PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
KSIĄŻKI FILMOWE
plakat:
Aleksandra Ziółkowska-Boehm
Prószyński Media
Warszawa, 2013
stron: 240
Ingrid Bergman wspominała, że kiedy David O. Selznick, hollywoodzki producent, zobaczył ją po raz pierwszy, popatrzył chwilę i powiedział, że ma pomysł, jakiego w Hollywood nie było nigdy wcześniej. Nic w wyglądzie jej nie zmieni. Zostanie sobą. Będzie  pierwszą naturalną aktorką.

Bergman to odpowiadało, bo nie lubiła stosować nawet makijażu, a mimo to „wciąż była piękna”, potrafiła się zarumienić i zachowywała się jak „normalny człowiek”. To informacje ogólnie znane, bo o jednej z największych gwiazd kina i laureatce trzech Oscarów napisano już wiele książek. Jednak  pozycja „Ingrid Bergman prywatnie” pióra Aleksandry Ziółkowskiej-Boehm ma wyraźną przewagę nad innymi książkami – ukazuje autentyczną, bogatą korespondencję, która krążyła w rodzinie Boehmów. Udostępniono ją na potrzeby książki tylko dzięki koneksjom pisarki. Aleksandra Ziółkowska-Boehm, była asystentka i sekretarka Melchiora Wańkowicza, jako żona Normana Boehma, którego Ingrid Bergman była kuzynką, miała swobodny dostęp do licznych listów  pisanych przez słynną aktorkę przez 36 lat do  członków amerykańskiej  rodziny. Niewiele osób wie, że urodzona w Szwecji  artystka miała amerykańskich krewnych – siostra ojca Ingrid, Blenda Bergman (po mężu Boehm), osiadła na stałe w Stanach. To z listów do cioci Blendy wychyla się prywatny obraz aktorki. Ziółkowska-Boehm słusznie skupia się na prywatnych niuansach życia Ingrid Bergman, nie odnosząc się do sfery filmowej. Ale czyni to elegancko, nie w stylu obecnych plotek z tabloidów. Te prywatne liściki potwierdzają tylko charakterystykę powszechnie znanej ze skromności i prostolinijności bohaterki publikacji.

Ta książka to bibelocik księgarski – zgrabny, niewielki format, liczne fotografie prywatne nigdzie dotąd niepublikowane i reprodukcje listów  (poznajemy zamaszysty, a jednocześnie uporządkowany charakter  pisma aktorki), z których Ziółkowska wyłuskuje fakty, ale ważkie gatunkowo. Jak ten, że Ingrid Bergman  po obejrzeniu filmu „Rzym miasto otwarte” Roberta Rosselliniego zanotowała w swoim dzienniku, że realizm i prostota obrazu były dla niej... wstrząsające. To od tego momentu zaczęła się  ogromna fascynacja aktorki włoskim reżyserem i poważny zwrot w jej życiu osobistym. Po oglądnięciu kolejnego filmu Rosselliniego „Paisa” napisała do reżysera: „znam tylko jedno zdanie po włosku: ‘Ti amo’ – jestem gotowa przyjechać i zagrać w Pana filmie”. Tak też się stało. Ich romans wywołał skandal, Ingrid Bergman została wyklęta obyczajowo w Stanach Zjednoczonych, mąż Peter Lindstrom zabrał jej córkę Pię i przez wiele lat nie zezwalał na kontakt z dzieckiem. We Włoszech Bergman założyła nową rodzinę – tam na świat przyszła trójka dzieci: Renzo i bliźniaczki – Isabella i Ingrid Issota. W listach odbija się codzienność  aktorki w kolejnych jej wcieleniach: żony, kochanki i matki, ale też  aktorki, która szukała artystycznego i zawodowego spełnienia. Ziółkowska przytacza fragment tekstu Johna Russela Taylora, amerykańskiego krytyka i pisarza, który napisał, że nie wiadomo, czy to Rossellini zniszczył karierę Ingrid, czy ona jego, ale że zawodowo nie byli dobraną parą. I to zdecydowało, że nie mogli pozostać razem prywatnie.

Mąż Ziółkowskiej – Norman Boehm był świadkiem kolejnych zakrętów życiowych sławnej kuzynki i  spotykał się z nią w wielu miastach we Francji, Anglii czy też w Stanach. Mimo że miała kłopoty – umiała dzielić się swym czasem z  bliskimi ludźmi, pisała listy do cioci Blendy, niepokojąc się o jej stan zdrowia. Jak podkreśla na użytek książki  Norman Boehm, Ingrid zawsze niezależnie od okoliczności była miła, uśmiechnięta i życzliwa, skierowana na potrzeby innych ludzi. Opowiada o tym córka Pia, która doceniła matkę, będąc już sama dorosłą osobą. Poznała ją z zupełnie innej strony i... pokochała. „Była taką wyjątkową matką – zabawną, wesołą, wciąż starała się organizować nowe przyjemności, iść do teatru, kina, na kolację czy pobiegać, wcześnie wstać i iść na zakupy”. Taki obraz wyłania się z listów i liścików – wskazuje on na to, że aktorka była nie tylko wspaniałą aktorką, ale sympatyczną osobą, pełną wdzięku. Ziółkowska nie korzysta tylko z listów – niektóre osoby „przepytuje” i przytacza ich opinie. Głos zabiera jej mąż Norman czy córka Ingrid Pia, która jest krytykiem teatralnym i telewizyjną dziennikarką.

Pia Lindstrom w programie „Larry King Live” powiedziała, co przytacza  Ziółkowska, że jej matka przeszła wiele przeobrażeń: „Gdy była młodziutka, promieniowała urodą, świeżością i delikatnością, a także niezwykłym wewnętrznym pięknem. Z latami, szczególnie  pod koniec życia, Bergman utraciła swoją wielką urodę i wtedy można było zobaczyć, jak wspaniałą jest aktorką”. Normanowi Boehmowi powiedziała coś, co świadczyło o jej wielkim szacunku do publiczności. „Ludzie, gdy przychodzą do teatru, zakładają, że przedstawienie będzie wspaniałe i będą je pamiętać przez całe życie. Publiczność zawsze jest po stronie aktora” – mówiła gwiazda. W książce jest jeszcze jeden ważny cytat, słowa Samuela Ullmana, poety i biznesmana, które Ingrid uznała za motto swojego życia: „Młodości nie mierzy się liczbą lat, ale świadomością umysłu. Tak długo, jak twoje serce dostaje impulsy radości i odwagi i reaguje na innego człowieka – tak długo jest się młodym. Kiedy wszystkie połączenia się przerwą i serce pokryje się śniegiem pesymizmu, wtedy jesteś stary i Bóg może użalić się nad twoją duszą”. Przed śmiercią Ingrid Bergman (walczyła siedem lat z chorobą nowotworową piersi) odbyła podróż sentymentalną do Sztokholmu.  „Pożegnałam się ze wszystkimi” – powiedziała w Londynie, gdzie zmarła 29 sierpnia 1982 roku, skończywszy sześćdziesiąt siedem lat. Tak się złożyło, że odeszła na zawsze w tym samym dniu, w którym się urodziła – urodziła się w Sztokholmie w 1915 roku. „Ingrid mówiła, że jej życie było dobre i pełne. Gdyby miała żyć ponownie, nic by w nim nie zmieniła. Powtarzała to bez zmian, jak litanię. Nie żałowała niczego”.

Autorka książki, przytaczając listy Boehmów, publikuje też za zgodą rodziny fotografie z albumów rodzinnych – to zwykle zdjęcia z różnych zdarzeń rodzinnych, na których pojawia się gwiazda w sytuacjach zwyczajnych. Norman, mąż Ziółkowskiej, mówi, że Ingrid wyglądała na szczęśliwą niezależnie od okoliczności życiowych. Tak było, kiedy widział ją po raz pierwszy i zawsze potem, wyglądała promiennie... Autorka książki, ukazując słynną aktorkę złotego wieku Hollywood, sama od siebie nic nie wnosi, bo powołuje się na inne wiarygodne publikacje, a najczęściej na „My Story” Ingrid Bergman i Alana Burgessa i  m.in.  na biografię Charlotty Chandler. Jednak prawdy znane, a wyłuskane z rodzinnych  dokumentów stają się bardziej wiarygodne. Umiejętność do ich dotarcia i eleganckie ich „sprzedanie” to kolejna zaleta książeczki, którą warto przeczytać.

 




Ewa Kozakiewicz
opis redakcji
  18.07.2013
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll