PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
KSIĄŻKI FILMOWE
plakat:
Iza Komendołowicz
Wydawnictwo Literackie
Kraków, 2012
stron: 408
Nazywano ją polską Marylin Monroe i Cybulskim w spódnicy. Elżbieta Czyżewska była bez wątpienia jedną z najlepszych, najpiękniejszych i najinteligentniejszych aktorek w dziejach polskiego kina. Dzięki krakowskiemu Wydawnictwu Literackiemu do księgarń trafiła świetna książka jej poświęcona, przygotowana przez Izę Komendołowicz, dziennikarkę miesięcznika „Pani”.

„Elka” jest frapującą opowieścią drogi śladami Czyżewskiej, poprowadzoną przez rozmowy z jej znajomymi, przyjaciółmi, współpracownikami, zarówno tymi, którzy byli nią zafascynowani, darzyli ją estymą i szczerym uczuciem sympatii, jak i tymi, którzy – łagodnie mówiąc – niezbyt za nią przepadali. Poszczególne rozmowy Komendołowicz czasem komentuje, umiejscawia, opatrując je swoistymi odautorskimi didaskaliami.

O Elżbiecie Czyżewskiej opowiada 51 osób, m.in. Agnieszka Holland, Maria Konwicka, Barbara Krafftówna, Olga Lipińska, Krystyna Morgenstern, Beata Tyszkiewicz, Ewa Wiśniewska, Krystyna Zachwatowicz, Filip Bajon, Andrzej Kostenko, Kazimierz Kutz, Andrzej Łapicki, Bohdan Łazuka, Daniel Olbrychski, Andrzej Wajda, Tomasz Zygadło. Nie do wszystkich bliskich aktorki udało się dotrzeć, niektórzy – odmówili, inni, jak Adam Michnik, jej bliski przyjaciel, skwitowali prośbę o rozmowę, krótką konstatacją: „Urocza, niezwykle inteligentna, oczytana”.




Bo istotnie – jak wynika z opublikowanych wspomnień – Elżbieta Czyżewska była urocza, niezwykle inteligentna, oczytana. Co do tego nikt z rozmówców Izy Komendołowicz nie ma wątpliwości, z wyjątkiem pierwszego przymiotnika – niektórzy przyznają, że solidnie zalazła im za skórę. I vice versa, jak można domniemywać. Ale nawet osoby niedarzące jej sympatią przyznają, że była aktorką wybitną (ponoć cudownie czytała wiersze, o czym mało kto wie), tylko nie zawsze obsadzaną w najlepszych filmach.

 Czyżewska była intelektualistką, pochłaniała ogromną liczbę książek, niekiedy bardzo specjalistycznych, brała udział w ważnych dyskusjach, wpadała na cudowne pomysły scenariuszowo-inscenizacyjne, z których ochoczo korzystali współpracujący z nią reżyserzy. Niestety, nigdy nie sięgnęła po pióro. Kajecik, który podarował jej bodaj Tadeusz Konwicki, namawiając usilnie do pisania, pozostał pusty.

Podczas rozmowy autorki z Krystyną Zachwatowicz i Andrzejem Wajdą reżyser zaproponował, by swą książkę poświęconą Czyżewskiej zaopatrzyła w motto z „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego: „Poeta: – pisała pani kiedy? Rachela: – nie chciałam. Gust ten właśnie wielki miałam, żeby nie pisać – lichą formą się brzydzę; ale za to, kędy spojrzę, to widzę poezję żywą, tę świętą...”.

Anette Insdorf w poświęconym jej epitafium zamieszczonym na łamach „The New York Timesa” napisała, że polska aktorka była „królową bez swojego królestwa”. Perri Yaniv, aktor amerykański, który w spektaklu „Darkling” grał rolę jej syna, dodaje: „Za każdym razem, kiedy się pojawiała, pomieszczenie wypełniała niezwykła energia. Na krześle siadała niczym królowa na swoim tronie. Jej królewskość nie była jednak wyniosła, była pełna zadumy, poważna i współczująca. Królowa z ludu. Oczy błyszczące, niczym u kota, spoglądały spod krótko przystrzyżonych blond włosów. Kiedy tylko znalazłeś się w ich zasięgu, zupełnie jakby spoglądała prosto w twoją duszę”.

Miałem przyjemność spotkać ją w 1989 roku w Krakowie na planie filmu Ewy Lachnit „Andrzej Wajda – portret”. Kiedy po przeprowadzonej rozmowie zapytałem, na jaki adres mam przysłać tekst do autoryzacji, zdumiona odparła: „Pan chyba żartuje, przecież nie mam powodów, żeby panu nie ufać”.



Książkę Komendołowicz czyta się jednym tchem. To solidny, zmontowany ze wspomnień innych portret niekonwencjonalnej osobowości o skomplikowanej, momentami wręcz tragicznej biografii. Ten wizerunek wybitnej artystki jest pełen emocji, żyje, oddycha, nie jest suchą rekonstrukcją życiowych sukcesów oraz porażek. I co ważne, nie wpada, no może poza jednym wyjątkiem, w sensacyjno-skandalizującą poetykę.

Szkoda tylko, że w tej cennej publikacji znalazł się niemiły chochlik (Has uparcie pisany przez dwa „s”). No i szkoda, że nie pomyślano o dodaniu filmografii oraz zestawienia ról teatralnych na końcu książki. Te uchybienia nie zmieniają jednak ogólnego wrażenia, to – bez wątpienia – jeden z ciekawszych tytułów ostatnich miesięcy.

„Elkę” kończą i zamykają te same słowa tytułowej bohaterki: „I co z tego, że dzisiaj zachowałabym się inaczej? Zagrałabym w innym filmie albo nie rozstałabym się z jakimś mężczyzną. Dojrzałość, żeby nie powiedzieć starość, uczy nas pokory. Czasu nie można cofnąć, decyzji nie da się zmienić, więc lepiej dla nas samych jest zaakceptować to, co się wydarzyło. Piesku, jedno jest pewne. Życia nie da się powtórzyć”.


Jerzy Armata
opis redakcji
  2.02.2012
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll