Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
KSIĄŻKI FILMOWE
Maciej Stuhr
Wydawnictwo Zwierciadło
Warszawa, 2013
stron: 221
Zbiór felietonów pisanych latami (2008-2013) dla
czasopisma „Zwierciadło” plus opowiadanie „Utytłani miłością” tworzy
szczególny rodzaj książki, nie tylko ze względu na dwuczęściową formę. I
nie tylko dlatego, że napisał ją aktor teatralny, filmowy, telewizyjny i
kabaretowy Maciej Stuhr (laureat Orła za pierwszoplanową rolę męską w
filmie „Pokłosie”), który zapewnia: „Każdą literkę w tej książce
napisałem sam...”
Pozycję „W krzywym zwierciadle” wyróżnia nie jedynie to, że została napisana osobiście przez aktora
(wiadomo, obecne gwiazdy i celebryci wyręczają się zwykle „murzynami”),
ale optyka widzenia świata, z którego autor nadaje i przesyła swe myśli.
Stuhr dowcipnie już na wstępie konstatuje: „Od kiedy Manana Chyb zaprosiła mnie do współpracy w ‘Zwierciadle’,
wydobywam z siebie przynajmniej jedną myśl w miesiącu, co uważam za
swój osobisty sukces...” To jest wyznanie, na które nie każdy by się
zdobył...
Maciej Stuhr wydziela myśli
wesołe i smutne, wywołuje refleksje i zadumę, rozprawiając się ze
światem, w którym sam żyje i jemu podobni ludzie. Te felietoniki
(nazywam je tak, bo są naprawdę króciutkie) są jak skecze, w których
twórca występuje. Niosą celne obserwacje z dnia codziennego, a
humorystyczne sytuacje nie ośmieszają nikogo konkretnego, lecz są
uogólnieniem sytuacji, w której współczesny człowiek musi działać.
To dowcipne teksty, świadczące o błyskotliwości i inteligencji autora. Zaświadcza o tym aktor Marek Kondrat, przywodzący wspomnienie profesora Bohdana Korzeniowskiego,
wybitnej postaci polskiego teatru, który na pytanie studenta, czy aktor
powinien być inteligentny, odparł, że może być, ale nie powinno mu to
przeszkadzać...
„Maćkowi Stuhrowi inteligencja nie przeszkadza być doskonałym aktorem, ale też nie ogranicza go do wykonawstwa. Jego zbiór felietonów jest tego przykładem. Maciek jest wrażliwym obserwatorem życia – dyskretnie szyderczym, ale też lirycznym i wyrozumiałym. To najlepsze cechy dobrego pisarstwa, a i aktorstwo na tym zyskuje!” – pisze Marek Kondrat, rekomendując książkę. Dobrą, choć bezosobową reklamą książki „W krzywym zwierciadle” może być to, że w Internecie pojawiły się posty zachwalające pozycję, ktoś stwierdził nawet: „dzięki krótkim i dowcipnym tekstom Stuhra znowu zacząłem czytać!” I z tego pewnie pan Maciej się ucieszy!
„Maćkowi Stuhrowi inteligencja nie przeszkadza być doskonałym aktorem, ale też nie ogranicza go do wykonawstwa. Jego zbiór felietonów jest tego przykładem. Maciek jest wrażliwym obserwatorem życia – dyskretnie szyderczym, ale też lirycznym i wyrozumiałym. To najlepsze cechy dobrego pisarstwa, a i aktorstwo na tym zyskuje!” – pisze Marek Kondrat, rekomendując książkę. Dobrą, choć bezosobową reklamą książki „W krzywym zwierciadle” może być to, że w Internecie pojawiły się posty zachwalające pozycję, ktoś stwierdził nawet: „dzięki krótkim i dowcipnym tekstom Stuhra znowu zacząłem czytać!” I z tego pewnie pan Maciej się ucieszy!
Tych,
co jednak czytają na co dzień, felietony aktora potrafią rozśmieszyć do
łez, podobnie jak skecze odnoszące się do rozmów telefonicznych typu
męskiego i żeńskiego. Aktor odkrywa jeszcze trzeci rodzaj rozmowy
telefonicznej – bezpłciowy...
„Twój
czas jest dla nas bardzo ważny” jest jednym z takich celnych felietonów.
