigitte prosi
Vadima o... szczeniaka. „Będzie to Clown, czarny cocker spaniel, żywy
pluszak i uczuciowy substytut” – pisze Marie-Dominique Lelièvre w swej
opowieści o najseksowniejszej europejskiej gwieździe filmowej, znanej
jako BB.
Ten przypomniany fakt mógłby się wydawać błahy, gdyby nie to, że stał się symboliczny – w kontekście tego, co zrobiła Brigitte Bardot w wieku niespełna czterdziestu lat. „Nie chcę patrzeć, jak się starzeję na ekranie, jak Garbo”
– powiedziała i... porzuciła kino. Pozbyła się majątku oraz cennych
osobistych pamiątek, by oddać się całkowicie – i ze zmiennym szczęściem –
walce o prawa zwierząt, co czyni nadal. Fundacja aktorki chwali się 54
tysiącami członków w wieku od siedmiu do siedemdziesięciu siedmiu lat.
Biuro w Bukareszcie, schroniska dla bezdomnych psów, doroczne święto
rodzinne „Boże Narodzenie Zwierzaków” – to coś najważniejszego, co
zaprząta siły i całą energię 79-letniej byłej aktorki, modelki, tancerki
oraz piosenkarki. A mimo to, że robi coś, co według niej jest sensowne,
Bardot jest nieszczęśliwa. „Kondycja zwierząt nie poprawia się, a
raczej się pogarsza. Industrializacja przyspiesza. Transport i ubój
przemysłowy zwiększają cierpienia zwierząt. Robotyzacja to koszmar” – to
fragment jej opinii na ten temat. Dopóki cierpią zwierzęta, cierpi też
Brigitte. „Od czasu do czasu dobrze byłoby osiągnąć jakieś rezultaty…” –
wyznaje. Autorka książki podkreśla, że Brigitte obudziła sumienia
ludzkie i przyczyniła się niejednokrotnie do zmiany prawa. Dzięki jej
medialnemu blaskowi udało się uratować życie niewyobrażalnej liczbie
zwierząt: psów, kotów, koni, owiec, niedźwiedzi z cyrków, białych fok,
słoni, nosorożców, węgorzy, nawet skorupiaków. Dlatego Lelièvre w napisanej przez siebie książce „Brigitte Bardot to ja!” twierdzi, że historię życia aktorki powinno się opowiadać z punktu
widzenia zwierzęcia: gazeli z Senegalu, tańczącego niedźwiedzia z
Bułgarii czy kanadyjskiego misia polarnego albo małpy z Kongo.
Wadą
tej publikacji jest więc to, że napisała ją ze swego punktu
widzenia…Marie-Dominique Lelièvre, która już w pierwszym rozdziale
przyznaje, że nie tylko kocha Bardot, ale ją wręcz uwielbia, co wróży
nie najlepiej, bo może spowodować, że nie dostrzeże rys i pęknięć nie
tyle na urodzie seksbomby, co jej charakterze. Trzeba jej jednak oddać
sprawiedliwość –opisując życie BB, nie tylko bierze jej stronę i punkt
widzenia. Odnosi się to szczególnie do sprawy macierzyństwa oraz złych
relacji z synem Nicolasem Charrier. Lelièvre dystansuje się
również od niektórych zachowań i powiedzeń aktorki. Szczególnie uwypukla
jej stwierdzenie, po rozstaniu z Gunterem Sachsem, niemieckim
milionerem i słynnym playboyem: „Moja specjalność to pieniądze”. To może
i prawda (mimo licytacji wszystkich swoich dóbr Bardot wiele jeszcze
zostało i potrafiła zarobić na dostatnie życie, nie będąc już aktorką),
ale nie jedyna...
