Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
KSIĄŻKI FILMOWE
Marc Eliot
Wydawnictwo Axis Mundi
Warszawa, 2013
stron: 368
Pisanie biografii artysty współcześnie żyjącego
jest dla autora książki ryzykowne z różnych względów. Niektórzy pisarze
zamiast biografii tworzą panegiryki, z lęku przed procesem o
zniesławienie nie poruszają drażliwych wątków z życia swego bohatera.
Marc Eliot, autor biografii Michaela Douglasa, uniknął tych
niebezpieczeństw i stworzył rzetelną pozycję wydawniczą, chociaż nie
rozmawiał z aktorem w ogóle o tej książce.
Douglas i Eliot byli tylko „znajomymi z widzenia”, poprzez członkostwo w zamkniętej
Fundacji Room of the House of Blues przy Sunset Boulevard mieli
wspólnych znajomych, jak na przykład Zacka Normana. To dzięki nim i dziesiątkom innych ludzi autor książki mógł napisać biografię Michaela Douglasa.
„A ponieważ Michael jest wciąż z nami i pozostaje jedną z
najpotężniejszych postaci w Hollywood i Nowym Jorku, czuję, że
powinienem powstrzymać się od wyliczania tych, którzy dzielnie mi
pomagali. Ci, którzy nie mieli czasu na wywiady, pomagali mi odnajdywać
właściwe kierunki poszukiwań”. W przypadku pisania biografii Douglasa
trop książki był istotny, bo artysta spełniał się w wielu rolach i
licznych zaskakujących sytuacjach, a więc trudno było je wybrać, by
rzetelnie pokazać osobowość. Marc Eliot tak napisał o intencjach
swej pracy: „Kiedy piszę biografię, moim celem jest zrozumienie tematu i
pracy Michaela oraz tego, jak wpływa na innych. Jak odbija się w swoich
filmach, a jego filmy odbijają jego życie. Pracując nad tą biografią,
starałem się łączyć fakty chronologicznie, emocjonalnie oraz
przyczynowo”. Faktycznie biografia napisana jest misternie, z wyczuciem i
wciąga czytelnika.
Autor łączy wątki
osobiste, zawodowe oraz przedstawia pełnię życia i legendę „jednego z
najlepszych graczy Hollywood, producenta i aktora”. Kim jest bardziej
Michael Douglas? „Moja kariera producenta rozwinęła się dzięki mojej
nieumiejętności znajdowania aktorskich ról” – przyznał w wypowiedzi sam
Douglas. Przeszedł niezłą szkołę u tak wymagającego producenta, jakim
był Anthony Mann, pracujący przy obrazie „Bohaterowie Telemarku” z Kirkiem Douglasem,
ojcem Michaela. Kolejną fuchę – asystenta producenta, syn znów
zawdzięczał ojcu. Eliot, opisując producencką ścieżkę kariery Michaela
Douglasa, nie szczędzi kwestii relacji między słynnym ojcem a
początkującym w świecie filmu synem. Choć Kirk Douglas ułatwił synowi
kontakt ze światem filmu, nie był zachwycony dokonaniami Michaela na
polu aktorskim – po obejrzeniu syna w sztuce Williama Szekspira „Jak wam się podoba” – nie oszczędził mu stwierdzenia: „Byłeś okropny”. To zaważyło na
podejściu Michaela do aktorstwa w ogóle. Dlatego niesławny jeszcze syn
wierzył, że odniesie sukces tam, gdzie poległ jego ojciec. Miał rację –
odkupienie od Kirka Douglasa praw autorskich sztuki „Lot nad kukułczym gniazdem” Kena Keseya i wyprodukowanie utworu jako obrazu przyniosło Michaelowi Douglasowi
uzyskanie silnej pozycji producenta i pierwszego Oscara – za najlepszy
film w 1976 roku (drugiego otrzymał jako aktor w 1988 za rolę w „Wall Street”).
„Lot nad kukułczym gniazdem” był pierwszym od czterdziestu jeden lat
filmem, który uzyskał nagrody we wszystkich najważniejszych kategoriach:
dla najlepszego reżysera (Miloš Forman), aktora (Jack Nicholson),
aktorki i za scenariusz. Wbrew pozorom po ewidentnym sukcesie M.
Douglasowi niełatwo było zgromadzić pieniądze i zespół do kolejnych
przedsięwzięć. Marc Eliot ukazuje sukcesy działalności producenckiej
Douglasa, który podczas przestojów w tej pracy grywał w różnych
filmach, z których nie zawsze był sam zadowolony, a i słów krytyki nie
szczędzili mu recenzenci. Ale Michael Douglas miał szczęście i „dobrą
rękę” do filmów, które współgrały z aktualnymi trendami i realnymi
sytuacjami – tak było z „Chińskim syndromem” z Jane Fondą i Jackiem Lemmonem,
filmem wyprodukowanym tuż przed prawdziwą katastrofą (wyciekiem
radioaktywnym) w elektrowni atomowej w stanie Pensylwania. Dwanaście dni
po premierze filmu, wyprodukowanego jako niezależny – nastąpiło
częściowe stopienie jądra w prawdziwej elektrowni atomowej. Zbieg
okoliczności pomógł filmowi, który zarobił 52 miliony dolarów na
dystrybucji filmowej, a jego tytuł wszedł do słownictwa, opisując
podobny typ zagrożenia. Jednak producentowi, który w Hollywoodzie nie
zrobił żadnego filmu o miłości, trudno znaleźć pracę. Tak też było z
Douglasem – mimo ewidentnych sukcesów kasowych wyprodukowanych przez
niego dotąd filmów. Dopiero „Miłość, szmaragd i krokodyl”
(1984), romantyczny film przygodowy, przyniósł mu należne miejsce na
piedestale, ale i uprawomocnił go jako aktora, wśród największych. Ten
obraz podkreślił też podobieństwo gry Michaela do jego ojca, co niezbyt
go cieszyło. Wszak szukał swego odrębnego stylu i niezależnego miejsca
mimo koneksji rodzinnych. Ten film i jego kontynuacja „Klejnot Nilu” (1985), a potem „Wojna państwa Rose”(1989), przyniósł mu też gorący romans z filmową bohaterką, którą grała Kathleen Turner.
Moment był przełomowy nie tylko dla kariery producenckiej M. Douglasa,
ale też dla niezbyt dobrze układającego się już wcześniej jego
małżeństwa z córką dyplomaty Diandrą M. Luker (nie ceniącą światka filmowego), z którą miał syna Camerona Morrella (urodzonego w 1978). Diandra osiem lat po ślubie poinformowała go, że
ma zamiar złożyć papiery rozwodowe, ale rozwód doszedł do skutku dopiero
w 2000 roku. Marc Eliot nie epatuje jednak czytelnika prywatnymi,
pikantnymi szczegółami z życia rodzinnego aktora. Utrzymuje proporcje w
snuciu opowieści między życiem osobistym swego bohatera a jego pracą i
dokonaniami filmowymi, z przewagą tych ostatnich. Michael Douglas w
kwestii wyboru ciekawych scenariuszy miał zawsze wyczucie chwili – nie w
głowie mu były ckliwe historyjki miłosne – przełamał tę tendencję
wyprodukowanym w Paramount Pictures obrazem „Fatalne zauroczenie”(1987),
gdzie sam zagrał, ale też pierwsze skrzypce odebrała mu niezbyt wtedy
jeszcze znana – Glenn Close. Także ten film wzbudził sensację i
przyniósł spory zysk wytwórni. Majstersztykiem Michaela Douglasa była
produkcja „Wall Street”(1987), filmu w reżyserii Olivera Stone’a,
w którym sam zagrał rekina giełdowego Gordona Gekko (ta kreacja
przyniosła mu Oscara dla najlepszego aktora i wiele innych laurów, m.
