PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
KSIĄŻKI FILMOWE
plakat:
Marc Ferro
Wydawnictwo Naukowe PWN
Warszawa, 2011
stron: 292
Kiedy u progu lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku zrodziła się idea badania filmów jako dokumentów, świat uniwersytecki się oburzył – pisze Marc Ferro we wstępie do swej niezwykle interesującej książki, zatytułowanej „Kino i historia”. Kino, ta dość prymitywna rozrywka, wprawdzie niekiedy wznosząca się do miana sztuki, miałaby być traktowana jako wiarygodne źródło historii?

Notabene już w roku 1898 (!), a więc trzy lata po wynalezieniu kinematografu, Bolesław Matuszewski, polski fotograf i pionier myśli filmowej, opublikował w Paryżu dwie – wręcz rewolucyjne w treści – broszury: „La photographie animée, ce qu'elle est, ce qu'elle doit etre" („Ożywiona fotografia, czym jest, czym być powinna") oraz „Une nouvelle source de l’histoire" („Nowe źródło historii"), w których szczególnie podkreślał dokumentacyjną funkcję kinematografii, nazywając już pierwsze filmy braci Augusta i Louisa Lumière czy Georges’a Mélièsa, zwanego ojcem kina fabularnego – nowym źródłem historii. Jak widać, na długie dziesięciolecia zapomniano o myśli naszego fotografa, powracając do niej dopiero w latach sześćdziesiątych XX wieku.

Właściwie – jak stwierdza Marc Ferro – dopiero wtedy „przedstawicielom francuskiej Nowej Fali udało się narzucić – zarówno piórem, jak i kamerą – taki wizerunek sztuki filmowej, który stawiał ja na równi z wszystkimi innymi sztukami i w konsekwencji dawał jej prawo do wypowiadania się na temat historii". Wcześniej film traktowano mało poważnie, zresztą pierwsze lata rozwoju kina sami jego historycy nazwali okresem jarmarcznym. Wynalazek braci Lumière stał się rozrywką najuboższych warstw społeczeństwa, bogacze, a także intelektualiści traktowali go z nieukrywaną wyższością. „Co prawda, w latach trzydziestych niektóre «wynaturzone» państwa, takie jak Związek Radziecki, uznały istnienie siódmej sztuki (zwłaszcza w osobie Eisensteina) lub też podkreślały historyczne znaczenie «Czapajewa», ale w innych krajach ani Chaplin, ani Renoir, ani Rossellini nie zostali tak naprawdę uznani za mistrzów, a tym bardziej za mistrzów intelektualnych" – konstatuje Ferro.

To w Rosji Radzieckiej narodziło się powiedzenie: „Z wszystkich sztuk najważniejszy jest dla nas film". Wypowiedział je Włodzimierz Lenin, choć tak naprawdę jego autorem był  Anatolij Łunaczarski, ludowy komisarz oświaty. Film traktowany jako sztuka – niebywałe, z pewnym jednak uściśleniem – jako sztuka propagandy. Rosjanie jako pierwsi zdali sobie sprawę z propagandowej mocy tkwiącej w kinie, przecież jeśli widz zobaczy, to uwierzy. A że obraz może kłamać, to już inna sprawa. Tuszowaniu kłamstw służą wyrafinowane  figury stylistyczne i zabiegi montażowe (swoistym instruktażem w tej dziedzinie jest znakomity film Marcela Łozińskiego z 1986 roku – „Ćwiczenia warsztatowe"). Ferro pisze: „Kiedy tylko rządzący zdają sobie sprawę z funkcji, jaką może pełnić kino, próbują nim zawładnąć i wykorzystać do własnych celów. Różnice w tym przypadku sytuują się na poziomie świadomości, nie zaś ideologii, albowiem zarówno na Zachodzie, jak i na Wschodzie rządzący przyjmują identyczną postawę".

Marc Ferro, analizując w swej książce związki między kinem i historią, koncentruje się na dwóch podstawowych aspektach tego zagadnienia: historycznym odczytaniu filmu i odczytaniu historii przez kino. Większość historyków jest niezwykle sceptyczna w posiłkowaniu się w pracy naukowej źródłem filmowym, uważając, że język kina jest nieprzejrzysty i podobnie jak język snów nie podlega jednoznacznej interpretacji. Ferro ma zdecydowanie inne zdanie: „Film – bez względu na to, czy jest obrazem rzeczywistości czy nie, czy jest dokumentem czy fikcją, autentyczną intrygą czy czystym wymysłem – jest Historią”. I udowadnia to twierdzenie w swej – napisanej ze swadą i ogromnym entuzjazmem odkrywcy – książce. A dowody przeprowadza, posiłkując się głównie przykładami kina sowieckiej Rosji i nazistowskich Niemiec. Rozważania francuskiego naukowca dopełniają indeksy (nazwisk i filmów) oraz obszerna bibliografia.


Jerzy Armata
opis redakcji
  20.02.2012
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll