Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
KSIĄŻKI FILMOWE
Charlotte Chandler
Prószyński Media
Warszawa, 2012
stron: 335
Biografia Ingrid Bergman pióra Charlotte
Chandler wyróżnia się na tle innych tego typu książek przede wszystkim
tym, że otrzymujemy informacje i wypowiedzi z pierwszej ręki. Autorka
sama była świadkiem wielu spotkań i rozmów aktorki ze współczesnymi jej
osobistościami świata filmowego, gęsto cytuje wypowiedzi samej Ingrid
Bergman, jej przyjaciół, współpracowników i licznych członków rodziny.
Biografię
wyróżnia jeszcze elegancki sposób prowadzenia narracji, opisujący
rozmowy w stylu salonowym. Ta maniera, dająca się odczuć w prologu, może
nawet nieco nużyć czytelnika, ale kolejne rozdziały chronologicznie
pokazujące początki kariery aktorki i jej rozwój w Szwecji, Hollywood
czy we Włoszech czyta się gładko i potoczyście. Ostatnie dwa rozdziały
„Ingrid i świat” i „Ingrid – ostatnie lata” przybliżają postać aktorki
przez uchylenie rąbka tajemnicy życia codziennego gwiazdy,
przedstawionej jako osoby miłej, bezpośredniej i naturalnej, aczkolwiek
nie pozbawionej pewnych słabości. Ingrid na przykład lubiła objadać się
amerykańskimi lodami polanymi ciepłą czekoladą, podgryzała z pasją góry
maślanych ciasteczek. I nie umiała podejmować decyzji w sprawach
błahych, jak na przykład zakup telewizora, musiała zawsze poradzić się
kogoś – telefonowała nawet do byłych mężów w tej sprawie. Jeśli nawet
odejmiemy trochę lukru, którym obtoczyła biografka życiorys Bergman, to i
tak po przeczytaniu książki odniesiemy wrażenie, że aktorka, choć była
autentyczną międzynarodową gwiazdą (znajduje się na czwartej pozycji w
światowym rankingu popularności), nie starała się tego nigdy i nigdzie
podkreślać. Świadczy o tym na przykład fakt, kiedy ktoś po ujrzeniu jej w
kawiarni zwracał uwagę, że jest bardzo podobna do Ingrid Bergman, ona z uśmiechem odpowiadała: „Tak, wiem. Wiele ludzi mi to mówi”. Świadkiem tej sytuacji była Charlotte Chandler. Ingrid Bergman miała po prostu dobre maniery...
Kim
była Ingrid Bergman – kobieta, która urodziła się 29 sierpnia 1915 roku
w Sztokholmie, a zmarła dokładnie w tym samym dniu: 29 sierpnia, tyle
że 1982 roku w Londynie? Czy przez pryzmat pierwszych zarobionych przez
nią pieniędzy, za które kupiła futro z lamparta i nakręcany gramofon,
można określić jej styl. „Myślę, że ten wybór bardzo dobrze oddawał moją
osobowość” – twierdziła sama. Najpierw studiowała w wymarzonej
Królewskiej Szkole Teatralnej w Sztokholmie, wcześniej jako
piętnastolatka grała już w filmie i świetnie się w tym odnajdywała,
dlatego na studiach szukała okazji do zaangażowania się w produkcjach
filmowych. W tym czasie szwedzka kinematografia tak dobrze się
rozwijała, że tylko Hollywood było dla niej konkurencją. „Intermezzo”
był przełomowym obrazem dla kariery młodziutkiej aktorki i tu zobaczył
ją David O. Selznick, amerykański producent, który zapragnął
nakręcić amerykański remake tego filmu, więc ściągnął ją do Stanów
Zjednoczonych i podpisał z młodą aktorką siedmioletni kontrakt. Tam
kariera rozwijała się błyskawicznie – naturalna uroda Szwedki zachwyciła
producentów i reżyserów, a co ważniejsze, publiczności, która
pokochała jej bezpretensjonalność i charm. Obsadzano ją w głównych
rolach kasowych obrazów, zdobyła trzy statuetki Amerykańskiej Akademii
Filmowej: w 1945, 1957 i 1975 roku. Pierwszego Oscara otrzymała za
główną rolę w „Gasnącym płomieniu” (1944) George’a Cukora, drugiego za „Anastazję” (1956) Anatola Litvaka, którego odbierał w jej imieniu Cary Grant, trzecią statuetkę dostała za postać drugoplanową w filmie „Morderstwo w Orient Expressie” (1974) Sidneya Lumeta,
a przecież była jeszcze wielokrotnie nominowana do tej nagrody. Miała
na swym koncie też nagrodę Emmy za miniserial telewizyjny „A Women Called Golda” (1982), w którym brawurowo wcieliła się w premier Izraela – Goldę Meir.
To była jej ostatnia rola, bo już wtedy chorowała, ale na planie
starała się tego nigdy nie okazywać. Mało tego – podeszła do roli
perfekcyjnie, dzięki rozmowom z asystentką pani premier dowiedziała się o
słabości Meir do ładnego manicure, eksponowała więc dłonie, na głowie
nosiła szarą perukę, pod ubranie zakładała stanik na halkę, tak jak
czyniła to jej bohaterka. Ingrid wierna była drobiazgowi, szczegółowi,
który stawał się kluczem do rozegrania ważnych kwestii roli. Po prostu
miała talent i wyobraźnię, czym zaskarbiła sobie wcześniej przyjaźń i
możliwość współpracy z wieloma wybitnymi artystami: pracowała kiedyś
m.in. z Carym Grantem, Gregorym Peckiem, Alfredem Hitchcockiem, George’em Cukorem, Sidneyem Lumetem, Roberto Rossellinim czy Liv Ullmann. Z Ullmann bardzo się polubiły, gdy razem grały w „Jesiennej sonacie” (1978) Ingmara Bergmana.
Ale Ingrid Bergman nie uległa charyzmatycznemu reżyserowi szwedzkiemu, o
tym samym co ona nazwisku – potrafiła się z nim nawet pokłócić i
powiedzieć mu nie! Mimo niezwykłej urody była pracowita i wytrwała, nie
robiła fochów na planie, miała osobowość, ale jak sama przyznaje, i
szczęście. Kiedy grała w „Casablance” (1942) z Humphreyem Bogartem,
nie przypuszczała, że wraz z obrazem przejdzie do światowej historii
kina, że stanie się on kultowym filmem. Tajemnice produkcji tego obrazu,
najczęściej wyświetlanego na świecie – ujawniane przy okazji wyznań
gwiazdy – są zaskakujące.
Wprawdzie
film i teatr były jej życiem, gwiazda prowadziła też bogate życie
osobiste. Nie dawała rady rozdzielić tych dwóch sfer, z czego wynikały
olbrzymie perturbacje. Trzykrotnie zamężna (tylko z Larsem Schmidtem,
producentem teatralnym, nie doczekała się potomstwa), miała czwórkę
dzieci – z pierwszego związku z Peterem Lindstromem, lekarzem dentystą, córkę Pię,
której sama nie mogła wychowywać, bowiem została wygnana ze Stanów i
pozbawiona kontaktu z dzieckiem. To wszystko przez głośny romans z
Robertem Rossellinim, twórcą włoskiego neorealizmu, autorem obrazu „Rzym, miasto otwarte”,
którym już w Stanach się zachwyciła. Formalnie związek Bergman i
Rosselliniego doszedł wreszcie do skutku, ale nie potrwał długo – z tego
małżeństwa przyszła na świat trójka dzieci: bliźniaczki Isotta i Isabella (późniejsza modelka i aktorka) oraz syn Renzo.
Czy wtedy nastąpiło załamanie się światowej kariery Bergman, wyklętej
ze Stanów, gdzie odczuła ostracyzm obyczajowy? Czy gdy była uważana za
skandalistkę i słynną rozwódkę? Jak toczyła się jej sfera zawodowa?
Mogła grać tylko w filmach męża. Ale... „Pojawienie się Ingrid Bergman w
filmach Rosselliniego to jeszcze większy absurd niż spotkanie Flipa i Flapa z gorylem na moście linowym w Alpach. Tylko dzięki odporności
Rosselliniego i niezwykłej osobowości Bergman w ogóle coś z tego wyszło.
Myślę, że w przyszłości widzowie bardziej docenią te filmy, jak
również pozostałe produkcje Rosselliniego, które przeszły bez echa” –
cytuje Charlotte Chandler słowa Michelangelo Antonioniego. Czy istotnie tak się stało?
Zaletą
książki są streszczenia wszystkich filmów, w których grała aktorka, z
zaznaczeniem niuansów sytuacyjnych i obsadowych. Warto podkreślić, że w
opowieści, choć na pierwszym planie mamy postać bohaterki – Ingrid
Bergman, można jeszcze odnaleźć atmosferę dawnego, legendarnego
Hollywood z kontaktami międzyludzkimi o charakterze rodzinnym, ale i
obecności cenzury obyczajowej. Wtedy też, mimo istnienia instytucji
agenta, aktor i reżyser mogli bezpośrednio z sobą porozmawiać przed
podjęciem się wspólnego dzieła. W książce zawarta jest bogata
filmografia i indeks nazwisk, we wklejce znaleźć można zdjęcia rodzinne
aktorki ze zbiorów jej córki Isabelli Rossellini, m.in. Freidel Adler, mamy Ingrid, i Justusa Bergmana, ojca, oraz fotosy z filmów, w których Ingrid Bergman występowała.
Ewa Kozakiewicz
opis redakcji
13.01.2013
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024