Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
KSIĄŻKI FILMOWE
Pod redakcją Barbary Kurowskiej
Muzeum Kinematografii
Łódź, 2013
stron: 318
Do tego plakatu warto było dorobić film – to
chyba najpiękniejsza recenzja, jaką może usłyszeć artysta plastyk. A
jeśli jeszcze są to słowa Andrzeja Wajdy...
„Plakat
to najkrótsza recenzja filmu. Powinien być przedłużeniem atmosfery
filmu, powinien nieść podobne przesłanie, wydobywając elementy
najbardziej drażniące. Plakat może operować brzydotą lub pięknem, ale
musi być zauważony. Plakat niezauważony ginie” – mówi Andrzej Pągowski.
Słowa wybitnego plastyka, autora setek plakatów do polskich filmów,
jednocześnie klasyka i nowatora, posłużyły za motto albumu, który
podsumowuje filmowy dorobek artysty.
To
publikacja na bardzo wysokim poziomie, co nie jest zaskoczeniem,
zważywszy, że wydawcą książki jest Muzeum Kinematografii z Łodzi. Album
powstał pod kuratelą dyrektora ośrodka Mieczysława Kuźmickiego, jego redaktorem jest Barbara Kurowska.
Wysoko cenię sobie wydawnictwa łódzkiego Muzeum, odbija się w nich
bowiem rzetelność czy wręcz drobiazgowość i wielkie umiłowanie pracy
archiwistycznej. Zespół przygotowujący publikację wyciągnął chyba każdy
plakat z dorobku mistrza, przejrzał wszystkie wywiady, od rozmowy z
utalentowanym debiutantem – studentem po ostatnie wypowiedzi. Ciekawe,
że w tych fragmentach wycinków i rozmów odbija się cała historia
polskiego plakatu filmowego. Jeszcze w latach osiemdziesiątych Pągowski
stwierdza, że w Polsce nie ma prawdziwego plakatu komercyjnego,
następnie słusznie przeczuwa, że artystyczną wizję filmu wyrażoną
grafiką czekają ciężkie dni w młodym kapitalizmie, a potem już tylko
obserwuje przemijanie zapotrzebowania na ten rodzaj sztuki filmowej.
Artysta,
biorąc czynny udział w życiu publicznym i często wypowiadając się w
mediach, staje się medialną osobowością, wychodzi z anonimowości, jest
równie rozpoznawalny jak jego kreska. Tak właśnie jest w przypadku
Pągowskiego. Można go lubić albo nie, ale nie można nie doceniać zarówno
talentu, jak i artystycznej uczciwości. Uczciwości, która polega na
tym, że aby plakat stworzyć, film trzeba obejrzeć, przemyśleć,
zinterpretować. Czasem namysł trwa kilka sekund, czasem dwa tygodnie,
jak przyznaje plastyk. Ten proces myślowy składa się na całość dzieła.
Nie ma wątpliwości, że w każdej pracy Pągowskiego jest i twórcza
interpretacja, i własny styl, i coś, co można nazwać wartością dodaną.
O takiej właśnie wartości mówi cytowany Andrzej Wajda, wspominając jedną z najsłynniejszych prac Pągowskiego, plakat do „Człowieka z żelaza” z jak gdyby trójwymiarową, zakrwawioną koszulą: „Jak zrobić plakat,
który zaskoczy reżysera filmu i uświadomi mu, co naprawdę zrobił?(…) A
jednak przeżyłem taki moment dzięki plakatowi do filmu 'Człowiek z
żelaza'. Jest on dokładnie tym, co chciałem swoim filmem powiedzieć. (…)
Są takie momenty w sztuce, kiedy tworzy ona obrazy, których domagają
się ci, którzy wyszli na ulicę, dając tym wyraz protestu. To prawda, że
przyciąga uwagę głównie niedozwolony tekst i odpowiedni obraz, ale
czasem, jak to ma miejsce z plakatem Andrzeja, pojawia się rewolucyjna
forma”.
Dziś prawdziwych plakatów już
nie ma? Plakaty, nośniki idei społecznych i artystycznych, dowody
twórczego procesu, zachwycające poziomem artystycznym, obejrzeć można
głównie na internetowym portalu gapla.pl. Ale najkrótsza recenzja filmu
powoli, powolutku przebija się z powrotem do obiegu artystycznego. Jak
na moim ulubionym plakacie Pągowskiego, do Polskiej Wiosny w Holandii,
gdzie czerwono-białe tulipany kiełkują nieśmiało i użyźniają filmowe
podłoże kadrów filmowych.
Anna Wróblewska
opis redakcji
8.06.2013
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024