in. Złoty Glob). Film „Nagi instynkt” (1992), choć odbił się
szerokim echem w hollywoodzkim światku ze względu na śmiałe sceny
erotyczne, a także zachwycano się nim w Cannes, tym razem przyniósł
Michaelowi Douglasowi nagrodę... Złotej Maliny dla najgorszego aktora! (
po raz drugi dostał ją za „Światło w mroku”!). Natomiast jego partnerka, Sharon Stone,
z nieznanej modelki i drugoplanowej aktorki stała się seksbombą kina
lat dziewięćdziesiątych. Znów, mimo osobistej porażki, o Douglasie i
filmie było głośno. A w Fabryce Snów o to przecież chodzi. Tych filmów
dobrych i złych było wiele, bo Michael Douglas jest człowiekiem
pracowitym, wiele zdobył nagród znaczących i pomniejszych, a jego filmy
zarobiły dla wytwórni krocie. Samo „Fatalne zauroczenie” (1987) – 157
milionów dolarów, „Traffic”(2000) – 124 miliony, „Nagi instynkt”
(1992) – 118 miliony. Mimo to Douglas pozostał realistą. „Choć mam swoje
dokonania, okazuje się, że to już nie wystarcza. W przemyśle filmowym
pojawiło się coś nowego – badanie rynku” – zauważa w jednym z wywiadów.
Marc Eliot, opierając się na wypowiedziach w wywiadach telewizyjnych i
prasowych, uwypukla podejście Michaela Douglasa do jego dwóch zawodów.
Za pierwsze odpowiedzialne zadanie Douglas zawsze uważał produkcję, ale
też uwielbiał grać. Według niego to iluzja, zabawa, licencja na
kradzież. „Przeważnie chowam się za swoją rolę. Kiedy mówię, że jestem
kameleonem, oznacza to odbijanie świata, w którym aktualnie przebywam.
Siebie zawsze staram się chronić” – cytuje artystę Eliot.
Marc
Eliot w biografii skupił się na warsztacie Douglasa, na margines nieco
oddalając sprawy prywatne aktora, które epatowały publiczność. Jego
rozwód z Diandrą, kłopoty z synem Cameronem, który nie tylko nadużywał
narkotyków, ale i nimi handlował, wylew Kirka, zawirowania rodzinne
znajdują odbicie w książce, ale nie są podawane sensacyjnie. Poznajemy
historię znajomości aktora z walijską aktorką Catherine Zeta-Jones,
młodszą od niego o 25 lat, zakończoną ślubem w 2000 roku, ale bez
zbędnych szczegółów, które obficie podawały dotąd bulwarówki. Szczęśliwy
związek został zaburzony wykrytym u Michaela poważnym nowotworem (w
gardle), aktor podobno pokonał chorobę, ale jego żona popadła w depresję
i musiała się leczyć psychiatrycznie. To wszystko przedstawione jest
interesująco i rzetelnie, bo Marc Eliot jest wytrawnym biografem
(napisał wcześniej biografie m.in. Cary Granta, Walta Disneya, Clinta Eastwooda, Steve’a McQueena czy Bruce’a Springsteena)
i opierał się na wiarygodnych źródłach: Library w Academy of Motion
Picture Arts and Sciences, najlepszym źródle dokumentacji amerykańskiego
filmu na świecie, Cinémathèque w Paryżu, London Academy of Film i
Turner Classic Films. Współpracowało z Eliotem przy biografii wiele
osób, a praca Jesse’ego Herwitza, głównego archiwisty, jest
imponująca, jego zasługą są zestawienia najlepiej zarabiających filmów
Douglasa, filmografia i zestaw wszystkich nagród. W książce precyzyjnie
podano też źródła cytatów występujących w poszczególnych rozdziałach
publikacji. Dodatkowo obejrzeć można wyselekcjonowane zdjęcia pochodzące
z Rebel Road Archives i agencji AP/East News. Walorem książki jest
przejrzysty sposób łamania tekstu i ładna czcionka, wyróżnią ją też
elegancka okładka ze świetnym zdjęciem Michaela Douglasa wyłaniającego
się z czerni, autorstwa Grega Gormana z Icon International.
Ewa Kozakiewicz
opis redakcji
4.05.2013
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024