Autor postanowił zrobić z tego tekstu skecz kabaretowy, który
zaprezentował podczas kabaretonu w Opolu w 2012 roku i od tego czasu
stał się on przebojem internetowym. Kto go nie zna - warto zobaczyć na
http: //www.you tube.com/
Z
powodzeniem Stuhr uprawia w jednym z felietonów futurystykę, a to
przewidując drogę mediów – w „ręce wyobraźni” aktora wpadła gazeta
codzienna z 15 maja 2040 roku (tu wizja nadto jest optymistyczna, bo
czy w roku owym wydawane będą jeszcze gazety?), w której odkrywa
informacje. Za przykład niech posłuży taka. Waszyngton: „Ameryka
świętuje wybór pierwszego od 30 lat białoskórego, heteroseksualnego
mężczyzny na urząd prezydenta. Co ciekawe, prezydent elekt – co
podkreślają komentatorzy – nie jest też Żydem. Nie przeszedł również ani
jednej operacji zmiany płci. Zszokowani Amerykanie tłumnie wychodzą na
ulice, aby świętować zmiany!”
Refleksyjne
podejście felietonisty uwidacznia się w utworze „Mój pierwszy raz”,
kiedy autor przekonuje nas, że niezależnie od tego, ile mamy lat, los
stawia nas w pewnych sytuacjach po raz pierwszy w życiu. I całe nasze
doświadczenie, opinie, nawyki trzeba na nowo weryfikować. Może nie
trzeba, ale czasem warto. Właśnie te „pierwsze razy w życiu” powodują,
że życie zaczyna się przeżywać od nowa. Że znów patrzymy w przyszłość.
Mówiąc językiem Facebooka: „pierwszy raz w życiu” – Lubię to!
Tego
typu felietony, być może nieniosące zbyt odkrywczych treści, sprawiają,
że czytać je mogą nie tylko młodzi ludzie ( bo nadal do młodego
pokolenia autor książki się zalicza, choć przekroczył już dawno
trzydziestkę!), ale starsi i nieco starsi... Czyli są uniwersalne.
Niosą też smaczne anegdoty, które autor posłyszał pewnie na planie
filmowym, bowiem jeszcze jako dziecko brał udział w dziesiątym odcinku „Dekalogu”, gdzie wcielił się w postać Piotrka. Opowiadał jedną z nich Krzysztof Kieślowski,
z niejakim przerażeniem, że jego amerykański agent na pytanie: How are
you? Odpowiada: I’m extremely well! A przecież człowiek rzadko kiedy
jest extremely. On nawet rzadko kiedy jest well. On przeważnie jest
so-so...
To oczywiście odniesienie do filmu dokumentalnego o samym reżyserze, który nosi tytuł „J’m so- so” w reżyserii Krzysztofa Wierzbickiego. Więc jak ktoś jest właśnie w takim stanie „so-so”, powinien wziąć do ręki zbiór Macieja Stuhra – na pewno będzie well.
Część
druga książki to coś na kształt scenariusza filmowego, a raczej jego
pastiszu. Aktor zatytułował ją „Utytłani miłością” (ilustrowana zabawnie
przez Nataszę Pastuszenko) i jest to konglomerat pomysłów
wysupłanych z wielu filmów klasycznych, współczesnych, mądrych i
głupich, którą autor zaleca „wyświetlić sobie w głowie jako film”.
Niestety, ten obraz nie mógłby być sukcesem...
Na
koniec, nawiązując do jednego z felietonów Macieja Stuhra, gdzie
przedstawia on tryb wywiadu, jaki z nim przeprowadzono – porównując go
do postaci jego ojca – nie można nie wspomnieć, że wydaniem książki
Maciej Stuhr przypieczętował ślad, którym podąża (z rozmysłem lub nie)
za ojcem, wybitnym aktorem i reżyserem Jerzym Stuhrem, który wydał już kilka książek: „Sercowa choroba, czyli moje życie w sztuce” (tę pozycję w wieku powyżej czterdziestu lat, tuż po zawale), „Stuhrowie – historie rodzinne” czy „Tak sobie myślę”. W książce „Udawać naprawdę” – wywiadzie rzece z Markiem Mikosem,
ojciec rozważa kwestię zdobycia popularności. Wyznaje, że jego syn
zdobył ją zupełnie inaczej niż on. „Mój syn od popularności zaczyna.
Mało, miara popularności jest miarą jakości. To bardzo niebezpieczne, bo
popularność mieni się wszystkimi barwami” – wyznaje Jerzy Stuhr.
Obydwaj panowie dzięki tej szalonej popularności zaczęli wydawać książki, bo kto nie kupi Stuhra? No, tego śmiesznego gościa? Chwileczkę... Którego?
Obydwaj panowie dzięki tej szalonej popularności zaczęli wydawać książki, bo kto nie kupi Stuhra? No, tego śmiesznego gościa? Chwileczkę... Którego?
Ewa Kozakiewicz
opis redakcji
9.07.2013
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024