Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
KSIĄŻKI FILMOWE
Seweryn Kuśmierczyk
Wydawnictwo Skorpion
Warszawa, 2012
stron: 474
Andriej Tarkowski – znakomity rosyjski reżyser i
scenarzysta – uważany za jednego z największych filozofów w dziejach X
Muzy, w gruncie rzeczy uprawiał kino drogi. To najważniejszy motyw w
jego twórczości – konstatuje Seweryn Kuśmierczyk, autor frapującej
„Księgi filmów Andrieja Tarkowskiego”. I dodaje: „Wyruszenie w drogę
było dla twórcy 'Stalkera' powiązane z procesem przemiany wewnętrznej
bohaterów jego filmów”.
Dr Seweryn Kuśmierczyk,
adiunkt w Instytucie Kultury Polskiej na Wydziale Polonistyki
Uniwersytetu Warszawskiego, większość swej działalności
naukowo-badawczej poświęcił twórczości Tarkowskiego. Przetłumaczył, opracował naukowo i doprowadził do wydania jego książki – „Kompleks Tołstoja” (1989) i „Czas utrwalony” (1991, 2007), a także pierwszą w skali międzynarodowej edycję „Dzienników” (1998) i „Scenariuszy” (1998). Na teksty Kuśmierczyka zwróciłem uwagę już w latach 80. i 90.
ubiegłego wieku, kiedy ukazały się numery kilku polskich pism filmowych w
dużej części poświęcone analizie dorobku rosyjskiego artysty: „Powiększenia” (nr 1-2, 1987), „Filmu na Świecie” (nr 363-364, 1989), „Kwartalnika Filmowego” (nr 9-10, 1995). Już w tamtych pierwszych tekstach można było zauważyć u
ich autora nie tylko wielkie znawstwo tematu, erudycję, ale i niezwykłą
pasję badawczą. Licząca blisko pół tysiąca stron „Księga filmów Andrieja Tarkowskiego” wydaje się sumą dokonań w tej dziedzinie.
Monografia
Kuśmierczyka ma tradycyjny, chronologiczny układ. Rozdział pierwszy
nosi tytuł „Czas formowania”. Jego motto stanowi wypowiedź rosyjskiego
reżysera z włoskiego filmu dokumentalnego „Un poeta nel cinema: Andrej Tarkowskij” (1983) D. Baglivo:
„Wszystko, co sprawia, że jestem zdolny do tworzenia, bierze się z
mojego dzieciństwa...”. Istotnie – jak precyzyjnie udowadnia to polski
badacz – „dzieciństwo wpłynęło decydująco na formowanie wrażliwości
przyszłego reżysera”. I to nie tylko atmosfera – pełnego książek –
inteligenckiego domu, ale – nade wszystko – bezpośredni kontakt z
naturą. A początkowo nic nie wskazywało na to, że Tarkowski zwiąże się z
filmem. Uczył się muzyki i malarstwa, studiował arabistykę,
uczestniczył w kilkunastomiesięcznej wyprawie geologicznej na Syberii, w
ogóle był jednostką niepokorną i zbuntowaną. „Manifestował swoją
niezależność poprzez ekstrawagancki strój i zachowanie” – pisze
Kuśmierczyk. U nas w tamtych czasach – w latach pięćdziesiątych – o
takim osobniku mówiło się „bikiniarz”, w Rosji – „staliaga”. Już wtedy –
podkreśla autor „Księgi filmów...” – cechowała Tarkowskiego
niezależność i poczucie wewnętrznej wolności. I takim już na całe życie
pozostał – bezkompromisowy i wolny – jako człowiek i jako artysta. Cena
takiej postawy okazała się ogromna (po podjęciu przez reżysera decyzji o
pozostaniu na Zachodzie władze radzieckie wydały nakaz zniszczenia
wszystkich kopii jego filmów znajdujących się na terenie ZSRR, a za ich
ukrywanie groziły dotkliwe kary).
Po raz pierwszy trafił do kina w wieku siedmiu lat. Z „Szczorysa” Aleksandra Dowżenki niczego nie zapamiętał, poza wybuchami i słonecznikami. Do moskiewskiej
szkoły filmowej (WGIK) dostał się właściwie przypadkowo, zresztą szybko
go skreślono, bo był „nadmiernie inteligentny i nerwowy” (a Wasilija Szukszyna za „graniczący z ignorancją brak wykształcenia”). Na szczęście – dzięki wstawiennictwu Michaiła Romma – obu przyszłym mistrzom kina przywrócono studencki status. Książka
Kuśmierczyka jest nie tylko precyzyjną analizą twórczości Tarkowskiego,
ale także wnikliwą kroniką tych przypadków z życia reżysera – niekiedy
mniej zabawnych niż ten wyżej przytoczony – które miały wpływ na
kształtowanie się jego artystycznej osobowości.
Bohater
„Księgi filmów...” wierzy w misyjną funkcję sztuki. Ludzie chodzą do
kina w poszukiwaniu – jak pisał w swym „Czasie utrwalonym” – „czasu
utraconego, przeoczonego lub dotąd nieodnalezionego”. I dodawał: „Kino
poszerza, wzbogaca i kondensuje”. Filmy, tworząc iluzję rzeczywistości,
winny pomagać ludziom w poszukiwaniu sensu życia. To był cel nadrzędny
uprawianej przez niego profesji. A jego filmy – jak trafnie zauważa
Kuśmierczyk – pełniły „funkcję okna, ukazującego istniejącą za fizyczną
obecnością świata rzeczywistość duchową”. Ale wszystko zależy od świata
wewnętrznego widza, zatem – jak powiedział Tarkowski zapytany o treść
swoich filmów w londyńskiej National Film School w lutym 1981 roku –
„Kto ma uszy, niechaj słucha”. A ja dodałbym: „Kto ma oczy, niechaj
czyta”. Książka Kuśmierczyka warta jest wnikliwej lektury. To niezwykle
kompetentna – i atrakcyjnie napisana – glossa do twórczości jednej z
najciekawszych osobowości artystycznych w dziejach kina, autora m.in. „Dziecka wojny", „Andrieja Rublowa", „Solaris", „Zwierciadła", „Stalkera", „Nostalgii", „Ofiarowania".
Jerzy Armata
opis redakcji
4.11.2012
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024