Jaką osobą była
naprawdę słynna gwiazda? Czy autorce udaje się przekazać jej prawdziwe
oblicze? Oprócz powszechnie znanych faktów z życiorysu Bardot, urodzonej
28 września 1934 roku w Paryżu, Lelièvre udaje się ukazać ludzkie,
zwyczajne oblicze gwiazdy skandalistki. Jeden z jej filmów, „I Bóg stworzył kobietę” Rogera Vadima z Louisem Trintingnantem – jak określił to pewien francuski krytyk – oznaczał narodziny całkiem
nowego społeczeństwa. „Vadim pozwolił mi wypowiadać się swobodnie i być
całkowicie sobą, czego nie mogłabym zrobić bez niego” – wyznaje Bardot. I
dodaje: „Ja nie grałam, ja byłam”. „Bóg stworzył kobietę, a diabeł
wymyślił BB” – opiniowali zwolennicy powszechnie istniejącej we Francji i
w powojennej Europie hipokryzji. Vadim i francuska Nowa Fala zyskali
rozgłos, podobnie jak zatoka Canonniers i Saint-Tropez, które zostało
wylansowane ze zwykłej uroczej wioski rybackiej na najbardziej znane,
światowe uzdrowisko. To wszystko stało się dzięki przełomowemu filmowi i
BB. Charles de Gaulle, przyjmując aktorkę w Pałacu Elizejskim,
stwierdził, że jest ona „francuskim artykułem eksportowym równie ważnym
jak samochody Renault”. Do postrzegania Brigitte Bardot jako symbolu
seksu i zmysłowości przyczyniły się poza filmami (nakręciła ich
pięćdziesiąt, m.in. „Babette idzie na wojnę”, „Pogarda”, „Viva Maria”)
zdjęcia pojawiające się na okładkach kolorowych czasopism. Na okładce
„Paris Match” BB gościła 39 razy... Czyniła to lekko i mimo woli, cały
czas zajmując się tym, co jej przypisywano – wyzwoleniu seksualnemu.
Nakręciła film z Godardem, najbardziej pomysłowym filmowcem tamtych czasów, ale „ani ją to ziębiło, ani grzało”. Tęskniła za Samim Freyem,
który pojechał na zdjęcia do Hiszpanii. Godard w środku małżeńskiego
kryzysu marzył o powrocie do Paryża, by zorientować się, co wyprawia
jego żona Anna Karina. I to jest właśnie „Pogarda” – opisuje Lelièvre
okoliczności powstania tego nowatorskiego filmu, arcydzieła
europejskiego kina, nakręconego przez „nadąsane dzieci, które chodzą na
wagary”. Lelièvre podaje z lekkością wątki filmowe, zawodowe, splatające
się z życiem prywatnym gwiazdy. Nie epatuje, choć materia jest taka, że
mogłaby, skandalami, plotkami i podbojami aktorki. Bardot za życia
stała się popkulturową ikoną, a wylansowany przez nią swobodny styl
ubierania (np. krótkie spodenki i luźne podkoszulki, bose stopy),
fryzura o charakterze „kapusty” czy ostry uwypuklający oczy i usta
makijaż to detale, które kopiowane są przez aktorki i kobiety do dziś...
Czy
z książki dowiadujemy się o czymś, czego nie wiemy na temat BB?
Lelièvre pisze o ambliopii lewego oka Brigitte, chorobie, z którą
zmagała się przez całe życie. Stąd incydent podczas prezentacji filmu
„Viva Maria” na Manhattanie, gdzie nagle wybucha ampułka z magnezją w
twarz Brigitte i uderza ją grad metalicznych cząsteczek, bo flesz
rozleciał się na kawałki trzy centymetry od jej prawego oka, jest taki
groźny. To spowodowało odklejenie się siatkówki. „Tamtego dnia groziła
jej ślepota, zmora wszystkich cierpiących na ambliopię. Wydaje nam się,
że wiemy wszystko o Brigitte Bardot, ale o tym intymnym lęku ona nie
opowiada” – pisze autorka. Jest jeszcze sporo smakowitych faktów i
opowieści, które zapewne usatysfakcjonują byłych i obecnych zwolenników
gwiazdy z seksapilowym stylem so frenchy... To ona spopularyzowała
bikini i dekolt typu odkryta szyja oraz ramiona, biustonosze tzw.
bardotki... Warto przypomnieć, że Bardot była pierwszą kobietą
„niehistoryczną”, której twarz posłużyła jako wzorzec podobizn Marianny,
emblematu Republiki Francuskiej, w Buzios w Brazylii powstał posąg
Brigitte Bardot, a Andy Warhol ją „powielił” ze zdjęcia. Uwielbiali ją Beatlesi...
Zaletą
książki jest bogata szata graficzna, w publikacji znalazło się wiele
zdjęć aktorki z różnych okresów życia – od dzieciństwa po stan obecny
(BB jest nadal piękna i wyrazista, mimo że nie poddała się żadnej
operacji plastycznej), oraz reprodukcji okładek czasopism i plakatów.
Wszystkie rozdziały opatrzone są bogatymi przypisami.
Ewa Kozakiewicz
opis redakcji
13.08.2013
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024